Dorota Suwalska, Bruno
i siostry, il. Przemysław Liput, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2018
Przeprowadzka na podwarszawską wieś ma
rozwiązać wszystkie problemy rodziny duszącej się mieszkaniem na blokowym
osiedlu. Prowincjonalna przestrzeń i spokój szybko okazują się przereklamowane.
Stojący pod lasem dom zagrożony jest przez wilkołaki, wampiry i inne
nadzwyczajne istoty. Na szczęście tylko w wyobraźni nastoletniego Brunona. Natomiast
Miłka (najmłodsza siostra) wszędzie wypatruje złodziei. Nawet złodziei tak
charakterystycznych psów jak ich rodzinny Dracula, który przez uzębienie nie
grzeszy urodą, ale jest kochany. Całość dopełnia wizerunek pełnoletniej Kaśki
chodzącej do plastyka (liceum plastycznego). Jak widać Dorota Suwalska
zaserwowała nam niezły przekrój uczniów w różnym wieku. Do tego mamy typowych
rodziców: oni się spieszą, mają swoje sprawy, zajmowanie się dziećmi zrzucane
jest na matkę, która czasami przez pracę i dzieci oraz męża dostaje rozstroju
nerwowego. Zwłaszcza, kiedy pierwszego dnia roku szkolnego trzeba zdążyć do
szkoły, a Kaśka nie chce zmyć makijażu, Bruno marudzi na temat ubrania, a Miłka
koniecznie musi jechać z plecakiem i nim ruszą ratuje ślimaki i dżdżownice z
podjazdu, a mąż zamiast pomóc ogarnąć pociechy chwali najmłodszą córkę za troskę
nad zwierzętami, a czas przecież biegnie i biegnie. Później jest tyko gorzej.
To znaczy gorzej dla bohaterów, a dla czytelnika zabawniej.
„Na przystanku pekaesu czekała nas kolejna niespodzianka,
w postaci takiego jednego gościa z Kaśki klasy. (…)
-A ten skąd tu się wziął? -zdziwiła się mama.
-Jak to skąd?! Z Warszawy!
-Przyjechał z Warszawy?! – Mama nie mogła wyjść ze
zdumienia. – Po co?!
-Jak to po co?! Żeby mnie odwieźć!
-Nie rozumiem. Przyjechał z Warszawy po to, żeby cię
odwieźć do Warszawy?
-Właśnie!
-Nie wiedziałam, że ma prawo jazdy!
-Nie ma. Przyjechał pekaesem, żeby mnie odwieźć pekaesem.
Przecież nie będę sama jechać do szkoły w taki dzień!”
Cała przygoda zaczyna się w noc, kiedy dzieciaki
zostają same w domu. Za oknem ciemno, a z ogrodu dochodzą dziwne odgłosy.
Wypadałoby sprawdzić, co się dzieje, ale… może lepiej nie wychodzić z domu?
Polskie realia, życie na podmiejskiej wsi, a do tego
bardzo szereg zwyczajnych, ale bardzo śmiesznych wydarzeń, których inicjatorami
są pomysłowe dzieci, a wiadomo, że dziecięca fantazja i upór nie mają w sobie
równych. Każde z dzieci ma swoją grupkę rówieśniczą, ale jak na dobre
rodzeństwo przystało – mimo wielu nieporozumień wynikających z negocjacji granic
wytyczanych przez rodziców – potrafią dobrze współpracować oraz wzajemnie
odkrywać swoje ukryte talenty.
Przez ciągle wplątywanie się Bruna i jego sióstr w
dziwne sytuacje nie zabraknie licznych dygresji pokazujących ich odmienne
rodzinne życie, swobodne podejście rodziców do ludzi, zwierząt, dzieci i
otwartości na nowe. Dzięki temu dzieci są ciekawe świata i chętnie uczą się bez
świadomości zdobywania wiedzy, ale miewają też fazy buntu i ulegania
rówieśniczym wpływom. Z opowieści Bruna przebija piękna dziecięca niewinność i
odmienne niż spojrzenie dorosłych na świat.
Książka bardzo interesująca, kształtująca subtelne
poczucie humoru, rozwijająca pasje zdobywania wiedzy, przybliżająca dylematy
nastolatków i wzbogacona ilustracjami. Świetna lektura pozwalająca rozwijać
miłość do książek. Polecam uczniom szkoły podstawowej.
„Bruno i siostry” to interesująca i wartościowa
pozycja dla młodych czytelników poszukujących nowych dróg, próbujących stworzyć
coś niezwykłego i starających się przesunąć granicę rzeczy dozwolonych przez
rodziców.
Bruno jest bohaterem takim jak każdy nastolatek: z
jednej strony zbuntowany, ale pod maską buntu kryje się otwartość na nowości i
szybkie wprowadzanie je w życie, aby popisać się wiedzą, umiejętnościami i
spostrzegawczością przed rówieśnikami. Do tego pokazuje, że doskonale potrafi poświęcić
się dla dobra własnych ideałów i marzeń.
Opowieść Doroty Suwalskiej wzbogacono interesującymi
ilustracjami Przemysława Liputa, dzięki czemu powieść czyta się bardzo
przyjemnie. Zaprezentowana w książce codzienność staje się pretekstem do
przemycenia dzieciom wielu cennych informacji. Styl pisania – lekki, żywy i
zabawny – zbliżony jest do tego, co znamy z wcześniejszych książek pisarki, a
dla nieznającej jej sposobu pisania „Mikołajka”, ale tu mamy do czynienia ze
współczesnymi polskimi realiami i bardzo prawdopodobnymi problemami młodych
bohaterów mieszkających w małej miejscowości.
Niedługie, dynamiczne rozdziały, żywy język
sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie również na głos. Powieść polecam uczniom szkoły
podstawowej oraz ich rodzicom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz