Laurent
Bourgeois, Ogród w skrzynkach. Uprawa
roślin przyprawowych i leczniczych, tł. Zofia Pająk, Kielce „Jedność” 2018
Ostatnio
zafascynowana jestem zieleniną. I to nie taką kupowaną w sklepie tylko
samodzielnie uprawianą. Zresztą te zainteresowania u mnie sięgają dzieciństwa, kiedy
to twardo powiedziałam, że będę pomagała w plewieniu ogrodu, kiedy mama
wygospodaruje mi odpowiednio duży kawałek, w którym będę mogła robić, co chcę.
Dostałam kawałem trzy na cztery metry. Najgorszy, najbardziej zachwaszczony i
jeszcze niewysprzątany, czyli taki, który i tak nie był nigdy uprawiany. Tam
posadziłam pierwsze moje rośliny: szałwię, miętę, nasturcję, maciejkę (ta mnie
rozczarowała), rzodkiewkę, różne gatunki pomidorów tyczkę z groszkiem i dynię
oraz wilec, które pięknie się rozrosły. Pamiętam, że byłam tak zafascynowana
tym, że mogą sama decydować, że kiedy tylko pojawiał się jakikolwiek chwast od
razu go usuwałam. W susze podlewałam, po burzy pędziłam oczyścić z kiełkujących
lebiod. Plony miałam zaskakująco piękne i po ich zebraniu podkradłam dziadkowi
pszenicę by dobrze obsiać ten mój skrawek, aby mogła ona zakiełkować, a później
stać się nawozem dla kolejnych roślin oraz zabierać przestrzeń niechcianym
chwastom. Miałam wówczas dziewięć lat. Od tamtej pory minęło wiele czasu, ale
ten skrawek ziemi już nigdy nie był nieuprawiany. Oczywiście już nie przeze
mnie, bo wyjechałam na studia, wyprowadziłam się z domu i obecnie nie mam
własnego ogródka, ale mam duże donice. I właśnie taka uprawa sprawiła, że z
zainteresowaniem sięgnęłam po książkę „Ogród w skrzynkach”, ponieważ w moich
donicach rośliny już nie rosną tak pięknie ja te pielęgnowane w dzieciństwie.
Do tego chcę córce przekazać cenne informacje o roślinach.
Książka
Laurenta Bourgeoisa jest niewielka (wielkości 80 kartkowego zeszytu) i posiada
wiele pięknych zdjęć zachęcających czytelnika do stworzenia takiej namiastki
ogrodu nawet na tarasie czy balkonie. Skrzynie przypominają to, co ja znam z
dzieciństwa: drewniane pojemniki na rośliny ustawiane na parapetach. Wtedy nie
było plastiku, więc ludzie musieli sobie jakoś radzić i myślę, że to był dobry
sposób sadzenia roślin: miały przepływ powietrza, drewno utrzymywało wilgoć, nie
nagrzewało się tak szybo na słońcu, a taka długa „donica” z ziołami i
przyprawami była w zasięgu ręki. Nawet w bloku. Do tego pięknie pachną.
W
książce „Ogród w skrzynkach” znajdziemy informacje o początkach takiej uprawy,
jak wyglądały pierwsze skrzynki, jakie są zalety takiego ogrodu, co skutecznie
powinno Was zachęcić do takiej uprawy na balkonach i parapetach. Z publikacji
dowiemy się w jaki sposób zrobić takie skrzynki, gdzie je ustawiać, jakie
rośliny w nich uprawiać, jak przygotować podłoże, jak nawozić, w jaki sposób
samodzielnie przygotować odżywki dla roślin. Dokładnie opisano zarówno
sadzenie, wysiewanie, przycinanie, podlewanie, przechowywanie zbiorów,
tworzenie domowych herbat, zapachowych zawieszek, mydeł, sałatek, łakoci. Do
tego dowiemy się jakie rośliny mogę cieszyć nasze oko także zimą oraz które
łatwo uprawiać w skrzyniach. Nie ma ich zbyt wiele, ale jak na początek i na
balkon mający pachnieć roślinnością całkiem sporo. Zmotywowana lekturą zaczęłam
uprawiać miętę i szczaw w donicach. Efekty są zaskakujące, a wszystko dzięki
odpowiedniej glebie. Myślę, że ta publikacja będzie bardzo przydatna do takich
laików jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz