Jessie Burton, Marzycielki,
il. Angela Barrett, tł. Łukasz Małecki, Warszawa „Wydawnictwo Literackie”
2019
„Marzycielki” to książka dość specyficzna. Autorka
zabiera nas do egzotycznej opowieści o księżniczkach. Historia dobrze wpisuje
się w znane nam baśnie, w których bohaterki pozbawia się wolności, zamyka w wieżach,
zmusza do bezwzględnego posłuszeństwa wobec króla i ogranicza ich zainteresowania
do marzenia o mężu podobnym do ojca, czyli nieliczącym się z ich emocjami oraz
potrzebami. O ile w znanych nam baśniach córki władcy poddają się woli rodzica
i wzdychają za księciem lub rycerzem przyjeżdżającym na białym rumaku, sprytnym
i silnym, biorącym je za żonę razem z połową królestwa tu mamy opowieść nieco
inną. Dziewczęta czują się nieszczęśliwe z powodu czekającej je przyszłości. A
wszystko przez to, że każda z nich miała niezwykłe zdolności, swoje pasje, które
pielęgnowała. Jedna była uzdolnioną matematyczka, inna przyrodniczką, malarką,
pisarką, astronomka i wiele, wiele innych. Były zafascynowane życiem i światem.
Niemożność poświęcenie się pasjom sprawia, że czują złość, ale nie poddają się.
Cała opowieść zaczyna się od śmierci królowej Laurelia,
która zginęła w wypadku, ponieważ za bardzo lubiła przekraczać prędkość i czuć
wiatr we włosach. Dowiadujemy się, że krajem kierował władca, oczekujący od
żony, że będzie posłuszną ozdobą rodzącą synów. Ku jego rozpaczy mieli tuzin
córek i ani jednego syna, przez co nie mieli następcy tronu. Laurelia była
kobietą, którą trudno było sobie podporządkować i władca niechętnie się z tym
godził, ulegał jej licznym zainteresowaniom, pozwalał na kształcenie córek,
chociaż było to niemile widziane w ich kraju. Dzięki matce każda z księżniczek
mogła rozwinąć inne umiejętności i stawały się specjalistkami w swoich dziedzinach,
co uszczęśliwiało ich matkę. Laurelia nauczyła córki przekraczać granice tego,
co wypada i mogą robić księżniczki. Dla ukochanej władca był gotów łamać konwenanse.
Pędząca swoim ulubionym, szybkim pojazdem władczyni
osierociła córki. Zrozpaczony po śmierci żony władca robi wszystko, aby córki
równie mocno cierpiały i zrozumiały, że kobiety są od rodzenia dzieci i niczego
więcej. Nie pozwala im dalej normalnie żyć. Powołując się na „ich własne dobro”
odbiera kolejne możliwości rozwoju i zamyka w pokoju bez okien. W mającej tylko
jedno wejście ponurej sali słabo oświecanej świecami i bez dostępu do światła
przyjdzie księżniczkom czekać na przyszłych mężów, bo tylko jako rodzące synów
kobiety mają minimalne znaczenie, ale zawsze ich wola będzie mniej znaczyła niż
jakiegokolwiek biednego i niewyedukowanego mężczyzny. Opisany przez pisarkę
świat ma w sobie wiele oznak współczesności (samochody, samoloty) i
jednocześnie mentalnie zatrzymał się gdzieś w czasach, kiedy kobiety wliczano
do inwentarza domowego razem z bydłem i drobiem., czyli sytuacja bardzo
nieciekawa.
Czekające w zamknięciu bohaterki jednak nie mają, co
liczyć na mądrych wybawców, z którymi będą żyły długo i szczęśliwie. Dziewczyny
nie są naiwnymi pięknościami, ale świadomymi tego, że są dla zapatrzonych w
siebie bufonów i idiotów są atrakcyjne tylko ze względu na możliwość zagwarantowania
im awansu społecznego, powiększenia majątku. Jak bardzo mają rację okrywamy,
kiedy rękę którejś z sióstr ma dostać ten, który pomoże królowi rozwiązać
sekret jego córek. Poszczególni kandydaci nawet nie zerkają na księżniczki,
ponieważ to nie one są tu główną nagrodą tylko przejęcie władzy w egzotycznym
Kalii. One stanowię tylko umilający życie dodatek.
Odcięte od zainteresowań i pochowane za życia księżniczki
pewnej nocy znajdują przejście do drzewnego pałacu dającego im siłę, aby mogły
przetrwać złe dni i pozwolić na bunt wobec planowanego przez ojca życia. Księżniczki
każdego dnia pielęgnują skrawek odkrytej przez nie wolności, co oczywiście
bardzo denerwuje władcę gotowego oddać państwo osobie, która rozwiąże zagadkę
ich szczęścia. Zakończenie będzie oczywiście szczęśliwe i bardzo alegoryczne.
Autorka pokazuje czytelnikom, że podstępnie i przemocą odebrana wolność można
odzyskać tylko podstępem.
„Marzycielki” to przede wszystkim opowieść o
dyskryminacji, nierówności, niesprawiedliwości, uprzedzeniach. Cała opowieść jest
baśniowo mroczna i zawiera sporo fantazji. Do tego kończy się szczęśliwie: księżniczki
odzyskują wolność, a przy tym i odpowiedzialność za własne życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz