Etykiety

niedziela, 8 maja 2016

Jeff Kinney "Dziennik cwaniaczka. Stara bieda"



Jeff Kinney, Dziennik cwaniaczka. Stara bieda, tł. Joanna Wajs, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2016
Irytuje Was kult wspomnień o „dawnych dobrych czasach”? A może sami jesteście rodzicami żyjącymi przekonaniem, że dawniej było lepiej? Jeśli należycie do jednej z tych grup lub szukacie pełnej humoru lekkiej lektury dla uczniów szkoły podstawowej i gimnazjalistów to polecam Wam lekturę kolejnego tomu „Dziennika cwaniaczka”. My stałyśmy się wielkimi fankami kolejnych tomów i zawsze wyczekujemy kolejnych premier.
Cała opowieść zaczyna się bardzo niewinnie: ot, rodzice od czasu do czasu wspominają jak to kiedyś było dużo lepiej, dzieci wychowywały się bez technologii, miały wiele wolnego czasu na proste zabawy, rozwijanie wyobraźni, samodzielności, zacieśnianie przyjaźni, a dorośli mieli całkowitą władzę. Bywa to irytujące zwłaszcza dla gimnazjalisty, który jest troszkę niezdarny, ma problem ze samodzielnością, a myślenie o przeszłości bez technologii go przeraża. Kolejną rzeczą, której nie jest w stanie w domu zrozumieć to niesamowicie nowoczesne podejście do zwierząt. Zwykła świnia ma więcej praw niż dzieci i może robić co, kiedy i z kim chce. Do tego ojciec ciągle pilnuje, aby synowie stawali się samodzielni. Jakby tego było mało pewnego dnia w rodzinie zachodzi wielka zmiana: do domu wprowadza się dziadek, który musiał zrezygnować ze zbyt drogiego domu opieki. Staruszek w dawnym miejscu pobytu zostawił swoja wiekową dziewczynę i chodzi podłamany. To sprawia, że Greg uczy go obsługi komputera, poruszania się po portalach randkowych. Wprowadzenie się dziadka do domu oznacza dla niego utratę pokoju, a dla starszego brata konieczność pójścia do pracy, aby zarobić na swoje rozrywki. Pragnąca wrócić do przeszłości mama zachowuje się bardzo współcześnie i nawet w pracy dmucha i chucha na najstarszego syna… ale jednocześnie wypycha Grega na wycieczkę do Głodowego Gospodarstwa, gdzie dzieci mogą lepiej poznać trud pracy. O tym, że praca jest męcząca chłopak przekonuje się jeszcze przed wyjazdem w czasie zorganizowanej przez jego matkę akcji sprzątania parku. To sprawia, że nawet jego najlepszy przyjaciel nie jest w stanie namówić go na wyjazd. Wydarzenia jednak toczą się tak szybko i przybierają tak niespodziewany obrót, że wyjazd wydaje się chłopcu ucieczką przed codziennością. Co takiego przeskrobał? Czy Greg niepotrafiący zrobić lemoniady, a nawet otworzyć konserwy jest w stanie przetrwać obóz? Przekonajcie się sami.
Całość napisano w formie dziennika, wzbogaconym ilustracjami. W poszczególnych akapitach przeskakuje on z tematu na temat, co sprawia, że lektura jest bardzo interesująca i wciągająca. Zdania w stronie czynnej, duża dawka humoru – to wszystko sprawia, że kolejny tom „Dziennika cwaniaczka” wciąga od pierwszych stron.
Książka jest nie tylko zabawna, ale też i pouczająca. Pozwoli dzieciom zobaczyć siebie i swój świat z perspektywy bohatera przeżywającego mieszkanie z dziadkiem, sentymentalne powroty rodziców do przeszłości, własne pomysły, surowość rodziców, niezaradność bohaterów. Każdy z nich ma dość osobliwe wady, zwariowane pomysły, co sprawia, że nie mają czasu się nudzić.
Wydawca przewidział, że jest to książka dla dzieci od szóstego do czternastego roku życia. Myślę, że śmiało można ją czytać i z młodszymi dziećmi, ponieważ nie ma tu wulgaryzmów. Zabawne przygody bohaterów potrafią rozśmieszyć i przedszkolaków. Książkę polecam wszystkim dzieciom (zwłaszcza tym, którzy boją się czytania). Może lektura zainspiruje młodych czytelników do własnego spisywania wspomnień, cynicznego patrzenia na świat.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz