Nasze władze kochają ludzi z
maturą obrażających innych ludzi. Społeczeństwo również. Obrażanie ludzi lepiej
wykształconych, więcej robiących, mających doświadczenie w tym kraju stało się
normą i bez względu na to, czy mamy do czynienia z wulgarnym stosunkiem do
ludzi przez demencję starczą i podrabianie dokumentów czy głupotę polegającą na
bezrefleksyjnym powtarzaniu tego, co młodzież usłyszy w domu rezultat jest taki
sam: chamstwo w dyskursie publicznym. Najśmieszniejsze jest jednak to, że owo
zachowanie jest pochwalane w pierwszym wydaniu przez większość (łącznie z
rządzącymi), a w drugim traktowane, jako przejaw młodzieńczej niedojrzałości
emocjonalnej. Wszystko sprowadza się do jednego: nijakości i kiepskości własnej
edukacji oraz uważanie, że ma się w tej swojej głupocie prawo do wypowiadania
oraz oceniania innych. Prawica ma swoją wiejską maturzystkę, pseudo lewica
intelektualną podróbę. A wszystko zaczęło się od zniszczenia edukacji
emocjonalnej w systemie komunistycznym, który – o dziwo – dość dobrze wyszkolił
masy wierzących.
Co ja sądzę o całym
publicznym obrażaniu? To, co o obrażaniu w czterech ścianach wielu domów w
Polsce: trzeba z tym walczyć a nie przyklaskiwać, a jak się nie da walczyć to
uczcić głupotę milczeniem.
Ku refleksji Ignacy Krasicki
„Mądry i głupi”
Nie nowina, że głupi mądrego
przegadał;
Kontent więc, iż uczony nic
nie odpowiadał,
Tym bardziej jeszcze
krzyczeć przeraźliwie począł;
Na koniec, zmordowany, gdy
sobie odpoczął,
Rzekł mądry, żeby nie był w
odpowiedzi dłużny:
"Wiesz, dlaczego dzwon
głośny? Bo wewnątrz jest próżny."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz