Etykiety

sobota, 7 września 2024

Daniel Rosołek "Pomrok"


Dzielenie ludzi ze względu na przynależność narodową czy religijną zawsze prowadzi do wykluczania, podziałów, przyczynia się do nienawiści i krzywdzenia osób, które nie czują się częścią żadnej społeczności lub są uznawana za nie dość dobre, aby należeć do którejkolwiek. To one są największymi ofiarami wszelkich wojen, bo zawsze nie dość dobrze wpisują się w grupę tych wygrywających. Zawsze pozostają przegrani i z tej pozycji muszą starać się utrzymać na powierzchni. Zawsze obwiniani o winy drugiej strony stają się obiektami różnych form przemocy. Takiego bohatera spotkamy w rewelacyjnej książce Daniela Rosołka „Pomrok”.
,,Każdy uśmiech, każde spojrzenie i dotyk zmieniają się w czarną melancholią . Wszystko gnije . Dostrzegam inne czyśćcowe dusze uwięzione w materii światła . Topielców trwających w głębinach wód ,porońców powstały z martwego płodu lub bezkształtne światła trafiające nad drogami. (..) Samotni ,cierpiące głód i pragnienie, którego nie ukoi nic prócz końca świata. Nie mogę zmienić biegu wydarzeń. Jestem jedynie ich świadkiem".

Na początku powieści dowiadujemy się, że jej bohaterem jest Olgierd Thiel, który umarł wiosną 1947 roku. Jest wędrującą przez czas i przestrzeń duszą uwięzioną między światami i na nowo przeżywający ostatnie pół roku swojego życia. Opowieść otwierają obrazy powracającego w bydlęcych wagonach z alianckiej niewoli wyniszczonego fizycznie młodzieńca. Na początku wojny przez ojca chcącego uchronić go przed skutkami okupacji wpisany na listę volksdojczów wraca do rodzinnego Zalesia, w którym czeka na niego wyłącznie wuj Zygmunt (brat matki) z żoną i babką. W znajdującej się na Ziemiach Odzyskanych miejscowości zamieszkałej przez przesiedlonych ze wschodu Polaków i dotychczas żyjących tu Niemców musi znaleźć zatrudnienie. Szybko okazuje się, że tacy ludzie jak on egzystują z dnia na dzień nie znajdując stałej pracy. Nie ma wystarczającej ilości ziemi, stracił bliskich, którzy mogli dbać o dom. Do tego osoby z niemieckimi korzeniami są wykluczane i prześladowane. Wojenne doświadczenia sprawiają, że dużo między ludźmi złości, mimo, że każdy jest ofiarą hitlerowskiej wojny. Zarówno Niemcy, jak i Polacy stracili bliskich i przeżywają osobiste tragedie.
„Jeśli ktoś, kogo kochasz, odchodzi bezpowrotnie, to cały świat staje się drzazgą w oku. Boli Cię nawet dźwięk wschodzącego słońca. Każdy obcy uśmiech jest karykaturalnym grymasem, wspomnienia są raniącym cierniem, a każdy dzień to walka o przetrwanie. Byłoby dużo łatwiej, gdyby miłość umierała wraz z osobą, którą kochasz”.
Powojenne realia rozwijającego się komunizmu, doświadczeń z kontaktem Armii Czerwonej, przesiedleń, bezkarności przestępców chcących wyrównać rachunki to otoczenie, w którym nikomu nie żyje się łatwo. Ludzie uwikłani są w zależności od kształtującej się siły politycznej, lokalnych służb porządkowych mających skłonność do pijaństwa i przemocy.
Oddzielony od cielesnej powłoki bohater jest niczym Syzyf. Jego pokuta polega na ciągłym obserwowaniu i doświadczaniu trudnych chwil. Zawieszony w pomroku widzi wszystkie swoje i cudze błędy, ponownie odczuwa przeżyte cierpienia, jest obserwatorem, który nie może ostrzec siebie przed złymi decyzjami i uchronić przed nieuniknionym biegiem czasu, który „się nie zatrzymuje i zabiera wszystko, co kochasz”.
„Pomrok” to bardzo emocjonalna opowieść o cierpieniu, przeżywaniu tragedii. Widzimy, że wojna nie oszczędza tu nikogo. Po jej zakończeniu nie ma wygranych, bo każdy stracił wiele. I to zarówno w obszarze bliskich osób, jak i w obrębie majątku. Wydarzenia obserwujemy oczami osoby znajdującej się pomiędzy nacjami, młodego mężczyzny, który nie był wystarczającym Niemcem, żeby być dobrze traktowany w czasie okupacji i nie dość dobrym Polakiem, bo postrzegany jest jako hitlerowiec winny wielu nieszczęściom w okolicy. Obrazy są przytłaczające, realizm poraża, kiedy przypomnimy sobie ogrom cierpienia, z jakim mierzyli się ludzie, którzy po prostu chcieli spokojnie żyć, pracować, polepszać los bliskich, dbać o kolejne pokolenia. Działania polityków wprowadzają do ich życia niepotrzebne zamieszanie, bo „Tej wojny nikt nie wygrał (..) wszyscy jesteśmy przegranymi”.
Cała narracja prowadzona z perspektywy pokutującego ducha przywodzi na myśl „Opowieść wigilijną” Charlesa Dickensa. Postać Olgierda przywodzi skojarzenie z Duchem Minionych Świat. Z drugiej strony przywodzi na myśl „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta i podążanie za odczuciami, retrospekcje powstałe na zasadzie skojarzeń wywołanych różnorodnymi doznaniami. Takie tworzenie świata dało ciekawy efekt, dzięki któremu możemy lepiej zrozumieć i poczuć brutalne powojenne realia kształtowane przez wszędobylską ludzką nienawiść będącą przyczyną kolejnych cierpień oraz śmierci niewinnych ludzi. W świecie Daniela Rosołka nie ma podziału na dobro i zło. Świat pełen jest odcieni szarości, życie pełne mroku wywołującego cierpienie jednostek. Lata powojenne kojarzone z uczuciem ulgi tu pokazane są jako dające kolejne traumatyczne doświadczenia. Mamy czas rozpaczy, nienawiści, żalu, nienawiści. Ludzie miotają się dając ujście swoim emocjom i krzywdzą innych. Zamiast poczucia zwycięstwa jest ścieranie się z trudami codzienności, biedą, głodem. Daniel Rosołek świetnie ukazał nastroje towarzyszące wówczas ludziom. Wydarzenia przedstawione są z perspektywy kronikarskiej, ale jednocześnie w opisie czynów i postaw bohaterów przebijają ich emocje zderzone z ciągłą bezsilnością głównego bohatera, który rozumie przeżywaną żałobę, chce się przeciwstawić złości, ale jest bierny.
Wydarzenia wydają się wyłaniać z mroku. Akcja rozpoczynająca się w sierpniu nie daje Olgierdowi szansę na dobrą pracę. Już dawno jest po żniwach. Jedynie można pracować w sadach, ale i tu potrzeba tylko ograniczonej ilości rąk do pracy. Umiejętności nabyte na wojnie, czyli bycie mechanikiem sprawiają, że udaje mu się zdobyć źródło utrzymania. Z powodu pochodzenia daje się szantażować i w ciągnąć w oddziały milicji. Prowadzona przez Rzekę Czasu dusza coraz bardziej wchodzi w mrok, któremu towarzyszy też zmiana pogody. Jesień i zima w książce potęguje aurę zła, poczucie cierpienia, następujących po sobie śmierci. Świat wydaje się coraz bardziej okryty mrokiem. Do tego w pamięci mamy to, że dla bohatera te wszystkie doświadczenia skończą się źle, bo umrze. Kolejne wydarzenia niczym fatum prowadzą do tragedii.
„Pomrok” to książka, która zapada w pamięć, pomaga nieco inaczej spojrzeć na historię, przypomnieć sobie, że wojna nie zakończyła fali zła. Powieść od pierwszych stron wciąga. Mimo świadomości zakończenia trudno oderwać się od tych niesamowicie realistycznych obrazów uświadamiających ogrom zła, z jakim musieli mierzyć się ludzie. Książka Daniela Rosołka ma zdecydowanie wydźwięk uniwersalny. Pomaga zrozumieć, że każda wojna niszczy zwykłych ludzi. Rozgrywki rządzących niszczą wszystko i przez długie lata karmią kolejne pokolenia, kształtują relacje w społecznościach, utrudniają współpracę między ludźmi, przyczyniają się do destrukcyjnej nienawiści.
„Minie wiele lat ciężkiej harówki, nim będzie można znów włożyć do ust chleb bez odłamków obróconych w pył domów i napić się czystej wody, niezatrutej ropą tanków. Jednak pomimo trudu ten nowy świat, który budujemy, jest przejściowy. Rzeka Czasu nigdy nie płynie długo krystalicznie czysta. (...) Dzieje się tak, ponieważ nie potrafimy wybaczać i odnaleźć równowagi pomiędzy przeszłością a przyszłością."
„Pomrok” Daniela Rosołka to fantastyczna powieść uświadamiająca, z jaką siłą zło poraża społeczności. Polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz