Michał
Kotliński, Święty od ćpunów, Pruszków
„JanKa” 2013.
Młodzi uważają się za wolnych. Ich życie
płynie według ich własnych planów, ale czy na pewno? W nawykach i nałogach
próbują odnaleźć siebie i spotkać się u innych ze zrozumieniem, które jest
niemożliwe. Wydaje się w tym pobrzmiewać filozofia Leibniza z ideą monad.
Kolejną ważną kwestią jest konieczność robienia czegoś. Demokracja zakłada
wolność. Czy aby na pewno?
„… Są juwenalia, nie? Trzeba się bawić. Czy
można się bawić? Trzeba czy można? Jak to jest?
Pełen relatywizm i rozmycie pojęć. Rozmycie;
przenikanie. Dzisiaj przecież nic nie trzeba. Nie musisz pracować – ktoś inny
będzie miał robotę. Nie musisz mieć domu; na dworcu też da się spać. Nie musisz
jeść, a w każdym razie nie za dużo – chleb i litr najtańszego wina dziennie
wystarczy, aby podtrzymać funkcje życiowe organizmu… Tu docieramy jednak do
subtelnej różnicy pojęć: ‘żyć’ i ‘być żywym’, więc chodźmy dalej; nie musisz
mieć nowych ubrań – można wyhaczyć zajebiste używane. Nie musisz mieć dużego
plazmowego telewizora. Nie musisz mieć zajebistego komputera. Nie musisz mieć
nowego zachodniego samochodu. Demokracja. Wolny wybór. Wolna wola. Wolność. Nie
musisz. Możesz. Sęk jednak w tym, że wszyscy mają. Kurwa! Wszyscy mają? Więc
coś jest na rzeczy, nie?... Jak wszyscy mają, to może, kurwa, jednak trzeba?
Co?”
Konieczność społeczna, konsumpcyjna i – ta
najgorsza, bo zżerająca człowieka od środka – narkotyczna. Trzeba brać udział w
wyścigu szczurów, bo inni tak robią – czy to nie pobrzmiewa spojrzeniem Żiżka
na naszą kulturę? Wszystko stanowi zgraną całość: kultury, w której masy chcą,
ale są bezwładne, flegmatyczne i zniewolone posiadaniem, które rozleniwia
umysły młodych i starych. Miasto to wioska, w której nikt nikogo nie zna, łatwo
się w nim ukryć, ale można usłyszeć wiele legend o ludziach. Takie są
poszczególne obrazy postaci we wszystkich opowiadaniach. Bunt mas przeplatany
buntem elit: jedni i drudzy są obezwładnieni używkami. Dlaczego?
„Z Polski blisko do Rosji. Piło się z każdej
okazji i z każdego braku okazji. Urodziny, imieniny, pogrzeb, chrzciny. Obrona
pracy magisterskiej kolegi, obrona własnej pracy magisterskiej. Urodziny córki,
urodziny syna. Piło się, gdy dzieciom wiodło się dobrze, gdy wiodło się gorzej,
piło się tym bardziej.
Piło się, żeby mieć kaca, piło się, bo miało
się kaca.
Pije się, bo ma się ból egzystencjalny, czy
ma się ból egzystencjalny, bo się pije?
Kontestacja na kacu? Cokolwiek.
Danka dłużej tak nie mogła. Dała mu klasyczny
wybór: butelka albo my.
To nie on wybrał butelkę; to butelka wybrała
jego”
Świat ludzi bez pracy, znudzonych,
kombinujących, przepracowanych, a wszystkich łączą uzależnienia, które tłumaczą
próbą dążenia do normalności: „Nie jestem
ćpunem; biorę narkotyki po to, żeby poczuć się normalnym”. Poszczątkowana teraźniejszość, powierzchowne
znajomości i zaspokajanie własnych potrzeb, czyli wszystko, co składa się na
postmodernistyczne kultury ludzi żądających, by marzenia stały się, mimo
ciągłego zaprzeczania im swoim istnieniem.
Wielowątkowość i przeplatanie się światów
sprawia, że czytelnik musi być bardzo uważny, aby nie zgubić się w miejskim
labiryncie opanowanym przez uzależnionych i dilerów. Każdy z bohaterów to
swoisty outseider, który innymi pogardza, a sobie pozwala błądzić. „Święty od
ćpunów” to doskonałe studium naszych czasów, w których już wszystko powiedziano
i jedyne, co można zrobić to naśladować innych. „Żyjemy w czasach postpostmodernizmu. Wszystko już powiedziano naprawdę
dawno temu. Przeżuto na nowo też dawno. Teraz moim zdaniem przeżuwamy po raz
trzeci”. Ale czy tak nie było zawsze?
Ludzie zderzali się jak monady, a mimo tego żyli w najlepszym z możliwych
światów. Czy postmodernizm i jego idee ponowoczesności zostały odkryte dopiero
przez ponowoczesnych filozofów? Książka zmusza do zastanowienia się, poszukania
kontekstów, w które autor przybrał ją mniej lub bardziej świadomie. Opowiadania
nie są długie, ale posiadają bogactwo wątków, z których można zbudować powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz