Kościelny i prowincjonalny światek rządzą się własnymi prawami. Osobiste sympatie, antypatie oraz uprzedzenia kształtują relacje małych społeczności, w których nie można odstawać od innych, wyróżniać się w żaden sposób. Każda odmienność jest surowo karana. Taką prowincję zobaczymy w książce „Wilcze ziele” Agnieszki Fortuny.
Do powieści wprowadzają nas sceny grozy. Przerażony wizjami młody wikary stara
się odgrodzić od zła. Coraz częściej ma wrażenie, że szatan czyha na niego,
dlatego sięga po różne środki. Poza wodą święconą ma mu pomóc krąg usypany z
soli. Tylko, czy to go uratuje?
Z makabrycznych scen przeskakujemy do akcji toczącej się wokół Mileny Karskiej
i jej znajomego Filipa Łabędzkiego, z którym na zlecenie policji prowadzi
śledztwo wokół tajemniczego zaginięcia, a później zagadkowej śmierci księdza.
Wszystko wskazuje na działanie tajemniczych sił. Jej niekonwencjonalne metody
postępowania mają pomóc w rozwikłaniu zagadki. Wizyta w Saszynie pozwala na lepsze
poznanie życia ofiary, którą po wielu dniach poszukiwań odnaleziono w
pobliskich bunkrach. Niestety policja nie zdążyła się dowiedzieć, co się stało,
ponieważ wikary umiera, a z jego oczu płynie krew. Wydarzenie to budzi niepokój
mieszkańców wioski, proboszcza oraz gospodyni, Gabichowej. W czasie wywiadu społecznego
oraz poznawania miejsca zgonu Milena z Filipem trafiają na wiele niespójności.
Wikary był zupełnie inaczej postrzegany przez mieszkańców plebanii i inaczej
przez bywalców knajpy. Do tego w bunkier kryje w sobie zaskakujące znaleziska.
Agnieszka Fortuna w ciekawy sposób wykreowała akcję toczącą się w sielskim
otoczeniu pachnącym drożdżowym ciastem, swojską grochówką i pierogami. Saszyn
jest zwyczajną prowincją z całym mnóstwem uroków. Jednocześnie bywa tu
przerażająco i mrocznie. Zwłaszcza, kiedy za oknem pokoju należącego do denata
pojawia się straszna postać, a w czasie kolacji zostaje zamordowana osoba, która
przebywała w bunkrze i mogła wiedzieć coś o otoczeniu śmierci księdza.
Akcja tocząca się w kościelnych kręgach zapewnia międzynarodową intrygę.
Zwłaszcza, kiedy na horyzoncie pojawia się doktor Marta Aisenberg, prezeska
Fundacji Ratujmy Polskie Zabytki Sakralne, szukająca drewnianej figurki, której
głowę Milena z Filipem znaleźli na miejscu zbrodni.
„Wilcze ziele” to powieść trzymająca w napięciu, pokazująca małostkowość ludzi,
demaskująca działania fanatyków oraz wprowadzająca do codzienności hierarchów
kościelnych. Na bohaterów czeka wiele niespodzianek i niebezpieczeństw nim uda
im się wyjaśnić tajemnicę śmierci młodego wikarego.
Wykreowane przez Agnieszkę Fortunę postacie są wyraziste, każdy posługuje się
swoim specyficznym sposobem mówienia i ma inny stosunek do świata. Mamy tu w
ciekawy sposób nakreśloną przebojową detektywkę, jej homoseksualnego znajomego
humanistę, księdza, gosposię, policjantów, rodzinę ofiary, hierarchów kościelnych,
ludzi związanych w instytucjami religijnymi. Akcja trzyma w napięci. Na
bohaterów czeka wiele wyzwań oraz przygód, w czasie których zajrzymy do
Saszyna, Drezna i trafimy do domku w lesie zamieszkałego przez pisarkę Basię. Pojawią
się pościgi, porwania, włamania i nie zabraknie gry pozorów. Mamy tajemnicze
śmierci, dziwne zjawiska wokół bunkrów oraz tajemniczej polany w lesie, a także
wiejskiej posiadłości biskupa. Od czasu do czasu dostajemy wskazówki dotyczące
tego, kto jest mordercą, ale zakończenie i tak zdecydowanie zaskakuje.
„Wilcze ziele” to ciekawa i wciągająca opowieść podsuwająca smutną historię
miłości, narzucania dorosłemu dziecku tego, w jaki sposób powinno żyć oraz
uprzedzeń prowadzących do tragedii. Akcja prowadzona w taki sposób, że nie
mogłam oderwać się od lektury. Jestem zachwycona książką. Zwłaszcza, że wiele w
niej ważnych i aktualnych tematów, pokazywania społecznych bolączek, wśród
których nie brakuje rabunku ważnych zabytków sakralnych i wywożenia ich poza
granice Polski, kupowanie przez prywatnych kolekcjonerów.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz