Przyjaźń wymaga czasu, zaangażowania i konsekwencji. Nie da się odstawić przyjaciół na rok i później sobie o nich przypomnieć, bo może się okazać, że już nic nas z nimi nie łączy. Na ten problem w piątym tomie „Kumpelek” zwracają uwagę autorzy. Mamy tu kolejne spotkanie z bardzo różnorodną paczką przyjaciółek. Każda nastolatka jest tu inna, ma odmienne upodobania, inny styl i urodę oraz inteligencję. A mimo tego trzymają się razem wspierają i razem uczestniczą w różnych wydarzeniach.
Tym razem wybierają się na ważny dla jednej z nich koncert. Inne lubią idola,
ale nie aż tak, żeby mieć na jego punkcie bzika i znać wszystkie piosenki.
Towarzyszą, aby być z przyjaciółką, dla której ma to znaczenie. Szybko okazuje
się, że inna widząc idola na żywo zakochuje się w nim i staje jego wielką
fanką. I to staje się początkiem wielu problemów, bo zwyczajna codzienność
Jessici jest zmieniona: Melania już nie jest częścią jej życia. Dziewczyna tak
bardzo skupia się na swoim idolu, że zapomina o koleżankach. Po raz kolejny
dostajemy pouczającą i zabawną opowieść o nastolatkach, ich zrachowaniach,
błędach, przyjaźni, podtrzymywaniu znajomości
Christphe Cazenove i Filippe Fenech to twórcy już znani polskim czytelnikom.
Szczególnie dużo znamy komiksów pierwszego artysty. Młodzi czytelnicy zaczytują
się w seriach „Sisters”, „Mali bogowie”, „Owady”, „Kasia i kot”, „Ptyś i Bill”.
Fenech w naszym kraju znany jest na razie z „Idefiksa i nieugiętych”. Ma też na
swoim koncie takie seria jak: „Les Profs”, „Tuff and Koala”, „Anatole et
compagnie”, „L'Empire des Mecchas”, „Leo”, „Passion rugby”, „Un héros presque
parfait” i „Ulysse”. Obaj twórcy kojarzeni są z gagami, etiudami,
minimalistycznym pokazywaniem codzienności bohaterów. Tym razem zabierają nas w
świat „Kumpelek”. Tytuł pewnie może skojarzyć Wam się z „Przyjaciółkami” Angeli
Brazil, ale to zupełnie inny klimat. Tam było na poważnie i z pokazaniem, co
dzieje się, kiedy grupa rówieśnicza wyklucza, z jakimi traumami oraz problemami
muszą sobie radzić młodzi ludzie. Tu bohaterka jest częścią zadziwiającej
paczki, w której nie ma przywódczyni „stada” i nie trzeba rywalizować o jej
względy, czyli pozbywamy się toksycznej rywalizacji. Do tego często i bez żalu
odkrywa, że może i kiedyś z niektórymi ludźmi coś ją łączyło, ale jest to
nieaktualne i trzeba iść dalej, spędzać czas z tymi, z którymi mamy wspólny
język oraz dobre relacje.
„Kumpelki” to opowieść o spędzaniu czasu z przyjaciółkami. Główną bohaterką
jest Jessica niewyobrażająca sobie, że w jej życiu mogłoby zabraknąć niektórych
osób. Poznajemy tu wszystkie te, z którymi się przyjaźni, ale też i takie,
które przez moment pojawiły się w jej życiu i w pewien sposób na nią wpłynęły. Zobaczymy
wszystkie dziewczyny, z którymi często się spotyka, rozmawia, lubi spędzać
czas, ale są i takie, które ją irytują, unika ich i z którymi zakończyła
znajomości. Samo kumplowanie potraktowane jest tu lekko i z perspektywy
asertywnej bohaterki, która nie musi zabiegać o uwagę oraz pozycję w grupie, bo
w jej otoczeniu nie ma przywódczyń oraz hierarchii. Każda dziewczyna jest inna,
każda lubi coś innego, ma odmienne talenty i może dać jej coś innego, wzbogacić
o nowe doświadczenia. Nastoletnia Jessica powoli wchodząca w dorosłe życie
spotyka się z koleżankami należącymi do różnorodnych grup kulturowych, mających
różne upodobania, doświadczenia i status społeczny. Są tu dziewczyny
biedniejsze i bogatsze, przedsiębiorcze, pracowite, przeliczające wszystko na
pieniądze oraz bezinteresowne, wrażliwe, artystyczne dusze, sportsmenki,
gwiazdy, kujonki i olewaczki. Różnią się też kolorem skóry i seksualnością.
Jedne prowadzą dość bogate życie erotyczne, a inne czekają na swoje pierwsze
doświadczenia. Do tego w krzywym zwierciadle pokazano zachowania chłopaków
zapatrzonych w siebie i zauroczonych własną niezwykłością. Ponad to są zarówno
te, które nie rozumieją rodziców i wszystkich uważają za tyranów, jak i
nastoletnie matki, które same wcielają się w rolę rodziców. Te wszystkie światy
często się zderzają ze sobą i na gruncie starć z odmiennością powstają zabawne,
ale jednocześnie pouczające historie. Wszystko tu niby ładnie, pięknie, ale. I
to „ale” jest tu naprawdę bardzo znaczące, bo feminizm w pierwszym tomie
„Dzwonią koleżanki” pokazany jest tu z mizoginistycznej, patriarchalnej,
szowinistycznej perspektywy, jako zaniedbywanie siebie i upodobnianie się do
mężczyzn, a przecież nie na tym on polega, ale zupełnie na czymś innym: na
pokazaniu, że kobiece może być różnorodne i cała ta różnorodność ma takie same
prawa jak biali heteroseksualni mężczyźni z klasy średniej. Autorzy jednak w
pierwszym tomie sięgnęli po ten stereotyp. I to jest przykre. Feministka w ich
ujęciu to dziewczyna, która nie dba o higienę i wygląd. Kumpelki (te same,
które chodzą do szkoły i mogą pokazywać się publicznie bez przyzwoitek, bo
wywalczyły to dla nich aktywistki) chcą z tej pokazanej z szowinistycznego
ujęcia młodej feministki zrobić kobiecą i owa kobiecość (tu mocno) polega na
ubieraniu się w modne ciuchy i depilowaniu. Można powiedzieć, że mamy na paru
stronach konsumpcjonistycznego babola, przez którego całość wypada kiepsko,
chociaż zapowiadało się lepiej niż w „Przyjaciółkach”, bo miało być bardziej
pozytywnie, z większym nastawieniem na autonomię, niezależność oraz asertywność
i otwarcie oraz pogodzenie się z tym, że niektóre znajomości po prostu
przemijają. I okazało się, że to wszystko jest dopóki nie pojawia się ktoś, kto
chce mieć takie same szanse jak chłopcy i podejmować decyzje zgodnie ze sobą
oraz uważa, że jego ciało to jego wybór i ma prawo zrobić z nim, co chce.
Patrząc z boku: można robić czasami szpecące tatuaże, można malować się bardzo
wyraziście, farbować włosy, chodzić na siłownię i być kulturystką, robić z
ciałem cokolwiek i wszystko jest ok, dopóki nie jest się feministką, która jest
tu większym babo-chłopem niż kulturystka. Takie pejoratywne pokazywanie ważnego
ruchu jest szkodliwe. Wyrwać trzy strony i będzie rewelacja, bez
schizofrenicznego przesłania, że inność jest fajna dopóki nie jest kojarzona z
feminizmem. Na szczęście w kolejnych tomach autorzy już nie sięgają po ten
stereotyp i łączenie feminizmu z zaniedbaniem pozostawiają w spokoju.
Drugi tom moim zdaniem jest już dużo lepszy. Tym razem autorzy zabierają nas w
czas wakacji, wypoczynku, przeżywania niezwykłych przygód, wyjazdów na kursy
językowe. Pojawia się też problem niezależności, zakupów, relacji
damsko-męskich, czy przelotnych znajomości. Widzimy powolną ewolucję naszej
bohaterki, która z osoby łaknącej kontaktu z wszystkimi powoli zmienia się w
osobę dobierającą sobie ścisły krąg przyjaciółek wśród osób, z którymi ma
wspólne zainteresowania, tematy do rozmów czy możliwość swobodnego spędzania
czasu. Kumplowanie się jest tu ważnym elementem życia. Jessica należy do osób,
które powoli i systematycznie odkrywa, że kumpelek można mieć wiele, nie
wszystkie trzeba lubić, nie ze wszystkimi trzeba spędzać czas i warto dbać o
osoby, które są jej bliskie. Nie zabraknie tu też stereotypów: ładna blondynka
to głupia dziewczyna, a brzydka koleżanka zna się na wielu rzeczach, więc i tu
nie zabrakło tych minusów.
Trzeci tom zatytułowany „Kumpelki na zabój” wprowadza nas w świat kolejnych
problemów dotykających nastolatki. Mamy tu problem rywalizacji, dopasowywania
się do grupy rówieśniczej, ale jest też piękna tolerancja. Szczególnie ujmujące
jest tu zderzenie świata damskiego i męskiego, spojrzenie na pierwsze randki,
przeżywanie dylematów i rozterek miłosnych. Nie zabraknie tu także problemu
dzielenia się prywatnością w mediach społecznościowych, opowiadaniu o swoim
życiu szerszemu gronu. Chodząca do szkoły średniej Jessica przekona się, że
czasami to, co postrzegamy jako cudze słabości może być ich siłą. Dziewczyny
oceniają otoczenie przez pryzmat własnych relacji z innymi. Nie zabraknie tu
też pokazywania problemów z relacjami z rodzicami, konfliktów interesów,
młodzieżowego dążenia do posiadania najnowszych gadżetów. Trzeci tom pozwala
nam się przyjrzeć wszystkim porom roku, zobaczyć różnorodne uroki, zalety i
wady każdej z nich. Do tego autorzy postawią przed czytelniczkami ważne
pytanie: czy w imię pokazania się w miniówie warto marznąć? Mamy tu lekki
dydaktyzm, ale nie jest on nachalny.
Do czwartego tomu wprowadza nas opowieść o pragnieniach i przeciwnościach losu
oraz poszukiwaniu rozwiązań, czyli zawieranie nowych znajomości ze względu na
chęć zrealizowania planów. Zobaczymy też jak paczka wypada razem na parkiecie,
jak potrafią się wygłupiać, jakie mają słabości oraz w jaki sposób zareagują na
pojawienie się nowej dziewczyny w okolicy. Oczywiście nastolatki chcą zwerbować
nową do swojej paczki, ale robią całą masę podchodów, prób, aby stworzyć pozór
elitarności swojej paczki. Nie zabraknie też rywalizacji między dziewczynami o
status w grupie, uwagę innych. Zobaczymy, że dla dziewczyn niesamowicie ważne
są relacje międzyludzkie, obserwowanie zadziwiających zachowań innych. Pojawi
się także zazdrość, kłótnie i problemy w szkole. Czasami zdarzy się ima zaspać
i w odmienny sposób reagują na przekazywaną im w szkole wiedzę. Patrząc na
Kumpelki możemy stwierdzić, że są to interesowne dziewczyny, które czasami nie
rozumieją się nawzajem, ale są też w stanie wiele zrobić dla swoich
przyjaciółek. Nawet, gdy bawi je ich głupota i są zazdrosne o urodę. Ciekawie
wypada tu też zderzenie świata dorosłych z tym młodzieżowym. Szczególnie w
kontekście nauczycieli chcących coś narzucić uczniom.
Piąty tom to pretekst do pokazania jak ważne są codzienne relacje. Mamy tu pokazane
efekty zaniedbania przyjaciółki i jednoczesne uświadomienie, jak brak kontaktu
powoduje na rozmijanie się w potrzebach oraz wzajemnym wsparciu. Kiedy do
Paryża przyjeżdża na zawody niewidziana przez jakiś czas koleżanka dziewczyny
nie potrafią jej wesprzeć, bo przestała ona być osobom obecną w ich codziennym życiu.
Z kolei, kiedy miłośniczka wokalisty chce iść na koncert robią to, bo ona także
jest codziennie przy nich. Przyjaźń pokazana jest tu jako wymiana relacji,
uwagi i czasu. Bez tych elementów nie da się zbudować więzi.
Wszystkie zeszyty łączy to, że nie ma tu wyrazistej, długiej akcji. Twórcy
bazują na scenkach, skojarzeniach, łączeniu w całość odrębnych przygód. Cała
historia toczy się wokół Jessiki i jej relacji z innymi. Akcja to zbiór
różnorodnych gagów.
Pod względem graficznym komiks wypada bardzo dobrze: każda postać jest inna.
Bywają podobne postacie (bliźniaki), ale to tylko ze względów przez geny. Jeśli
nie ma wspólnych to nie ma też podobieństw. Widzimy tu postacie należące do
różnych subkultur, pochodzące z różnych regionów świata. Wygląd i zachowanie
bohaterek często odzwierciedla cechy ich charakteru. Do tego mamy pojawiające i
znikające tło. Wszystko zależy od tego, co autorzy chcą podkreślić, pokazać.
Jeśli kontekst to owo tło widzimy, jeśli w grę wchodzą emocje i relacje między
dziewczynami to ono znika. Kadry są wyraziste, proste, kolorowe. Cartoonowe
rysunki świetnie się tu spełniają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz