Etykiety

poniedziałek, 21 maja 2018

S. E. Durrant "Skrawki nieba" il. Katie Harnett


S. E. Durrant, Skrawki nieba, il. Katie Harnett, tł. Anna Piasecka, Warszawa “Zielona Sowa” 2017
„Jakie życie, oprócz zmarnowanego, może mieć dzieciak z domu dziecka?”
Bycie sierotą nie jest łatwe. Wiąże się z brakiem stabilności, poczuciem samotności, ciągłym tułaniem się od rodziny zastępczej do rodziny zastępczej. Młodsze dzieci mają szansę na taki dom. Jednak starsze są odsyłane do domów dziecka. Tak jest również w przypadku Iry i Zaka. Rodzeństwo po wielu latach przekazywania ich jak niechciane paczki zamieszkują w Skilly House dającym im stabilność, poczucie bezpieczeństwa i możliwość nawiązania kontaktów z rówieśnikami. Wcześniejsze częste zmiany adresów zamieszkania utrudniały zawarcie przyjaźni. Dzieci wszędzie były tylko tymczasowo. Miały tylko siebie. I być może właśnie to poczucie samotności stało się przyczyną nawiązania między rodzeństwem niezwykłej więzi. Miracle (Ira) przejęła rolę matki i opiekunki. Staje się dla Zackery’ego kimś w rodzaju anioła chroniącego przed złem świata, a jednocześnie wprowadzającego w jego świat powagę dorosłej wiedzącej, że życie nie jest takie piękne, jak byśmy tego chcieli. Ciągle brakuje im rodziny. „Ta tęsknota jest jak dziura w moim sercu”.
„Skrawki nieba” to opowieść Iry o życiu w domu dziecka, związanymi z tym radościami i smutkami, codzienności przepełnionej dziecięcymi kłopotami oraz zainteresowaniami dającymi poczucie wartości i spełnienia. Jej świat zderza się ze światem dorosłych tak jak marzenia i pragnienia jej brata z jej trzeźwiejszym, bo opartym na większym doświadczeniu, spojrzeniem. Bohaterka-narratorka znajduje się na granicy bycia dzieckiem i wchodzenia w świat dorosłych. Nastoletnia Ira lubi rysować, ma niezwykłą wyobraźnię, ale wszystko to jest tłamszone przez dorosłych, którzy wiedzą lepiej. Na szczęście czasami potrafią się przyznać do tego, że mogą się mylić.
Książka S. E. Durant to piękna opowieść o uczeniu się siebie nawzajem, poszukiwaniu własnych dróg i dziecięcych marzeniach, troskach, próbie zrozumienia świata innych ludzi. Pisarka pokazuje nam, że są chwile, kiedy dom dziecka – wydający się ostatecznością – staje się lepszym rozwiązaniem, ponieważ pomaga zapuścić korzenie, pojechać na wakacje i tam zobaczyć prawdziwe zwierzęta, obcować z przyrodą, poczuć ciepło domu, w którym zasady nie są tak rygorystyczne jak w ich dotychczasowych miejscach zamieszkania.
Życie bohaterów to metaforyczne skrawki nieba, które są tu symbolem małych radości, cieszenia się tym, co przynosi życie, delektowania niewielkimi powodami do radości i wplatania ich w codzienność przepełnioną obowiązkami i zainteresowaniami oraz rozmowami z dorosłymi pracującymi w Skilly.
Ira pokazuje nam, w jaki sposób nawet najmniejsza rzecz może stać się powodem do radości w gorzko-kwaśnym świecie serwowanym każdemu przez los. A może przez system, w którym zdanie dzieci się nie liczy, w którym dziecko jest jak rzecz zmieniająca właściciela.
W życiu Iry nie zabraknie zwykłego, szkolnego życia, małych sukcesów, prób uporania się z ich zestawieniem z radami dorosłych, którzy sami czują się zagubieni, poszukują własnych dróg szczęścia, a czasami sposobów na udowodnienie własne wartości, dla których Skilly także jest ostoją i możliwością wytchnienia od wcześniejszej gonitwy za przygodą.
Pisarka pokazuje młodym czytelnikom świat, który już  minął. Zabiera nas do czasów, kiedy istniał Mur Berliński, nakreśla krajobraz Londynu po wojnie, pokazuje protesty z lat dziewięćdziesiątych i pierwsze komputery w szkołach, przez co starszy czytelnik ma wrażenie cofnięcia się do czasów swojego dzieciństwa, a młodszy może poznać ówczesne realia polityczne.
„(…)zawsze próbowała, że jest tak samo bystra jak Duglas, bo w tamtych czasach ludzie myśleli, że chłopcy są mądrzejsi niż dziewczyny. To dlatego zostałam nauczycielką, a potem dyrektorką. Ale tak naprawdę marzyła o tym, żeby zostać artystką, a teraz przestała być już dyrektorką i ma na górze pracownię”.
Całość dopełniają subtelne ilustracje i bajeczna okładka, pokazująca nam tylko krzesło stojące przy oknie, ale za to z widokiem na niebo, czyli z pokoju Iry i Zaka, mieszkających na poddaszu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz