Dziś mim gościem jest Sara Kałecka, autorka bloga "Pełna kulturka", którego obserwuję od początków jego powstania i z zachwytem patrzę jak moda osoba bardzo dobrze radzić sobie z blogowymi wyzwaniami, do których należy nie tylko pisanie o książkach, ale też umiejętność tworzenia dobrych relacji z innymi. "Pełna kulturka" to poczytny blog z wieloma sukcesami, patronatami i miłą atmosferą. Zapraszam Was zarówno na stronę, jak i fan page, a także zachęcam do przeczytania o doświadczeniach oraz obserwacjach Sary.
Od niemalże trzech
lat siedzę w sieci blogowania, czaiłam się na to o wiele dłużej, aczkolwiek
udało się i tak oto w dalszym ciągu piszę i szukam w internecie swojego
własnego miejsca. Wiele się w ciągu tych lat wydarzyło, ale przejdźmy do sedna,
zacznijmy od tych przyjemniejszych. No cóż, myślę, że
każdy z nas poznał ludzi z internetu, to chyba nawet oczywiste, ale mnie udało
się nawiązać kontakt z naprawdę ciekawymi i charakterystycznymi osobami, z
którymi mam nadzieję utrzymywać kontakt internetowy i w niedalekiej przyszłości
również i w rzeczywistości. Wiadomo, że wokół nas dzieje się naprawdę dużo,
więc przyjemnie jest wiedzieć, iż w tym jednym wielkim wyścigu szczurów, w
który wyewoluowała blogosfera (bo przypuszczam, że dobre parę lat temu było
spokojnie, nikt sobie nie wadził i było mniej spin o nic) są osoby, które są
bezinteresownie życzliwe i nie boją się krytyki, osób, z którymi dotychczas
utrzymuję kontakt czy obserwuję i od czasu do czasu się udzielam jest zaledwie
garstka, ale mam szczerą nadzieję, iż to grono się powiększy.
Niestety nie każdy w blogosferze
jest miły i przyjemny, spotkałam się z wieloma postami (niezwiązanymi ze mną) w
którym zawiść, zazdrość i kto jeszcze wie, co przelewała się niczym piasek w
klepsydrze raz z jednej strony a raz z drugiej, często bywały po prostu
niepotrzebne, ale przecież nie ważne co mówią, ważne że mówią.
Oczywiście nie zawsze było cudownie, początki były naprawdę ciężkie, bo z każdą kolejną porażką traciłam chęci, a potem czas kurczył mi się w oczach, dlaczego zatem dalej się tego trzymam? No i to jest dosyć ciekawe pytanie, ale odpowiedź jest raczej prosta – okazało się, że najzwyczajniej w świecie to moją pasją, odskocznią i choćby miał mnie nikt nie czytać to robię to dla siebie, z czystej przyjemności, że mogę wyrazić swoje zdanie i być może ktoś je zauważy.
Oczywiście nie zawsze było cudownie, początki były naprawdę ciężkie, bo z każdą kolejną porażką traciłam chęci, a potem czas kurczył mi się w oczach, dlaczego zatem dalej się tego trzymam? No i to jest dosyć ciekawe pytanie, ale odpowiedź jest raczej prosta – okazało się, że najzwyczajniej w świecie to moją pasją, odskocznią i choćby miał mnie nikt nie czytać to robię to dla siebie, z czystej przyjemności, że mogę wyrazić swoje zdanie i być może ktoś je zauważy.
Największym
zaskoczeniem był fakt, iż wytrzymałam w swoim postanowieniu niemal 3 lata,
myślałam raczej, że poddam się po paru miesiącach, ale im bardziej w to brnęłam
tym bardziej mi się podobało i zapuściłam swoje korzenie. Wiele rzeczy od tego
czasu wyewoluowało w zupełnie co innego, nie jestem tylko recenzentem, ale
także próbuję swoich sił w pisarstwie, tu troszkę bardziej humorystycznie, bo
jestem czasem leń i zamiast pisać i kreować dalej swój własny świat to siedzę i
oglądam. A tak całkiem serio to wcale nie jest to tak łatwe jak mi się
pierwotnie wydawało, poświęcam na to masę czasu, a wszystko wygląda na banalne
i proste, ale odkąd zaczęłam czytać na pęczki… Raptem zabrakło mi słów i to
dosłownie, ale wiadomo, że każdy upadek zwiastuje tylko tyle, że trzeba się
podnieść, poprawić koronę i brnąć w to co się kocha. Miał być to wpis typowo
humorystyczny i o naszych zaskoczeniach, ale ja właśnie w ten sposób odbieram
blogosferę i pisarstwo, jesteśmy jedną wielką społecznością, która obraca się
wokół książek i ma nadzieję na zarażenie miłością do nich, każde nasze słowo ma
znaczenie, bo zawsze ktoś nas słucha, mogą to być miliony, ale może to być też
jedna jedyna osoba, dla której to co robimy ma znaczenie. Jest to praca jak
każda inna, często poświęcamy nasz wolny czas i nierzadko za ogrom pracy
dostajemy naprawdę niewiele i potem i tak słyszymy słowa typu: „ Też bym
chciał/a dostać [tu wybierzcie sobie produkt, bo nie tylko o książkach się tam
mówi] za darmo!”, „A ty to masz zamiar robić do kiedy? Nic z tego tak naprawdę
nie masz.”, „Nie no, pięć minut i zdjęcie/wpis/rozdział gotowy”. Otóż to,
myślę, że każde z nas choćby jeden, jedyny raz i wiem, że jesteśmy co do tego
zgodni, to nasza pasja, praca, miejsce w świecie. To coś co lubimy, część nas.
Blogosfera to jeden wielki misz masz, który z dnia na dzień przyciągają kogoś
nowego, ciągle się coś dzieje, więc z całą pewnością spotka mnie jeszcze wiele
przyjemnych, zaskakujących i tych niezbyt przyjemnych, że przypuszczam, iż
kiedyś jeszcze do tego wrócimy.
Saro, bardzo Ci dziękuję za poświęcony mi czas. Wszystkich czytelników zapraszam na stronę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz