Wincenty Łaszewski, Nadchodzi kres. Mistyczne wizje końca świata, Warszawa "Fronda" 2016
Zawsze
z zaciekawieniem sięgam po książki poruszające kwestie apokaliptyczne.
Kres istnienia pojawia się niemal w każdej religii i sekcie, z której
punktu widzenia oceniana jest ludzkość oraz jej szanse na przetrwanie,
zbawienie, lepszy byt. Wszystkie łączy przekonanie, że tylko oświecenie,
odpowiednie zachowanie, bezwzględna wiara pomogą w zapewnieniu
zjednoczenia z Bogiem. W takich przypadkach nie jest ważne czy jest on
dobry czy zły i jakie wartości prezentuje, ale co zapewnia kult.
"Nadchodzi
kres. Mistyczne wizje końca świata" Wincentego Łaszewskiego doskonale
wpisuje się w krąg apokaliptycznych wizji okraszonych radami oraz
wizjami naszych przodków. Dowodem na prawdziwość wizji często jest
powoływanie się na opowieści ludzi niepiśmiennych, niewykształconych,
którzy swoją wiedzę mogli zdobyć tylko i wyłącznie przez bliższy kontakt
z Bogiem, a nie przez oczytanie czy związane z tym logiczne wynikanie.
Prezentowane wizje zwykle (w przekonaniu autora) bardzo odbiegają od
warunków znanych wizjonerom. Opisywane kataklizmy znane były i wcześniej
w historii oraz miały większe zasięgi (średniowieczne plagi oraz
kryzysy finansowe powodujące śmierć znacznej części ludności
europejskiej, co w sztuce prezentowano jako "danse macabre"), co dla
mnie stanowi interesujące spojrzenie (a może raczej przemilczenie) na
minione kryzysowe wydarzenia. Te kwestie jednak nie leżą w polu moich
ocen, ponieważ prezentuje ona tylko przekonania, a nie wyniki analiz
naukowych.
W
publikacji możemy znaleźć typowe dla apokaliptycznych pism próby
przekonanie przez wskazanie na pojawiające się w naturze oraz płynące z
nieba przekazy będące znakami oraz ich opisy w kontekście biblijnym.
Język jakim posługuje się autor jest bardzo opisowy, odwołujący się do
emocji, a narzędziem są liczne wizje mające potwierdzić nieuchronność
końca. Takie opisy zajmują ponad dwie trzecie książki. Następnie
znajdziemy informację o konieczności wyboru własnej drogi w świecie
zmierzającym końca. Wskazana droga jest tylko jedna: nawrócenie w ramach
Kościoła katolickiego. Uderzające w publikacji jest podejście do
wybranych przez Boga miejsc na ziemi. Pobrzmiewa w nich echo islamskiej
walki o miejsca, do których islam dotarł.
Rozdział,
który wywołał we mnie najwięcej skrajnych odczuć dotyczył islamu.
Znajdziemy w nim przekonanie, że w XIX wieku w Europie nie było wcale
islamu, nie żyli w niej wyznawcy tej religii, co świadczy o
niedopracowaniu, niesprawdzeniu informacji przez autora, kierującego się
przeświadczeniem, że działalność Świętego Oficjum Inkwizycji skutecznie
doprowadziła do oczyszczenia tej części świata z innych religii. Jednak
muzułmanie (podobnie jak Żydzi) zawsze stanowili cząstkę społeczeństw,
do których migrowali. Ich jedyną przewagą nad narodem prześladowanym
była bardzo dobra asymilacja z miejscową ludnością, co nie prowadziło do
konfliktów społecznych.
Książka
"Nadchodzi kres" skierowana jest do osób wierzących w celu pogłębienia
ich wiary oraz przekonania do określonych działań mających na celu
obronę jedynej właściwej wiary, przez co staje się ona podobna do pism
wyznawców innych religii. Autor posługuje się bardzo wizjonerskim
językiem, co może oddziaływać na wyobraźnię osoby wierzącej i umacniać
ją w wierze. Dla osób niewierzących lub wyznających inne religie książka
może pomóc w spojrzeniu z dystansem na osobiste przekonania oraz pomóc
zrozumieć ortodoksyjnych bojowników odmiennych wierzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz