Najgorszym tekstem, jaki można powiedzieć matce dziecka z niepełnosprawnością intelektualną/ innym sposobem przetwarzania wiadomości jest powiedzenie: „Czego ty chcesz? Przecież zajmowanie się dzieckiem to przyjemność”. Tak, zajmowanie się dzieckiem to przyjemność, kiedy widzi się każdego dnia jak wiele dziecko się uczy i jak pięknie się rozwija. Kiedy nauka i rozwój, przyswajanie sobie każdej małej umiejętności jest jak wpychanie kamienia pod górę, jak codzienne mycie podłóg wacikiem do makijażu to przestaje być przyjemnością. Jest okupione ze strony rodziców i dziecka wielkim wysiłkiem. Samo przebywanie, traktowanie jak mebel, któremu włączy się bajkę to nie wszystko. Takie przebywanie nie jest trudne, ale rodzic patrzy perspektywicznie: im więcej nauczę tym dziecko będzie samodzielniejsze. Wtedy zajmowanie się dzieckiem jest ciężką pracą polegającą na ciągłym poszukiwaniu metod na dotarcie do dziecka, przekazanie mu wiedzy i umiejętności. I często ten proces wygląda jak próba przebicia głowy ścianą: jest bolesny i niewiele daje, a oczekiwania otoczenia są duże, bo o ile dziecko ma kilka lat i sobie nie radzi ze światem to jest urocze. Jak ma kilkanaście to jest uważane za niegrzeczne, roszczeniowe, a pełnoletnie usłyszy, że ma iść do pracy. Nawet wtedy, kiedy jest na tyle niesamodzielne, że potrzebuje całodobowej opieki.
I w tej całej przyjemności zajmowania się najzabawniejsze jest to, że ludzie, którym przychodzi zajmować się swoimi rodzicami rozumieją, że oni czegoś nie potrafią z powodu chorób neurologicznych, że zajmowanie się nimi to wysiłek. Może nie zawsze fizyczny, ale psychiczny.
Drugim najgorszym zdaniem jakie można od osoby niepełnosprawnej usłyszeć: "Moja mama się mną zajmowała i dała radę, więc czego narzekasz". A pytałaś pytałeś się matki, czy było jej łatwo i przyjemnie kopać się, kiedy rówieśnicy się rozwijali szybko, a z tobą trzeba było walczyć o każde wypowiedziane słowo, każdy krok? To, że się zajmowała nie znaczy, że było łatwo. To, że się uśmiechała i dbała nie znaczy, że w środku czuła się dobrze, że nie wolałaby, żeby jej życie nie kręciło się wokół terapii.
Trzecie najgorsze zdanie: bóg tak chciał. A dlaczego nie pegaz czy elf? I który bóg? Ludzkość wymyśliła ich tak wiele, że trudno wszystkich wymienić.
A Waszym zdaniem jakie są najgorsze zdania w kontekście opieki nad osobą, które tego potrzebuje całodobowo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz