Dorota Schrammek, Winne Wzgórze. Wiara, Katowice „Szara Godzina” 2018
Życie w wielkim mieście to ciągła praca. Nie ma
w nim miejsca na rodzinę, dzieci i czas wolny. Trzeba być w pełnej gotowości,
tryskać siłami i optymizmem, a do tego pracować za dwoje. Kiedy jednak pojawiają
się pociechy lub przybywa nam lat oraz maleją siły korporacyjny system
brutalnie wypluwa niepotrzebne jednostki. Szukanie pracy w innym zawodzie nie
zawsze przynosi efekty, o czym szybko przekonuje się jeden z bohaterów
ulegający wypadkowi. Kosztowna rehabilitacja sprawia, że rodzina nie ma za co
żyć, ponieważ trudno utrzymać się w mieście z pensji nauczycielki. Postawiona
pod ścianą Dorota z Arkiem i dziećmi przeprowadza się do Kuszewa nazywanego też
Winnymi Wzgórzami (od niemieckiej nazwy Weinberge) do domu po dziadkach, który
staje się wybawieniem w ich starciu z codziennością. Tu ich losy splatają się
ze zrzędliwym Tadeuszem Hetzem, który całe życie poświęcił pracy w korporacji i
– mimo, że miał wcześniej żonę – skończył na samotnej emeryturze na prowincji,
która okazała się dużo tańsza od samotnego życia w wielkim mieście, z którym
wiązała go praca.
Do Kuszewa trafia też Lilianna, trzydziestoparoletnia
pracownica korporacji. Żyjąca pracą kobieta nie może odnaleźć się w nowych
warunkach. Opiekę nad chorą babcią traktuje jak zesłanie, ale stara się nie
dawać odczuć krewnej, że wcale jej nie pasuje to zesłanie do miejsca, w którym
nawet nie ma internetu, przez co nie może pracować nawet na urlopie. Początkowo
jej życie toczy się wokół podróży do miasteczka, przesiadywaniu w restauracji
Nóż i Widelec i wożeniem babci do różnych specjalistów. Z czasem w jej życie
wkrada się zmiana, a wszystko za sprawą złośliwego ortopedy. Do tego pojawi się
wątek samotnej matki borykającej się z trudem wychowania dziecka. Odkryjemy, że
życie na prowincji nie jest łatwe, ale… my sami możemy je sobie ułatwić
zacieśniając relacje międzyludzkie, budując sieci powiązań, gromadząc wokół
siebie życzliwych ludzi. Nie zabraknie tu też intryg, zdrad, lekkoduchów, szowinistów,
matek Polek mylących feminizm z koniecznością wnoszenia kanapy na trzecie piętro
i współodczuwania bólów porodowych przez mężczyzn, ateistów doskonale
rozeznanych w roku liturgicznym, przez co mamy mieszankę dość specyficzną i
niesamowicie realistyczną, bo odzwierciedlającą wszelkie niedociągnięcia funkcjonujące
w społeczeństwie.
Mogłoby się wydawać, że w takich warunkach
trudno o hygge, ale szybko odkryjemy, że każdy ma tu na nie swój sposób. Jedni
ciułają na wymarzony salon kosmetyczny, inni poświęcają się pracy społecznej
czy utrwalaniu chwil na zdjęciach lub czytaniu książek oraz spotkaniom z
bliskimi. Trzy główne wątki pozwalają na wprowadzanie wielu pobocznych i
poruszenie ważnych kwestii społecznych: od wykorzystania pracowników, mobbingu,
przez samotność, biedę, walkę o marzenia, a także kultywowanie tradycji,
ulotność ludzkiego życia. Dorota Schrammek za pomocą losów bohaterów powołanych
przez nią do istnienia przekonuje nas, że w związku ważna jest szczerość,
umiejętność przyznania się do błędów, rozmowa, próba wspólnego znalezienia
rozwiązań, odpowiedzialność, konieczność dokładnego czytania wszelkich
dokumentów, lekka nieufność wobec obcych, z którymi robimy interesy, a
jednocześnie otwartość, uczynność, umiejętność niesienia pomocy i słuchania
napotkanych ludzi oraz empatia, bo to jak przez większość życia traktujemy
ludzi ma wielki wpływ na to jak sami jesteśmy traktowani. Do tego w powieści
pisarki nie zabraknie małżeńskiej zazdrości, Genderowych uprzedzeń zmuszających
mężczyzn do ciągłego udowadniania swojej męskości i brania na siebie całego
ciężaru utrzymania rodziny, a matki do poświęceń i wyrzeczeń dla dziecka, przez
co stają się mniej atrakcyjne dla swoich partnerów. Na szczęście dzięki
wspólnym działaniom Lilianny (pracoholiczki) i Doroty (matki Polki -bibliotekarki)
mogą uświadomić sobie, że kobiety też mają prawa do marzeń i dążyć do ich
realizacji.
„Winne Wzgórze. Wiara” to pierwszy tom bardzo życiowych
opowieści, w których jest miejsce na codzienne trudy, zawody, ale jest też i
sporo szczęścia, radości z codzienności, uroków życia, zaskakujących zmian,
które mogą nam się na początku wydawać kolejną kłodą rzuconą przez los pod
nogi, a okaże się szansą na odmianę.
Z książki Doroty Schrammek dowiemy się sporo o
regionalnych potrawach, historii Pojezierza Drawskiego, tradycjach Kościoła katolickiego,
a także o zwierzętach. Wszystko to pięknie wkomponowane w akcję, dzięki czemu
czytelnik się nie nudzi w czasie poszerzania wiedzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz