Etykiety

czwartek, 10 maja 2018

Straszenie psem, czyli o smoczkach

Wiem, że pieski są niesamowicie słodkie. Zwłaszcza, kiedy wyglądają tak jak ja, bo wiadomo, że nie ma fajniejszego pieska ode mnie, ale błagam nie straszcie Waszych dzieci tym, że piesek połknął smoczka. Co jak, co, ale smoczek zaśliniony soczkiem przez gardło by mi nie przeszedł. Do tego pachną sylikonem, gumą, plastikiem i są zdecydowanie za duże. Wasze pociechy tego nie wiedzą i to jest niebezpieczne.
W tym tygodniu zdarzyły mi się już dwie takie sytuacje, że powiedziano dzieciom, że połknąłem smoczek. A to dopiero początek sezonu na straszenie dzieci psim łakomstwem, dopiero początek zabaw piaskownicowych! I właśnie z tego powodu piszę, żeby nigdy, pod żadnym pozorem nie przyszło Wam do głowy straszenie dzieci tym, że jakąkolwiek rzecz połknął pies.
Pierwszy przypadek skończył się rykiem dziecka. Takim rykiem, że bardzo się przestraszyłem. Wiecie, że jak psy się boją mogą być agresywne? Ja na szczęście jestem nauczony, że mam nie atakować w nawet najbardziej ekstremalnych sytuacjach, więc tylko ogon podwinąłem i popatrzyłem się na rodzica z wyrzutem: "Coś ty zrobił?"
Drugi przypadek był bardziej ekstremalny. Na wieść o tym, że piesek połknął smoczek i wskazanie mnie dziecko rzuciło się na mnie i wpakowało mi rękę do gardła, żeby ratować swój kochany smoczek. Nawet nie chcę myśleć, co by to było, gdyby to dziecko władowało swoją rękę psom, które gryzą. Łapą się próbowałem bronić, ale malec miał niezłą siłę i tylko refleks Pani mnie uratował...
Roczne dziecko często nie zna zagrożeń. Wy jesteście dorośli i powinniście wiedzieć, że takie kłamstwa mogą źle się skończyć dla dzieci. Lepiej już powiedzieć, że nocą przyszła wróżka smoczuszka i zostawiła smakołyk za smoczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz