I znowu przenoszę Was do kuchni. Dająca mi się
we znaki zima, zbliżająca się wiosna, konieczność zmiany nawyków żywieniowych
oraz chęć dostarczenia odpowiednich składników odżywczych sprawiła, że częściej
sięgam po książki kucharskie, w których owoce i warzywa są bardzo ważnym
składnikiem. Tym razem ruszamy w świat, czegoś co uwielbiam, ale zwykle ograniczałam
się do robienia mieszanki z bananów i mleka. „Moje spektakularne soki i koktajle”
Karoliny Szostak i Marty Kordyl to publikacja pomagająca inaczej spojrzeć na
przygotowanie różnego rodzaju napojów, które sprawdzą się nie tylko w gorące
dni jako substytut przekąsek lub napoje niosące orzeźwienie i wytchnienie, ale
są przydatne przez cały rok i pomagają zadbać o zdrowie oraz dobre samopoczucie,
a także masę ciała. Brzmi pięknie? Próbuję czy działa. Mogę Wam tylko
powiedzieć, że jeśli nawet nie to jest to smaczna alternatywa do podjadania.
Sokiem czy koktajlem bardzo łatwo zagłuszyć łaknienie, a do tego dostarczamy
odpowiednie składniki niezbędne naszemu ciału do funkcjonowania.
Publikację podzielono na cztery części
odpowiadające poszczególnym porom roku. W każdej z nich znajdziemy składniki, które
w określonych porach roku są najbardziej dostępne, dlatego te jesienne bazują
na marchwi, jabłkach, dyni, jarmużu, szpinaku, burakach, kapuście. W zimowych
położono nacisk na brukselkę, jabłka, kiszoną kapustę, buraki, gruszki i owocach
egzotycznych, wśród których prym wiodą mango, ananas, awokado, banany. Wiosną
pojawiają się liście kalarepy (które możemy sami uprawiać w donicach), rabarbar,
który bez problemu rośnie w każdym miejscu, mięta, pietruszka i sporo owoców i
warzyw egzotycznych. Latem mamy na liście takie owoce i warzywa jak czereśnie,
wiśnie, gruszki, maliny, truskawki, seler, cykorię agrest, winogrona,
porzeczki, ogórki, pomidory i brukselkę. Tak naprawdę ten podział jest dość sztuczny,
ponieważ rośliny wymagające ciepła (a więc sprowadzane z cieplejszych regionów)
są wykorzystywane w sokach i koktajlach także zimą.
Szczerze mówiąc po książce spodziewałam się
większego „wow”. Zwłaszcza, że w tytule pojawia się słowo „spektakularne”. Soki
jak soki. Fajne, smaczne kompozycje, ale nie poczułam jeszcze na sobie tej
bomby witaminowej (eksperymentuję od grudnia, a mamy połowę marca). Odchudzić
też mnie nie odchudziły. Jedynie plus jest taki, że wmawiam sobie, że to
zdrowe. Zwłaszcza, że produkty i tak kupuje się w marketach. Na pewno będzie to
miła odmiana diety, urozmaicenie jej w smaki, zachęta do eksperymentowania w
kuchni na miarę moich możliwości, czyli bez siedzenia parę godzin tylko w
czasie szybkiego zmiksowania składników. Do tego bazują na od dwóch do pięciu składników, co także przekłada się na łatwość przygotowania. Ponad to autorki są miłośniczkami wykorzystania całości (także pestek i skórek), dzięki czemu książka przekona także osoby w żywiące się w biegu do popijania takich samodzielnie zrobionych soków i koktajlów. Wszystkie oczywiście wegańskie, czyli bez mleka lub serków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz