XIX wiek to czas stali i pary. Wielkie wynalazki i ambicje szły równolegle do zmian społecznych, odkrywania nowych terytoriów, mierzenia coraz wyżej i śmielszego patrzenia na ludzkie możliwości. Dawna klasa rządząca odchodziła w niepamięć. Szybko zmieniały się układy sił. Do takich czasów zabierają nas twórcy „Chimer Wenus”. Rok 1873 to w komiksie we Francji czas rządów Napoleona. Jeśli nawet lekko naciągniemy historię i daty to, albo chodzi o Napoleona III, który zmarł w styczniu, albo o Napoleona IV wywodzącego się z linii brata Napoleona Bonapartego. Był on ostatnim pretendentem do tronu, którego nie objął. Zamiast tego ruszył z Brytyjczykami na wyprawę badawczą do Afryki, gdzie zginął. Jak widzicie jest to przełom zmian, ale też otwarcia na odkrycia. To tyle na temat czasu, w którym osadzono akcję. Jak widać jest ona całkowitą kreacją miłośników rodu Bonapartych. Reszta to science fiction. Pierwszy tom otwiera występ sławnej i pięknej aktorki wcielającej się w rolę Wenus wyłaniającej się z morze. Widok przyciągający każde męskie spojrzenie. Nawet tych, którzy za operą nie przepadają. Koniec XIX wieku jest tu czasem kojarzący nam się z bogatymi strojami, nierównością, łamaniem konwenansów, a jednocześnie jest tu spory powiew technologii. Technologia poszła tak bardzo do przodu, że przypomina tę z książki „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi” Juliusza Verne’a. Z tą różnicą, że komiksowi bohaterzy zabierają nas w podróż po kosmosie, a nie po głębinach.
Piękna aktorka wyrusza w podróż na Wenus w poszukiwaniu ukochanego skazanego
przez Napoleona III bezwzględnego dla swoich przeciwników. W wizji tej jest
sporo prawdy, bo były to jeszcze czasy, kiedy nie zawracano sobie za bardzo
głowy więźniami tylko wysyłano poza kraj, gdzie pod okiem wojska mieli budować
imperium. I tak jest też tutaj: skazańcy pracowicie rozbudowują infrastrukturę.
Robią to w warunkach niezwykle trudnych, bo Wenus jest na innym stadium rozwoju.
Osoby przebywające tam mogą zobaczyć prawdziwe dinozaury. Pięknej aktorce
towarzyszy książę upojony władzą i pragnący wzbogacenia, wojskowi oraz dwóch
miłośników planety i podróży, a także znane medium, czyli mamy tu wszystko to,
co ważne w XIX wiecznym świecie. Z drugiej strony mamy kolonię skazańców, którzy
każdego dnia muszą ciężko pracować i walczyć o przetrwanie.
W pierwszym tomie otwierającym serię lekko nakreślono główne wątki i
zaprezentowano bohaterów. Mamy krótkie sceny, w których naprzemiennie przeplatają
się losy kilku osób. Poznajemy tragiczną opowieść o rozdzielonych kochankach,
wielkiej miłości, czułej i wiernej piękności, dobrze wykształconym, ale biednym
poecie, prymitywnym księciu, posłusznym wojskowym. Planeta, na której lądują
jest piękna i niebezpieczna. Bohaterzy przekonują się, że nie ma co igrać z
naturą, bo ona potrafi się bronić i czasami bywa mściwa.
Piękna historia ma rozmach, którym przypomina opowieści Juliusza Verne’a
zafascynowanego postępem i technologią. Alternatywna wizja świata pokazuje
rzeczywistość, w której postęp techniczny jest tak duży, że ludzie mogą
podróżować w kosmos. Poruszono też kwestię finansowania i sławnych loterii pozwalających
na daleką wyprawę. Do tego dochodzi znana walka o wpływy mocarstw. Nawet Wenus
nie jest wolna od starć Francuzów z Brytyjczykami.
Graficznie komiks jest estetyczny. Bohaterzy ubrani w stroje z epoki, ale
jednocześnie otoczeni wynalazkami. Twarda oprawa i dobrze dobrane kolory
przyciągają uwagę czytelników. Z opowieści wyłania się też ważna nauka: pozory mylą. Jak bardzo musicie
przekonać się sami sięgając po komiks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz