Etykiety

niedziela, 7 maja 2023

Katarzyna Misiołek "Kłamstwa, którymi oddycham"


Co łączy zgrabną brunetkę z długimi włosami, zdolną i przebojową studentkę architektury mającą wiele planów na przyszłość i ufającą ludziom z pulchną blondynką, matką dwójką dzieci zamieszkującą na obrzeżach miasta i mającą jedynie średnie wykształcenie oraz traumy i sekrety?
„Za moim pulchnym ciałem ukrywałam się przed wzrokiem takich jak on – napalonych na piękne kobiety mężczyzn, którzy plugawili świat samym swoim oddechem”.
Katarzyna Misiołek w książce „Kłamstwa, którymi oddycham” opowiada o doświadczeniach, które doświadcza wiele kobiet. Zapatrzeni w siebie mężczyźni przekonani, że robią wielkie wrażenie na płci przeciwnej i tym, że każda jest zainteresowana seksem z nimi molestują, gwałcą, uwodzą, a o ofiarach wypowiadają się w niewybredny sposób. Justyna, główna bohaterka, jest jedną z takich pokrzywdzonych kobiet, które kiedyś nie zachowały wystarczającej uwagi i stały się zwierzyną dla drapieżnika. Ze studentki mającej głowę pełną marzeń i planów zmienia się w kobietę z traumą i niechcianą ciążą. Nie zgłasza przestępstwa na policji, bo nie chce ponownie przerabiać doświadczeń z tragicznej nocy. Oblewanie egzaminów okazało się zakończeniem studiów, bo w wyniku przemocy seksualnej zachodzi w ciążę, która bez wsparcia bliskich uniemożliwia jej kontynuowanie studiów. Wraca do domu, w którym nie dostaje wsparcia, bo panna z brzuchem na prowincji to wstyd. Zwłaszcza taka, która nie pamięta, kto ją zapłodnił. Justyna nie chce opowiadać o swoich złych przeżyciach, chowa je w sobie, przeżywa najgorsze chwile w pierwszych latach po wydarzeniu, które złamało jej życie. Mimo wszystko kocha dziecko i jest gotowa dla niego na wiele. Jest uparta, przedsiębiorcza i pracowita. Ima się różnych prac, udaje jej się poznać mężczyznę, w którym się zakochuje i który akceptuje jej wcześniejsze dziecko. Później rodzi dziecko, kupują dom na przedmieściach, urządzają się, wiodą spokojne, szczęśliwe życie. Pewnego dnia ten stan się ulatnia.
„Jeszcze dziś rano czułam się szczęśliwa. Koszmary przeszłości udało mi się zostawić daleko za sobą i nieco pewniej stanąć na nogach, ale teraz po spotkaniu z Mariuszem, wszystko to, co latami układałam sobie w głowie, rozsypało się w drobny mak”.
Do historii Justyny wchodzimy w piękne, majowe popołudnie, kiedy spędza czas z córeczką na placu zabaw. Jej rozmyślania o mężu Tomaszu, bliskości z nim, codzienności i tym, że udało jej się ułożyć życie mimo wielu przeszkód przerywa pojawienie się znajomego mężczyzny na placu zabaw. Od pamiętnej imprezy, na której ją zgwałcił nie widziała go. Sam widok wywołuje w niej panikę. Ma jednak nadzieję, że jego obecność z dzieckiem na placu zabaw to zbieg okoliczności, że nie będzie musiała widywać swojego kata codziennie. Ku swojej rozpaczy dowiaduje się, że zamieszkał dwa domy od niej…
„Tacy jak on, wykorzystują wyłącznie najsłabsze i najbardziej niewinne ofiary. Bez skrupułów zgwałcił dziewiętnastoletnią studentkę pierwszego roku architektury, ale nie odważy się zrobić tego dojrzałej kobiecie, żonie i matce, w dodatku żyjącej w sąsiedztwie, tego byłam pewna. Tacy jak on, starannie skrywają to, kim są, nosząc nieprzeniknione maski idealnych mężów, ojców i sąsiadów. Jednak już sama świadomość, że pewnie niebawem gdzieś na niego wpadnę, była dla mnie nie do zniesienia”.
O czasu pojawienia się gwałciciela w okolicy Justyna czuje panikę. Próbuje poradzić sobie z emocjami i jednocześnie zachować pozory. Jakby wyzwań było mało od Tomasza dowiaduje się, że nowy sąsiad to fajny i przedsiębiorczy człowiek, z którym lubi się spotykać. Relacja między ojcem jej najstarszego dziecka i mężem się zacieśnia. Mężczyźni coraz częściej się spotykają. Justyna czuje się osaczona i jednocześnie boi się powiedzieć ukochanemu, kim dla niej jest Mariusz. Kobieta jest coraz bardziej nerwowa i spięta. Rozmyśla o przeszłości, trudnych chwilach i tym, co się stanie, gdy ktokolwiek pozna prawdę. Wspomnienia z traumatycznych wydarzeń wracają. Jednocześnie bohaterka prowadzi śledztwo i próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o kolejnych podbojach szanowanego prawnika.
„Czasem człowiek idzie przez noc tak czarną, że nie widzi ani krańca drogi, ani nadziei na świt. Ale później zawsze wychodzi słońce – powiedziała, stawiając przede mną kubek z gorącym napojem. – Zawsze wychodzi słońce, Justysiu”.
Katarzyna Misiołek serwuje nam poruszającą historię o trudnych doświadczeniach kobiety, która musiała nie tylko zmierzyć się z traumą związaną z gwałtem, ale też wykluczeniem społecznym, odrzuceniem przez matkę z powodu samotnego macierzyństwa. Zdaje sobie też sprawę jak wyglądałoby przesłuchanie. Do tego zobaczymy z jakimi konsekwencjami musi się mierzyć po podjęciu decyzji, że urodzi dziecko z gwałtu. Nie tylko pierwsze lata są wyzwaniem. Prawdziwe problemy zaczynają się, kiedy w okolicy pojawia się biologiczny ojciec nastolatka. Pisarka pokazuje jak jedno kłamstwo uruchamia całą spiralę niedomówień i problematycznych sytuacji. To, co wydaje nam się dobre w danym momencie może okazać się niszczące na dłuższą metę. I tu zarówno jej rodzina, jak i bliscy gwałciciela muszą zmierzyć się z tajemnicami wychodzącymi na światło dzienne.
„Kłamstwa, którymi oddycham” to pouczająca i poruszająca opowieść uświadamiająca nas jak łatwo ulegamy manipulacjom innych osób. Katarzyna Misiołek pokazała tu mechanizm zdrady, wypierania prawdy przez kobiety, bronienie mężów nawet, kiedy wie się, że mogą kłamać oraz powolne przesuwanie granic przez przemocowe osoby i przez to bezradność ofiar. Do tego mamy tu temat przedmiotowego traktowania kobiet przez niektórych mężczyzn, wykorzystywanie przez nich pozycji społecznej (pracodawcy i cenionego prawnika). Poruszony jest też temat tego, dlaczego Justyna wolała przez wiele lat milczeć i być oceniana jako tak, która tak zabalowała, że nie wiedziała, z kim zaszła w ciążę niż jako ofiara gwałtu. Doskonale oddaje też emocje towarzyszące kobiecie, która doświadczyła przemocy seksualnej. Zobaczymy, że trauma ówczesnych wydarzeń ciągle w niej tkwi i mimo upływu czasu, poukładania życia oraz wprawy w kłamaniu w obliczu oprawcy traci grunt pod nogami, jest spanikowana i sparaliżowana, nie potrafi racjonalnie postępować. To świetnie podkreśla jak wielkim przeżyciem są dla niej wydarzenia sprzed lat. Mogłaby unikać nowych sąsiadów, ale cała sprawa jest utrudnione przez to, że mąż szybko zaprzyjaźnia się z Mariuszem i nie jest w stanie bez powiedzenia mu prawdy logicznie uzasadnić, dlaczego nie powinien kontynuować tej znajomości.
„Kłamstwa, którymi oddycham” Katarzyny Misiołek to świetna, wciągająca i ważna lektura. Zdecydowanie polecam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz