Krzysztof Feusette "Alfabet salonu"
Krzysztof
Feusette, Alfabet salonu, Warszawa „Fronda”
2014
Krzysztof Feusette na początku
książki deklaruje, że powstała ona, aby utrwalić teraźniejszość nim ulegnie ona
zapomnieniu. Nie chce patrzeć na ludzi tworzących „salon” przez pryzmat ich
rodziców (co ostatnio jest bardzo modne), ale przez czyny jednostek, które są
omawiane, ponieważ to oni decydują jak ma wyglądać Polska za kilka lat. Po
takim wstępie czytelnik oczekuje rzeczowego prania brudów. Zaskoczenie pojawia
się już przy pierwszej postaci, która jest opisana na różna sposoby nawet z
zastosowaniem metafory „myszki”, która w dziurkach serka po prawej stronie
widzi wady opozycji i ciągle subtelnie chwali władzę. Mimo tego nie zabraknie
też odzierania z piórek obojętności politycznej i pokazanie największych
wpadek.
W książce możemy znaleźć
ironiczne przemyślenia o osiemdziesięciu różnorodnych postaciach z areny
politycznej. Nie zabraknie wśród nich „profesora” Władysława Bartoszewskiego - który
często w zagranicznych mediach ośmieszał Polaków i rysował i ciemna portrety (w
jego mniemaniu hitlerowcy byli lepsi od Polaków) – czy Moniki Olejnik i wielu
innych postaci znanych nam z mediów. Czasami owo prawicowe naśmiewanie jest po
prostu spojrzeniem na problem z prawej perspektywy, czasami bywa też głosem
rozsądku wśród politycznego tańca polegającego na naśmiewaniu się z rodaków i
obsmarowywaniu naszego kraju. Każda z opisanych postaci dostaje w prezencie
nowe przezwisko, które nawet w przypadkach mojej sympatii do owej jednostki
wydaje mi się bardzo dobrze oddawać charakter działań.
Z ciekawszych i najbardziej
znanych postaci możemy w książce znaleźć ks. Adama Bonieckiego, Adama „Negrala”
Darskiego, Kamila Durczoka, Jarosława Gugałę, prof. Jana Hartmana, Piotra
Kraśko, prof. Ireneusza Krzemińskiego, Henryki Krzywonos, Daniela
Olbrychowskiego i wielu innych. Jak widać pole wyboru i opisu jednostek, które
w pewien sposób kształtują spojrzenie wielu ludzi na sprawy społeczne jest
szerokie. Wszystkich łączą lewicowe upodobania.
Książkę polecam osobom
interesującym się polityką i naszą sceną publiczną, bo salon nie koniecznie
jest tu zbiorem jednostek wybitnych (chociaż i tacy się trafiają), ale takich,
którzy są znani z mediów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz