Dzielenie ludzi ze względu na przynależność narodową czy religijną zawsze prowadzi do wykluczania, podziałów, przyczynia się do nienawiści i krzywdzenia osób, które nie czują się częścią żadnej społeczności lub są uznawana za nie dość dobre, aby należeć do którejkolwiek. To one są największymi ofiarami wszelkich wojen, bo zawsze nie dość dobrze wpisują się w grupę tych wygrywających. Zawsze pozostają przegrani i z tej pozycji muszą starać się utrzymać na powierzchni. Zawsze obwiniani o winy drugiej strony stają się obiektami różnych form przemocy. Takiego bohatera spotkamy w rewelacyjnej książce Daniela Rosołka „Pomrok”.
,,Każdy uśmiech, każde spojrzenie i dotyk zmieniają się w czarną melancholią .
Wszystko gnije . Dostrzegam inne czyśćcowe dusze uwięzione w materii światła .
Topielców trwających w głębinach wód ,porońców powstały z martwego płodu lub
bezkształtne światła trafiające nad drogami. (..) Samotni ,cierpiące głód i
pragnienie, którego nie ukoi nic prócz końca świata. Nie mogę zmienić biegu
wydarzeń. Jestem jedynie ich świadkiem".
Na początku powieści dowiadujemy się, że jej bohaterem jest Olgierd Thiel, który umarł wiosną 1947 roku. Jest wędrującą przez czas i przestrzeń duszą uwięzioną między światami i na nowo przeżywający ostatnie pół roku swojego życia. Opowieść otwierają obrazy powracającego w bydlęcych wagonach z alianckiej niewoli wyniszczonego fizycznie młodzieńca. Na początku wojny przez ojca chcącego uchronić go przed skutkami okupacji wpisany na listę volksdojczów wraca do rodzinnego Zalesia, w którym czeka na niego wyłącznie wuj Zygmunt (brat matki) z żoną i babką. W znajdującej się na Ziemiach Odzyskanych miejscowości zamieszkałej przez przesiedlonych ze wschodu Polaków i dotychczas żyjących tu Niemców musi znaleźć zatrudnienie. Szybko okazuje się, że tacy ludzie jak on egzystują z dnia na dzień nie znajdując stałej pracy. Nie ma wystarczającej ilości ziemi, stracił bliskich, którzy mogli dbać o dom. Do tego osoby z niemieckimi korzeniami są wykluczane i prześladowane. Wojenne doświadczenia sprawiają, że dużo między ludźmi złości, mimo, że każdy jest ofiarą hitlerowskiej wojny. Zarówno Niemcy, jak i Polacy stracili bliskich i przeżywają osobiste tragedie.
„Jeśli ktoś, kogo kochasz, odchodzi bezpowrotnie, to cały świat staje się
drzazgą w oku. Boli Cię nawet dźwięk wschodzącego słońca. Każdy obcy uśmiech
jest karykaturalnym grymasem, wspomnienia są raniącym cierniem, a każdy dzień
to walka o przetrwanie. Byłoby dużo łatwiej, gdyby miłość umierała wraz z
osobą, którą kochasz”.
Powojenne realia rozwijającego się komunizmu, doświadczeń z kontaktem Armii
Czerwonej, przesiedleń, bezkarności przestępców chcących wyrównać rachunki to
otoczenie, w którym nikomu nie żyje się łatwo. Ludzie uwikłani są w zależności
od kształtującej się siły politycznej, lokalnych służb porządkowych mających
skłonność do pijaństwa i przemocy.
Oddzielony od cielesnej powłoki bohater jest niczym Syzyf. Jego pokuta polega
na ciągłym obserwowaniu i doświadczaniu trudnych chwil. Zawieszony w pomroku
widzi wszystkie swoje i cudze błędy, ponownie odczuwa przeżyte cierpienia, jest
obserwatorem, który nie może ostrzec siebie przed złymi decyzjami i uchronić
przed nieuniknionym biegiem czasu, który „się nie zatrzymuje i zabiera
wszystko, co kochasz”.
„Pomrok” to bardzo emocjonalna opowieść o cierpieniu, przeżywaniu tragedii.
Widzimy, że wojna nie oszczędza tu nikogo. Po jej zakończeniu nie ma wygranych,
bo każdy stracił wiele. I to zarówno w obszarze bliskich osób, jak i w obrębie
majątku. Wydarzenia obserwujemy oczami osoby znajdującej się pomiędzy nacjami,
młodego mężczyzny, który nie był wystarczającym Niemcem, żeby być dobrze
traktowany w czasie okupacji i nie dość dobrym Polakiem, bo postrzegany jest
jako hitlerowiec winny wielu nieszczęściom w okolicy. Obrazy są przytłaczające,
realizm poraża, kiedy przypomnimy sobie ogrom cierpienia, z jakim mierzyli się
ludzie, którzy po prostu chcieli spokojnie żyć, pracować, polepszać los
bliskich, dbać o kolejne pokolenia. Działania polityków wprowadzają do ich
życia niepotrzebne zamieszanie, bo „Tej wojny nikt nie wygrał (..) wszyscy
jesteśmy przegranymi”.
Cała narracja prowadzona z perspektywy pokutującego ducha przywodzi na myśl „Opowieść
wigilijną” Charlesa Dickensa. Postać Olgierda przywodzi skojarzenie z Duchem
Minionych Świat. Z drugiej strony przywodzi na myśl „W poszukiwaniu straconego
czasu” Marcela Prousta i podążanie za odczuciami, retrospekcje powstałe na
zasadzie skojarzeń wywołanych różnorodnymi doznaniami. Takie tworzenie świata
dało ciekawy efekt, dzięki któremu możemy lepiej zrozumieć i poczuć brutalne
powojenne realia kształtowane przez wszędobylską ludzką nienawiść będącą
przyczyną kolejnych cierpień oraz śmierci niewinnych ludzi. W świecie Daniela
Rosołka nie ma podziału na dobro i zło. Świat pełen jest odcieni szarości,
życie pełne mroku wywołującego cierpienie jednostek. Lata powojenne kojarzone z
uczuciem ulgi tu pokazane są jako dające kolejne traumatyczne doświadczenia.
Mamy czas rozpaczy, nienawiści, żalu, nienawiści. Ludzie miotają się dając
ujście swoim emocjom i krzywdzą innych. Zamiast poczucia zwycięstwa jest ścieranie
się z trudami codzienności, biedą, głodem. Daniel Rosołek świetnie ukazał
nastroje towarzyszące wówczas ludziom. Wydarzenia przedstawione są z
perspektywy kronikarskiej, ale jednocześnie w opisie czynów i postaw bohaterów
przebijają ich emocje zderzone z ciągłą bezsilnością głównego bohatera, który rozumie
przeżywaną żałobę, chce się przeciwstawić złości, ale jest bierny.
Wydarzenia wydają się wyłaniać z mroku. Akcja rozpoczynająca się w sierpniu nie
daje Olgierdowi szansę na dobrą pracę. Już dawno jest po żniwach. Jedynie można
pracować w sadach, ale i tu potrzeba tylko ograniczonej ilości rąk do pracy.
Umiejętności nabyte na wojnie, czyli bycie mechanikiem sprawiają, że udaje mu
się zdobyć źródło utrzymania. Z powodu pochodzenia daje się szantażować i w
ciągnąć w oddziały milicji. Prowadzona przez Rzekę Czasu dusza coraz bardziej wchodzi
w mrok, któremu towarzyszy też zmiana pogody. Jesień i zima w książce potęguje
aurę zła, poczucie cierpienia, następujących po sobie śmierci. Świat wydaje się
coraz bardziej okryty mrokiem. Do tego w pamięci mamy to, że dla bohatera te
wszystkie doświadczenia skończą się źle, bo umrze. Kolejne wydarzenia niczym
fatum prowadzą do tragedii.
„Pomrok” to książka, która zapada w pamięć, pomaga nieco inaczej spojrzeć na
historię, przypomnieć sobie, że wojna nie zakończyła fali zła. Powieść od
pierwszych stron wciąga. Mimo świadomości zakończenia trudno oderwać się od
tych niesamowicie realistycznych obrazów uświadamiających ogrom zła, z jakim
musieli mierzyć się ludzie. Książka Daniela Rosołka ma zdecydowanie wydźwięk
uniwersalny. Pomaga zrozumieć, że każda wojna niszczy zwykłych ludzi. Rozgrywki
rządzących niszczą wszystko i przez długie lata karmią kolejne pokolenia,
kształtują relacje w społecznościach, utrudniają współpracę między ludźmi,
przyczyniają się do destrukcyjnej nienawiści.
„Minie wiele lat ciężkiej harówki, nim będzie można znów włożyć do ust chleb
bez odłamków obróconych w pył domów i napić się czystej wody, niezatrutej ropą
tanków. Jednak pomimo trudu ten nowy świat, który budujemy, jest przejściowy.
Rzeka Czasu nigdy nie płynie długo krystalicznie czysta. (...) Dzieje się tak,
ponieważ nie potrafimy wybaczać i odnaleźć równowagi pomiędzy przeszłością a
przyszłością."
„Pomrok” Daniela Rosołka to fantastyczna powieść uświadamiająca, z jaką siłą
zło poraża społeczności. Polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz