Etykiety

czwartek, 24 marca 2016

kołnierz



Bywają w życiu psa takie chwile, kiedy nie wie, co się dokładnie stało. Budzi się lekko zdezorientowany i z dziwnym uczuciem. Miałem tak raz. Było wtedy zimno, dochodziły odgłosy uderzeń. Pani powtarzała co jakiś czas:
-Zobaczymy jak Tutek przetrwa Sylwestra.
Nie wiem o co dokładnie chodziło, ale wiem, że pani zawołała mnie do kuchni, dała kiełbasę, a później poczułem wielką potrzebę położenia się na moim kocu. Zwykle po takiej przekąsce mam dużo sił, chce mi się biegać, iść na spacer, a wtedy zdarzyło mi się coś dziwnego. Czułem jakby jakieś odgłosy dochodziły do mnie, ale tak bardzo byłem unieruchomiony, że nie potrafiłem wstać.
Po raz kolejny takie coś przytrafiło mi się, kiedy pani wyjechała, a pan zabrał mnie do weterynarza. Ucieszyłem się, bo kto nie lubi weterynarza. No dobra, zdarzają się psy, które nie lubią, ale ja uwielbiam. Pani weterynarz pachnie zwierzętami, daje ciasteczka, jest bardzo miła. Tak było i tym razem. Obejrzała mnie, usunęła troszkę sierści, ukuła czymś (to już nie było miłe) i poczułem dziwną potrzebę wyspania się w dzień! Jeszcze nigdy mnie to nie spotkało, żebym musiał spać w dzień, a już na pewno nie w takim świetnym miejscu jak gabinet weterynarza. Starałem się jak mogłem, żeby nie zamykać oczu i chyba nawet mi się to udało, ale na pewno nie udało mi się panować nad ciałem. Pani weterynarz robiła dziwne rzeczy, a później założyła coś plastikowego na moją głowę. W pierwszej chwili nawet iść w tym nie potrafiłem, ale powoli się przyzwyczajam. Najgorsze jest to, że nie mogę się porządnie za uchem podrapać, złapać ogona ani zrobić czegokolwiek, co lubiłem.
Oczywiście obraziłem się na pana i zademonstrowałem to: nie jadłem i nie piłem niczego co dawał. Zresztą nawet nie wiedziałem jak z tym plastikowym czymś mogę to robić. Na szczęście do domu wróciła pani, nakarmiła mnie, napoiła i nawet zdjęła plastik, który nazwała „kołnierzem”, ale później szybko założyła mówiąc:
-Skoro nie chcesz jeść, ani pić wskakuj w kołnierz.
Uciekłem na schody. Zwykle, gdy tam uciekam nikt się mnie już nie czepia. Tym razem się nie udało. Jeden plus kołnierza: lepiej czuję w nim zapachy.

2 komentarze:

  1. Cierpliwości, widocznie tak trzeba. Jesteś dzielny, więc wytrzymasz.Tak o ciebie dbają, widocznie cię kochają. Na zdjęciach wyglądasz nawet całkiem...całkiem... Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że mój Lupus nie reaguje na takie cudownie uspokajające środki. Po wszystkim owszem, ale w trakcie, kiedy trzeba - nigdy :)

    OdpowiedzUsuń