Teresa Monika Rudzka jest autorką książek o
kobietach i nie koniecznie tylko dla kobiet. Jej wnikliwe spojrzenie na relacje
międzyludzkie, ofertę społeczną oraz przemiany ustrojowe jest bardzo bliskie
spojrzeniu przeciętnego Kowalskiego, który próbuje przetrwać w trudnych (a
takie są zawsze) czasach. O tym jak w tych starciach radzą sobie kobiety, a jak
mężczyźni mogą Państwo przeczytać w jej książkach. Dziś zapraszam do
przeczytania rozmowy z autorką.
AS: Anglia
to raj – takie skojarzenie ma większość Polaków marzących o lepszym życiu. Pani
te przekonania obala w „Singielce”. Dlaczego?
Teresa Monika Rudzka: Nie, nie obalam. Moja córka kilka lat mieszkała i pracowała w Anglii,
zmieniając prace na lepsze. Jej znajomi również. W ich gronie są m.in. dwie
księgowe, tłumaczka przysięgła, lekarze, informatyk, pracownicy banków, itd. Aby
mieć dobrą pracę zgodną ze swoimi kwalifikacjami, trzeba po prostu mówić po
angielsku lepiej, niż po polsku J To podstawowy warunek. Poza tym należy wierzyć w siebie, lubić inne
kultury, chcieć je poznawać, że nie wspomnę już o integrowaniu się z tubylcami.
Zapewne chodzi o to, że Roberta z „Singielki” pracowała w fabryce opakowań. Ale
gdzie miała trafić bez znajomości języka? Agata, poznana w Anglii, również nie
mówi po angielsku i nie ma konkretnego fachu. Opiekuje się dziećmi, potem
zatrudnia się przy pakowaniu kurczaków. Nadto tacy ludzie stają się łatwym
„łupem” – wykorzystują je jednostki znające miejscowe reguły gry, jednostki
sprytne i bez skrupułów – vide Maryla z „Singielki”. Cały świat działa w oparciu o podobne zasady. Swój ciągnie do swego. I zawsze podobni
przyjaźnią się z podobnymi; z tego wywodzą się słynne polskie getta w wielu
krajach, nie tylko w Wielkiej Brytanii. Roberta poznaje w Anglii dwie Polki
pracujące w biurze, a potem polskiego informatyka.
AS: Zagranica
daje wiele możliwości, czy to raczej PR tych, którzy nie chcą przyznać się do
porażki poza Polską?
Teresa Monika Rudzka: Dla jednych PR, dla innych nie. Zależy, czy zna się język danego kraju i
z jakim nastawieniem się jedzie. Człowiek słabo wykształcony, o wąskich
horyzontach, nastawiony wrogo do „obcych” ląduje przeważnie na przysłowiowym
zmywaku. Znam dziewczynę pochodzącą z małego miasteczka w Polsce, która dzięki
swoim zdolnościom i samozaparciu otrzymywała ciekawe propozycje pracy;
wykładała m.in. na Columbii.
Wracając do PR: ciężko przyznawać się do porażek,
zatem jeśli za granicą ma się niezbyt ciekawe życie, to na użytek krewnych i
znajomych królika w Polsce tworzy się legendy o możliwościach. Jesteśmy bardzo
zakompleksieni i zarazem pełni pychy, jakiejś takiej chęci, by mieć lepiej niż
sąsiad. Kiedy się nie udaje – często tworzymy opowieści, jak to jest cudownie
za granicą. Niech wiedzą i zazdroszczą J Naprawdę ile ludzi, tyle historii.
AS: Kobieta,
która nie daje się wykorzystać mężczyznom i patologicznej rodzinie w jednej z
opinii o książce została nazwana „głupią siksą”. Czy kobieta koniecznie musi
być potulną kurą domową usługującą mężowi i jego matce, aby mogła być
„szanowana”?
Teresa Monika Rudzka: To też nie jest gwarancja szacunku. Wszystko zależy od tego, jak silną
ma osobowość i z jakimi ludźmi ma do czynienia. A poza tym najwolniej zmieniają
się obyczaje. Model patriarchalny wciąż ma się u nas dobrze, stąd „głupia
siksa”.
AS: Kobiety
są bardziej pracowite niż mężczyźni – taka opinia nasuwa się po przeczytaniu
pani książek. A jak jest z konsekwencją? Też wiedziemy prym?
Teresa Monika Rudzka: Jesteśmy nie tylko pracowite, lecz również praktyczne. Skoro coś już
wypracowałyśmy, ciężko byłoby to lekkomyślnie zaprzepaścić. Zatem tak,
generalnie jesteśmy bardziej konsekwentne.
AS:
Pani bohaterki często boją się ludzi nadmiernie religijnych. Dlaczego?
Teresa Monika Rudzka: Nadmiernie religijni ludzie wtrącają się w życie innych i mówią im,
co powinni robić. Oczywiście, w „jedynie słuszny” sposób. Moje bohaterki
wyczuwają, że religia nie pomoże im w niczym, tylko ograniczy, nie pozwoli
cieszyć się życiem, za to wpędzi w poczucie winy. Że już nie wspomnę o
tłumieniu przejawów indywidualności… A przecież indywidualistki stanowią
większość w moich książkach.
AS:
Katolików zrównała pani z tymi, którzy według katolików są wyznawcami drugiej
kategorii, czyli religii uważanej przez nich za sektę. W pani książce tego
różnicowania brak.
Teresa Monika Rudzka: Ano, nie ma! Uważam, że każda religia traktująca siebie szalenie serio,
robi się fundamentalistyczna i sekciarska. Wtedy zacierają się wszelkie różnice
J
AS:
Przeciętny Polak kojarzy się z takim, który przez cały tydzień używa życia, a w niedzielę
truchta grzecznie do kościoła. Najlepiej jeszcze w ubraniu zdecydowanie lepszym
niż tym do pracy, bo musi pokazać się sąsiadom. Jak wygląda pani tydzień?
Niedziela ma jakieś specjalne znaczenie?
Teresa Monika Rudzka: Tydzień jest standardowy. Praca, dom, zakupy, sprzątanie, itd. Niedziel
nie znoszę od dawna. Dla mnie to jakiś
smętny dzień, z którym nie wiadomo, co zrobić. Nie czuję potrzeby chodzenia do
kościoła, za to w niedziele często odwiedzam galerie handlowe. W tych przybytkach
doskonale wytraca się czas.
AS: Bardzo
dziękuję za rozmowę i życzę leniwej niedzieli.
Teresa Monika Rudzka: Dziękuję. Wzajemnie.
Książki autorki (informacje na lubimyczytać.pl):
Moja
opinia o książkach:
Wszystkie
są ciekawym studium kobiet. Literaturę Rudzkiej cechuje mnogość bohaterów,
przez co staje się ona bliższa życiu i naszemu codziennemu spotykaniu wielu
ludzi. Jak wyglądają te relacje? Wszystko zależy od tego jakim jesteśmy
człowiekiem i z jakimi ludźmi mamy do czynienia. Tak jest i w książkach Teresy Moniki
Rudzkiej.
Recenzje:
Wcześniejszy
wywiad z autorką
Ja niestety do tej pory poznałam tylko "Kuzyneczki", ale mam ochotę na pozostałe powieści. Może uda mi się je gdzieś zdobyć :)
OdpowiedzUsuńGratuluję bardzo ciekawego wywiadu :)
Polecam i inne, bo naprawdę warto.
UsuńPozdrawiam
Podobają mi się poglądy autorki dotyczące życia. Z ciekawości jako bibliotekarka przeczytałam książkę "Bibliotekarki". I dała mi dużo do myślenia na temat mojego zawodu i stosunków panujących w tej instytucji. Niestety pozostałych książek nie widziałam w bibliotekach, ale będe ich szukać.
OdpowiedzUsuń