„Przypadki rządzą naszym życiem” albo „los potrafi płatać figle” chciałoby się powiedzieć o wydarzeniach odbiegających od zwyczajnej zaplanowanej codzienności. Ale przecież to nie żadna mityczna Fortuna tylko ludzie, wśród których żyjemy serwują nam całą masę niespodzianek. Im lepiej ich znamy, im bardziej przywykliśmy do rutyny tym zaskoczenie jest większe. Jeszcze jak weźmiemy do tego grę pozorów zaczyna być naprawdę ciekawie, a raczej nieciekawie. I tak właśnie jest w książce „Truposz za potwierdzeniem odbioru” Moniki B. Janowskiej.
Do opowieści wprowadza nas informacja o zakończeniu kilkunastoletniego
małżeństwa. Bohaterka, Krzysztofa, szuka źródeł rozpadu związku. Upatruje je w
niedalekiej przeszłości, kiedy to z mężem wybrała się do Pragi. Ponoć najwięcej
rozwodów jest właśnie po wspólnie spędzonym urlopie. Romantyczny weekend z
okazji piętnastej rocznicy zaczął się katastrofalnie postojem w korku i
szukaniem sposobu na opróżnienie pęcherza w samochodzie. Gdyby to był z
dystansem traktowany pojazd to nic by się nie stało, ale samo wyobrażenie, że wymuskane
i chronione przed rodziną auto mogłoby spotkać coś tak strasznego sprawiło, że relacja
ze strony męża zaczęła się poluźniać. Dopiero wyprowadzka Waldemara i zabranie
z domu wszystkich ważnych i strategicznych dla życia rodzinnego sprzętów
sprawiła, że Krzysztofa analizuje, co zrobiła źle. Uświadamia sobie, że
małżeństwo nie dawało jej szczęścia, a mąż, za którego wszystko robiła w domu wydzielał
jej bardzo mało pieniędzy. Dociera do niej, że dała się zamknąć w domu i
odebrać niezależność finansową. Wizja powrotu do pracy po wielu latach
zajmowania się domem przeraża. Do tego odkrywa, że po małżeństwie pozostaje jej
tylko niska samoocena. Jakby problemów było mało wprowadza się do niej
teściowa, a później matka. Obie oczywiście z troski o porzuconą kobietę i wnuczki.
Bohaterka okazuje się osobą bardzo zaradną: szybko znajduje pracę. Mało tego: w
pracy znajduje trupa, który jest dawnym uczniem jej mamy. Z powodu nieposzlakowanej
opinii seniorki postanawiają przeprowadzić śledztwo, do którego wciągają córkę,
sąsiada i całe mnóstwo znajomych. Gotowe są na wszystko. Nawet na ujeżdżanie
maszyn myjących powierzchnie płaskie…
„Truposz za potwierdzeniem odbioru” to zabawna opowieść demaskująca egoistyczne
zachowania, pokazująca różne grupy społeczne w krzywym zwierciadle. Każdy tu ma
jakieś słabości i wady, które po przerysowaniu ich tworzą akcję napędzającą ciąg
śmiesznych wydarzeń będących jak klocuszki domina: jeden ruszony przewraca
kolejny, a ten jeszcze kolejny i kolejny. Akcja pędzi. Chwile przestoju w
śledztwie są zaznaczane przeskokami w czasie. Czytelnik może się domyślić, że
przez kilka tygodniu bohaterzy wiedli zwyczajne życie pełne wyzwań i spotkań z
dziwnymi ludźmi.
Monika B. Janowska przygląda się w swojej książce różnym grupom społecznym.
Mamy tu kurierów i ich bohaterskie dostarczanie paczek, ale też pokazanie, w
jaki sposób radzą sobie z trudnymi klientami, jakie mają wady. W powieści
spotkamy zwyczajnych ludzi, których spotykamy na co dzień. Są tu przedsiębiorcy,
nauczyciele, sekretarki, pijaczki, policjanci i wiele innych osób. Zabawne
sytuacje napędzają dziwne napoje z piwniczki domu. W opowieści o porzuconej
Krzysztofie nie zabraknie też wątku romansowego podsycającego napięcie. Główne
zabawne sytuacje serwują bohaterce „mamuńki” (mama i teściowa) oraz osoby, które
spotyka w pracy. Duże znaczenie ma tu nie tylko pierwszoosobowa narracja i
spora dawka dystansu bohaterki do siebie, ale też świetnie napisane dialogi,
cięte riposty, przepychanki słowne, zestawienie ich z tym, co myśli o różnych
sytuacjach Krzysztofa, bohaterka, której nie da się nie lubić właśnie przez
humorystyczne spojrzenie na ciąg pechowych wydarzeń, przez które na każdej
stronie mamy sporo rozrywki. Bohaterka z ironią opowiada o otoczeniu, wyczynach
swoich i napotykanych ludzi. Rozwód, który pozornie wydawałoby się przyniesie
ból i załamanie pozwala na uzmysłowienie sobie jak bardzo bohaterka dała
zamknąć się w domowej klatce. I właśnie to sprawia, że doskonale rozumie
zachowanie żony denata.
Poza humorystyczną opowieścią mamy tu ciekawą historię o relacjach
międzyludzkich, budowaniu pozycjo w społeczeństwie, tworzeniu pozorów oraz tym,
że często gubią nas głupie nawyki. „Truposz za potwierdzeniem odbioru” to
opowieść o odzyskiwaniu sprawczości w swoim życiu, nabieraniu pewności siebie,
uwalnianiu się od cudzej oceny i szukaniu nowych zajęć. Do tego zobaczymy, w
jaki sposób różni bohaterzy spełniają potrzebę bliskości.
„Truposz za potwierdzeniem odbioru” to świetna komedia kryminalna, w której
jest troszkę niebezpieczeństw, wplątywania się w dziwne sytuacje. Zdecydowanie
polecam każdemu, kto szuka lektury z dużą dawką humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz