Etykiety

poniedziałek, 13 grudnia 2021

Matt Haig "Chłopiec zwany Gwiazdką" il. Chris Mould


Każda niezwykła i magiczna przygoda w baśni zaczyna się od tragicznych wydarzeń. Zwłaszcza taka, która ma dobre zakończenie i pozwala poznać początki różnych tradycji. Czas świąt to dobry moment, aby przeczytać kolejną alternatywną historię początków rozdawania prezentów, bo przecież nie zawsze dzieci dostawały podarki. Nie zawsze też ludzie byli radośni, posiadali sens życia. Ale co wspólnego ma dziecięca radość z energią dorosłych? Bardzo wiele, bo nic skuteczniej nie odmienia dnia niż uśmiech dziecka. I wie to każdy rodzic oraz dobry opiekun.
„Chłopiec zwany Gwiazdką” to jedna z książek Matta Haiga z cyklu „Gwiazdka”. Znajdziemy tak takie magiczne opowieści jak „Dziewczynka, która uratowała Gwiazdkę”, „Ojciec Gwiazdka i ja” oraz „Wróżka Prawdomówka”. Wszystkie tomy pozwalają nam poczuć klimat świąt oraz udać się na niezwykłą wyprawę do świata, w którym istnieją wróżki, elfy i inne istoty. W opowieści pojawi się wiele ważnych problemów. Autor nie boi się poruszać trudnych tematów. Pojawia się tu przemoc, osamotnienie, zwątpienie w bliskich, ale jest też i miłość oraz wiara w bliskich. Opowieść nie jest lukrowana, ale zawiera całą gamę smaków. I właśnie to sprawia, że pomaga poruszyć tematy trudne i ważne. Do tego napisana jest w taki sposób, jak znane nam baśni, czyli dość szybko tocząca się akcja, szybko następujące wyzwania, czasami szybko upływający czas, a innym razem dokładniej przyglądamy się codzienności oraz początkom magii Bożego Narodzenia, którą pamiętamy z dzieciństwa i przez pryzmat dziecięcych doświadczeń jest ona wyraźniejsza, intensywniejsza, bo błyszcząca kolorowymi lampkami, pachnąca choinką, piernikami i pomarańczami, które były tylko od święta.
Matt Haig zdecydowanie potrafi snuć opowieść i jego historia wciąga czytelnika od pierwszych stron. Historia Mikołaja daleka jest od przesłodzonej i błyszczącej opowieści o świętach. Za to jest tu wiele smutnych tematów. To one pozwalają uzmysłowić nam, że wzajemnie tworzymy los innych. Trudne tematy podane są w taki sposób, aby nie przerazić dzieci tylko skłonić do rozmowy, dzielenia się swoimi doświadczeniami, uświadamianiu sobie, jakie postawy są krzywdzące, w jaki sposób można walczyć ze złem. Najważniejsze jest tu przesłanie: każdy z nas może czynić dobro. Musi tylko chcieć i mieć dobre serce, z którego wypływa potrzeba pomagania innym, wczuwania się w ich sytuację, czyli odrobina empatii.
Matt Haig czaruje czytelnika słowem, dzięki czemu mamy wrażenie uczestnictwa w przygodach bohatera. A te są pełne zwrotów akcji: od poznania niezwykłego przyjaciela, przez wyprawę ojca i opiekę ciotki po samodzielne ruszenie na poszukiwanie krainy elfów, o której opowiadała mu mama. Właśnie pamięć o cieple i miłości rodzicielki sprawia, że Mikołaj pragnie wyruszyć w podróż pełną prób. Tam będzie musiał zmierzyć się z własnymi lękami, ale też udowodnić, że ma dobre zamiary i przekonać, magiczne istoty, że nie wszyscy ludzie są źli. Towarzyszący mu renifer i mysz będą świetnymi kompanami wspierającymi w trudnych chwilach. Jeśli zastanawiacie się, czy film na Netflixie pokrywa się z fabuła książki to mogę zapewnić, że zostaniecie mila zaskoczeni wydarzeniami, których nie znacie lub które w ekranizacji pokazano inaczej.
Całość dopełniają piękne szkice, dobrze zszyte strony oraz solidna oprawa. Zdecydowanie polecam.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz