Centaury w mitologii greckiej to postaci będące w połowie ludźmi i w połowie końmi, które w zależności od wersji mitu były potomstwem Kentaurosa i klaczy magnezyjskich lub Iksjona i widziadła (ducha) Nefele ukształtowanej przez Zeusa w postać Hery. Pojawiają się jako prymitywne plemię: dzikie, żywiące się mięsem, groźne dla ludzi, łatwo popadający w konflikty. Z tego powodu Herosi tacy jak Herakles, Nestor i Tezeusz musieli z nimi walczyć. Poza wiarą w siłę i zwierzęcy pęd opowieści o nich zawierały historie pokazujące nieco delikatniejszy wymiar. Do tego z czasem te historie ewoluowały i centaury bardziej kojarzą nam się z wizerunkami, jakie znamy z fantazy, czyli jest tu sporo miejsca na przeżywanie bliskich ludziom emocji.. Cazenove i Larbier poszli dużo dalej i podkreślili ową miękkość wplatając ją sequel dzieciństwa każdego z bohaterów mitologii, których znamy jako dorosłych, wspaniałych i utalentowanych. Cykl komiksów „Mali Bogowie” to świetny zbiór scenek wprowadzających w ważne problemy, pokazujący w krzywym zwierciadle to, jak mogło wyglądać szkolenie przyszłych herosów i mieszkańców Olimpu.
„Centaur by się uśmiał” to już ósme spotkanie z bohaterami. Jak tytuł wskazuje tematem powracającym będą właśnie centaury i wynikające z kontaktem z nimi nieporozumienia. Jednym z nich jest zatrudnienie pół człowieka i pół konia w szkole, aby mogły rozwijać umiejętności przyszłych bogów. Nadzorca szkoły jest przekonany, że będzie to nauka jazdy konnej, a okazuje się, że centaur specjalizuje się w uczeniu matematyki. Takich uprzedzeń jest tu sporo i to one stanowią tło do głównych wydarzeń pozwalających lepiej poznać bohaterów przyszłych mitów. Wyłania się tu obraz dzieciaków lubiących psocić, pchających się w tarapaty, przyciągających pecha, poszukujących swojego przyszłego zajęcia. Ich talenty nie są wrodzone. Muszą dużo pracować, aby odkryć swój przyszły „zawód”. Do tego w tym tomie dobitnie widzimy, że czasami brak wiedzy i umiejętności nie sprawia, że w przyszłości nie możemy być specjalistami w tej dziedzinie. Wystarczą lata nauki i treningu, a nasz los będzie odmieniony.
Inspirowanie się, zapożyczanie, przerabianie motywów to typowe zjawisko w
popkulturze, która z jednej strony podsuwa coś nowego, ale z drugiej strony
jest to oparte na tym, co było lub jest popularne. Powielanie, przerabianie
dopisywanie spojrzenia z innej perspektywy oraz wcześniejszych lub późniejszych
losów bohaterów to główne cechy fanfików, czyli literatury tworzonej przez
fanów określonych dzieł. Nie jest to nowość, ponieważ dawniej literatura także
cieszyła się takimi alternatywnymi historiami o ulubionych bohaterach.
Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzili święci lub biblijni bohaterowie. Wtedy
nazywano to apokryfami. W przypadku literatury pięknej były to zapożyczenia
bazujące na tych samych bohaterach, ale z inną akcją. Jednym z obszerniejszych
tego typu dzieł, które doczekało się publikacji jest historia hobbitów znanych
z „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. „Ostatni Władca Pierścienia” Kiryła
Yeskova pozwala spojrzeć na wszystkie wydarzenia ze Śródziemia z nieco innej
perspektywy, odwraca role i pokazuje, że przeciętny bohater może być ofiarą
manipulacji. A jak było w przypadku bogów starożytnej Grecji? Poddawali się
kreacji głosicieli ich dokonań lub upadków? Jacy byli jako dzieci? Na te
pytania próbuje opowiedzieć świetny duet Cazenove’a i Larbier’a. Pierwszy
czytelnikom kojarzy się głównie z serią komiksów „Sisters”, „Kumpelki”,
„Owady”, „Kasia i kot”, „Ptyś i Bill”, a drugi z serią „Koty, koty, koty”. Obaj
twórcy kojarzeni są z gagami, etiudami, minimalistycznym pokazywaniem
codzienności bohaterów. W stworzonej przez nich wspólnie serii „Mali Bogowie”
widzimy piękne połączenie obu humorów, stylistyk prowadzenia akcji, bazowanie
na scenkach oraz rewelacyjną zabawę mitologią. W każdym tomie widzimy
mitologicznych bohaterów w czasach, kiedy jeszcze byli dziećmi i musieli odbyć
staż na bogów, nauczyć się swoich ról, odkryć przeznaczenie i dopracować swoje
talenty. To dało twórcom duże pole do popisu i moim zdaniem świetnie
wykorzystali znane z mitologii opowieści, doskonale uwypuklili wady, uzmysłowili
trud pracy nad sobą. Niektóre groźne czy wręcz demoniczne postacie nabierają tu
łagodności, tragiczne historie są nieco złagodzone. Do tego wszystkie postaci
to zgrana paczka dzieciaków, która próbuje bawić się, nie może pogodzić się z
tym, że jeszcze nie mają statusu prawdziwych bogów, są traktowani z dystansem i
pobłażliwością, a co najgorsze, wielu z nich nie wie, w czym będzie najlepsza i
nie wie czy chce się doskonalić, bo może czasami w życiu wystarczy tylko dobrze
się bawić?. Bycie dzieckiem nigdy nie jest łatwe. Niesamowicie trudne jest,
kiedy jest się bogiem. I to jest w tych krótkich (skeczowych) scenkach pięknie
pokazane.
W „Piorunie do drapania”, będącym pierwszą częścią „Małych Bogów” poznajemy
wszystkich bohaterów. Wszystko zaczyna się od braków kadrowych. Grecki Panteon
wymaga uzupełnienia i Zeus ogłasza nabór na nowych bogów, którzy po
zrealizowaniu zadań i okazaniu swoich nadludzkich zdolności będą mogli zasiadać
u jego boku. Dziecięcy kandydaci muszą znaleźć swoje wyjątkowe umiejętności.
Jednym odkrycie talentu przychodzi łatwiej, innym nieco trudniej. Afrodyta
bardzo szybko odkrywa swoje powołanie do bycia boginią miłości. Nie wszyscy
jednak mają takie szczęście. Taurusek i Atlas próbując zaimponować Zeusowi
doprowadzają do wielu katastrof i śmiesznych przygód.
W podobnej konwencji napisany jest tom drugi „Uparty Ikar”. Niektórzy kandydaci
wiedzą już jakie mają moce i muszą zmierzyć się ze stażem. Hades uczy się bycia
bogiem podziemi, Hermes opieki nad handlem, Artemida nadzoru nad polowaniami,
Afrodyta opieki nad zakochanymi. Są też tacy, którzy jeszcze nie odkryli
swojego powołania, mają do zrealizowania zadziwiające zadania, nie rozumieją
idei niektórych budowli, a słynny labirynt Minotaura używany jest jako miejsce
zabaw oraz ucztowania. Taurusek chowa się w nim, aby przetrawić własne
wątpliwości i napełnić brzuch. Pojawia się tu motyw puszki Pandory, Ikara
szukającego idealnych rozwiązań do zbudowania trwałych skrzydeł i wiele innych,
które pięknie zmodyfikowano i pokazano w krzywym zwierciadle, ale to nie znaczy,
że nie mamy okazji poznać greckich bogów. Powoli i systematycznie oswajamy się
z ich funkcjami.
Trzeci tom zatytułowany „Ciężko być bogiem” uświadamia czytelnikom, z jakimi
trudami borykali się bogowie nim zostali potężnymi i sławnymi. Mamy tu do bólu
szczerego Heraklesa, który najpierw obraża, Kirke, a później bezczelnie żąda
magicznego napoju. Akcja tomu toczy się wokół jego dwunastu prac. Każda jest
wielkim wyzwaniem. Zabicie hydry wydaje się niemożliwe, lew jest nie do
pokonania, a w stajni Augiasza nie wiadomo od czego zacząć. Poza tym niektórzy
bogowie źle się czują, kiedy przyszły heros eksperymentuje z wykonaniem zadań.
Poznajemy tu dzielne Amazonki, widzimy wyprowadzanie Cerbera na spacer,
odkrywamy jak trudno poznać różne nazwy istot oraz niesamowite zdolności
Afrodyty. Autorzy uświadamiają jak wygląda reakcja na seksizm, co staje się
przyczyną wielu konfliktów i utrudnia wykonanie zadań, a przez to spowalnia
zostanie bogiem. Młodzi bohaterzy starają się manipulować dorosłymi, aby
szybciej zdobyć uprawnienia, ale też wykorzystują życzliwość i słabości do
zorganizowanie zabawy lub przyrządzenia smacznego jedzenia.
W czwartym tomie „Komedia Posejdona” znajdziemy wiele motywów z Iliady i
Odysei. Możemy przyjrzeć się młodym herosom, którzy spierają się o zabawę z
koleżanką. Do tego Taurusek tradycyjnie myśli wyłącznie o jedzeniu i z tego
powodu czasami drażni bogów, podkrada ich atrybuty, a wszystko po to, aby
dobrze upiec kurczaki na ognisku. Herakles natomiast tak bardzo boi się swoich
prac oraz noszonej w sobie siły, że robi wszystko, aby nie ukryć talentu.
Tradycyjnie pojawia się też labirynt. Do tego widzimy Troję, Odyseusza, który
postanawia wypłynąć w morze, ale robi wszystko, żeby tego nie zrobić. Dowiemy
się też, w jaki sposób dzieciaki wkurzają bogów, robią sobie psikusy i czasami
bywają naiwne.
Piąty tom, „Z wizytą w piekle”, krąży wokół opowieści o Hadesie i Tezeuszu. Ta
dwa wątki przeplatają się. Znani z wcześniejszych tomów bohaterzy będą
próbowali dostać się do piekieł, aby wydostać Eurydykę. Szybko odkrywamy, że
Orfeusz nie należy do zbyt rozgarniętych bohaterów. Jednak krążenie wokół
Tartaru sprawi, że młodzi bogowie mają okazję zawrzeć bliższą znajomość z
Hadesem, poznać początki jego małżeństwa, przyjrzeć się codziennym relacjom, a
te są typowo stereotypowe: Persefona z uwielbianej panny staje się
znienawidzoną żoną (po co takim mężczyznom śluby?). Odkryjemy też kolejne
tajemnice labiryntu Tauruska, zobaczymy kolejne postępy w doskonaleniu
umiejętności przez Afrodytę, Atenę i Orfeusza. Tradycyjnie pojawi się też
Herakles ze swoimi pracami. Wszystko w niedługich scenkach świetnie ze sobą
współgrających. Tym razem adepci będą irytować boga podziemi, droczyć się z nim
i oswajać jego psa.
Szósty tom zabiera nas w świat Odysei. Autorzy pokazują nam alternatywną wersję
wydarzeń, w których mali bohaterzy wcale nie wyruszają samodzielnie i
dobrowolnie pod Troję. Ciągłe denerwowanie Posejdona kończy się jego wielką
złością i wysłaniem Odysa i towarzyszącego mu Tauronka pod mury Troi, gdzie
spotykają kolegę próbującego dostać się do grodu. Widzimy tu niesamowitą
przedsiębiorczość bohaterów, którzy strzałami naprawiają łódź, a później udają
się w długą wędrówkę. Płynięcie od wyspy do wyspy utrudnia złośliwość boga
mórz, który celowo pokazuje złą drogę, wzburza wodę i sprawia, że ciągle spotykają
ich różnorodne przeciwności. Uratować może ich tylko mądrość Ateny, która
przypadkowo trafia do łodzi. Czy to wystarczy, aby bezpiecznie dotrzeć do
Itaki?
Siódmy tom zatytułowany „Biedny Herakles” to opowieść o słynnych dwunastu
pracach herosa. Każda zostanie wspomniana, a młody bohater i jego przyjaciele
pokazani w krzywym zwierciadle. Już na pierwszych stronach widzimy, że Herakles
skupia się na przygotowaniu do zadań. Mamy tu hałasowanie wywołane ostrzeniem
narzędzi, które wykorzysta do zniszczenia listy zadań. Nie zabraknie też motywu
zakopywania i ukrywania jej, ucieczek. Czasami bohater posłuży się podstępem,
ale okaże się, że inni też potrafią być przebiegli. Zobaczymy jak rodzi on
sobie z lwem nemejskim, hydrą, dzikiem erymantejskim, łanią Artremidy, klaczami
Diomedesa, stajnią Augiasza, olbrzymem Gerionem i innymi. Wątki ciągle się
przeplatają, bohaterzy na siebie wpadają i wykorzystują swoje niezwykłe
atrybuty i zdolności. Mityczne zwierzęta w większości przypadków odarto z ich
agresywnej natury, pokazano w krzywym zwierciadle zarówno je, jak i polującego
Heraklesa. Nie zabraknie też pomysłów na wykorzystanie ich niezwykłych cech, bo
na czym można lepiej poćwiczyć odcinanie głów jak na hydrze, której one ciągle
odrastają, więc nie jest to nic złego. Pojawi się też motyw przebieranek,
manipulacji i przedmiotu zmuszającego do mówienia prawdy. Patrzymy na
Heraklesa, który nie ma łatwego życia, bo każdy wywiera na nim presję, a
zadania nie są łatwe. Do tego jest on tylko dzieckiem, które lubi psocić, bawić
się, droczyć z dorosłymi.
Każdy zeszyt składa się z krótkich (jedno i dwustronicowych) humorystycznych
scenek (etiud) pozwalających na nieco inne spojrzenie na mitologię. Taurusek i
Atlas spotykają znane postacie. W drugim tomie częstymi bohaterami są Ikar i
Herakles, ale nie zabraknie też i innych. W czwartym często pojawia się Parys,
Helena i Menelaos, w ósmym dołączają centautry. Adepci próbują odgadnąć, w jaki
sposób mają zrealizować listy prac, które otrzymali. Zwłaszcza, że niektóre
wydają się nierealne i czasami potrzebny jest przypadek, aby móc je
zrealizować, a czasami trzeba wielu lat przyzwyczajeń, aby nie popełniać
prostych błędów (jak Meduza, która ciągle zapomina, że swoich wężowych włosów
nie musi czesać, a Zeus musi pilnować, aby w czasie spania nie upuszczać
pioruna). Do tego mamy łakomego Tauruska, który pożre słynne owce cyklopa
Polifema. Nawiązań jest tu wiele i są naprawdę zabawne, pozwalają nieco inaczej
spojrzeć na mitologię oraz zachęcą młodych czytelników do poznawania tych
poważnych opowieści o starożytnych bogach. Uważam, że to będzie świetna lektura
pozwalająca na ćwiczenie czytania ze zrozumieniem i uważności lektury,
umiejętności porównania, wychwycenia przekręcenia niektórych rzeczy, pokazania
ich w krzywym zwierciadle. Taką zabawę z poważną lektura można potraktować jak
grę. Dorośli czytelnicy obeznani w mitologii także będą mieli sporo zabawy.
Kreska i kolorystyka skutecznie przyciągają wzrok młodych czytelników. Rysunki
pełne szczegółów, żywych, ciepłych barw sprawiają, że całość prezentuje się
bardzo dobrze i rewelacyjnie wpisuje się w pokazane przygody. Zdecydowanie
polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz