Etykiety

piątek, 25 marca 2016

przeszkody



Czuję się jakbym cały dzień był na smyczy: pobiegać w kołnierzu się nie da, wspinać po schodach też nie, a o wchodzeniu na łóżko to nawet nie wspomnę. Nawet leżenie stało się niewygodne i uciążliwe. Pozostaje mi siedzieć i obserwować, co dzieje się dookoła. I oczywiście pokonać przeszkody. Z tego powodu uparcie walczę ze schodami. Nie jest to łatwe. Wcześniej mogłem patrzeć na łapy, na schody, a teraz się o nie obijam. Nie przestaję próbować, bo jak mówią „do upartych świat należy”. Może nie było tam nic o upartości, ale o należeniu na pewno. W końcu odkrywam, że wystarczy bardzo wysoko podnieść łeb i wspinać się. Na górze odkrywam, że może wejść było łatwo, ale zejść… to już mały problem. Musiałem troszkę pogłówkować. Najpierw przednia łapa. Nie tak nic nie widzę i zahaczam o schody – stwierdziłem - No to może tylna. Też nie. Troszkę zajęło mi nim nauczyłem się schodzić bokiem. Nie było łatwo.
Na dole czekała na mnie Ola z pudłem i coś do mnie wołała. Na wszelki wypadek zacząłem uciekać. Pani się śmiała i wołała:
-Tutuś, kosmito, chodź do rakiety. Tutuś, kosmito, chodź do rakiety.
Brzmiało groźnie i wolałem nie ryzykować. Zwłaszcza ten kosmita mnie niepokoił, bo w rakiecie już raz byłem. Ta wcześniejsza była zdecydowanie większa (podobnie jak Ola). Moja właścicielka znudziła się gonieniem za mną. Weszła do rakiety i zaczęła czymś popiskiwać. Nie mogłem nie podejść. Po tym jak kupiła sobie całą kolekcję piszczących zabawek są dla mnie jak smycz: przyciągają.
Podbiegłem znowu pokonując przeszkody, obijając się. Ola wzięła koc i zaczęła mnie gonić, a pani wołała:
-Tytuś, chodź pod kocyk. Tutuś, chodź pod kocyk, bo jak nie to będę łaskoczącym duszkiem.
Ola ganiała i tuliła mnie. Było to bardzo miłe. Lubię takie zabawy. Później wskoczyła na łóżko, przyszedł pan, poskakała po nim, wskoczyła pani na kolana. Pani powiedziała:
-Chcesz przeczytać ze mną bajkę o Tutusiu?
I przeczytała o mojej walce ze schodami. Dziwnie się poczułem, bo miałem wrażenie, że czyta mi w myślach. Ola skoczyła na łóżko, przykryła się kocykiem i zasnęła, a ja wymownie spojrzałem na panią: „chodźmy na spacer”.

1 komentarz:

  1. Ty to masz szczescie. Jak juz bedziesz w kosmosie koniecznie opowiedz jak bylo. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń