Escape roomy od jakiegoś czasu mają złą sławę ze względu na
to, że niedoświadczeni właściciele i twórcy przeszkód stworzyli przeszkody
narażające zdrowie i życie uczestników. Niby fajnie, że taki poziom adrenaliny
i poczucie konieczności jak najszybszego rozwiązania zagadek, ale konsekwencje
fatalne. Wtedy przyszło mi na myśl, że w dzieciństwie (a raczej w czasie
nastoletnim) bawiłam się bezpieczniej, bo robiliśmy sobie wyzwania, niektóre
były spisywane, zagadki były jak labirynty. I okazało się, że teraz można kupić
tomy z wyzwaniami wchodzącymi w skład serii „Escape Quest”. Jej hasło reklamowe
– „Książka - Gra - Escape Room” – zdradza wiele. Z jednej strony jest tu
wyzwanie, z drugiej książkowa przygoda, a z trzeciej możliwość podjęcia rywalizacji
lub współpracy, bo rozwiązywać zagadki można razem lub osobno, na czas lub w
swoim tempie. Nie jest to oczywiście pierwsza tego typu propozycja wydawnicza,
ale na pewno pierwsza, której strona graficzna i opis przygód bohaterów są
dobrze dopracowane. Razem z postaciami można udać się w różne miejsca. W serii
znajdziemy różne gatunki prozy, bogactwo bohaterów i miejsc. Możemy udać się w
kosmos, do więzienia czy miast kojarzącym nam się z czarami. W serii ukazały
się już tomy: „Poszukiwacze zaginionego skarbu”, „Tajemnica Marsa”, „Alcatraz”,
„Świat wirtualny”, „Superbohaterowie”, „Arsene Lupin rzuca wyzwanie”, „Za garść
neodolarów” i „Sam w Salem”. Do mnie trafiły tomy „Superbohaterowie” i „Alcatraz”
i już na podstawie tych dwóch mogę Wam śmiało powiedzieć, że książki oddają
klimat filmów, książek i komiksów związanych z określonymi miejscami. W każdej
znajdziemy mniej i bardziej wymagające zagadki. Nie wszystkie są oczywiste.
Publikacje łączy to, że każda posiada fabułę pozwalającą wczuć się w wykreowany
przez autorów świat, poczuć się jak zdobywca potrafiący wyjść z nawet
największej opresji. Do tego wymagają one solidnego treningu logicznego i bez
niego często mogą wydawać się one nielogiczne (tak jak słynne pytanie zadawane
studentom o to, w którą stronę jedzie autobus narysowany przez dziecko).
Niuanse, znajomość elementów świata ma znaczenie, ale jeszcze większe
otwartość.
Plusem tej gry jest to, że jest ona książką i nie wymaga żadnej technologii, więc
pieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu: zachęcamy do czytania i jednocześnie
skutecznie odciągamy od telefonów, tabletów. Nasza pociecha ma okazję wytchnąć,
skupić się lub rozwinąć umiejętność rywalizacji oraz współpracy, bo tu jedno
nie wyklucza drugiego. Kolejna ważna rzecz: poszerzamy pole zainteresowań
naszych dzieci. Do tego dla osób, którym trudniej przychodzi rozwiązywanie zagadek
w książce są podpowiedzi, do których trzeba znaleźć wskazówki. Czasami trzeba
się pogłowić, co może leżeć, zmierzyć coś, przekręcić stronę lub zagiąć, a w
niektórych tomach nawet wyciąć element, aby dopasować do całości. Publikacje
mogą być świetnym wyzwaniem dla miłośników planszówek i zagadek. Rozwiązując
kolejne zagadki, poznajemy drogę, jaką przeszli bohaterowie, poznajemy osoby,
które spotkali, poznamy szereg wyzwań, którym musieli stawić czoła.
Książki nie czyta się jak klasycznej książki. Jak w każdej grze, aby odczuć
pełnię przyjemności należy dobrze znać zasady. A to wymaga ćwiczeń i wczytania
się w reguły. W każdy tomie fabuła jest pretekstem do podsuwania wyzwań, więc nie ma tu jakiejś
wyszukanej i skomplikowanej ani długiej akcji. Są konkretne wydarzenia, ich
konsekwencje i kolejne wybory. Historia jest tu ważna, ale najważniejsze są
właśnie zagadki. Poziom wyzwań jest zróżnicowany. Do tego czasami wystarczy
spostrzegawczość, czasami logiczne myślenie, a innym razem umiejętność łamania
szyfrów, szukania skojarzeń słownych. Książka jest tu materiałem, po którym
możemy pisać, kreślić, wycinać, nakłuwać, więc nie jest to publikacja, która
posłuży nam wiele lat, ale za to zapewni nietypową rozrywkę. Można też
posiłkować się programami graficznymi lub notatnikami, które pozwolą nam na
kilka-kilkanaście prób. Czytelnik-gracz musi wyrwać elementy oprawy, które pomogą
mu w poszukiwaniu rozwiązywania zagadek.
Tom „Superbohaterowie” otwiera opowieść o nudnych wakacjach, które kończą się,
gdy dostajesz list do Akademii, w której Superbohaterowie uczą się doskonalić
swoje moce. I Ty masz szansę dowiedzieć się, czy faktycznie też posiadasz
niezwykłe zdolności i w jaki sposób je wykorzystać. W Akademii będziecie mieli
okazję nauczyć się latać, kamuflować. Do tego pojawiają się ważne problemy
etyczne jak zastanawianie się czy cel uświęca środki. Plusem są dwa
zakończenie, które w pewien sposób są otwarte i pozwala czytelnikowi na
fantazjowanie. Oprawa graficzna nawiązuje do starych komiksów.
Z kolei „Alcatraz. Infiltracja” pozwala nam na inwigilację. Wcielamy się w rolę
niedocenianego dziennikarza śledczego, który chce rozwiązać zagadki z
tajemniczymi wydarzeniami w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Dowiemy się, w
jaki sposób pozwoliliśmy się przymknąć, w jaki sposób właśnie tam trafiliśmy i
na jakie tajemnice oraz wyzwania natknęliśmy się. Mamy tu sporo przemocy,
wyzwań, bo życie w więzieniu to nie przedszkole. Potrzebne są tu silne mięśnie
i duża przebiegłość. Po pobiciu trafimy do szpitala. W więzieniu możemy poznać
kogoś, kto zdradzi nam sporo tajemnic i da wsparcie. Możemy też podjąć się
pracy, która pozwoli poznać tajemnice, które ułatwią życie. Naszym zadaniem
jest odkrycie tajemnicy, na którą trafia bohater.
Zainteresowani? Zapraszam na stronę wydawnictwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz