Geniusz
największych, najgenialniejszych, najżywotniejszych religii polegał
zawsze na tym, że próbowały one sprostać, a czasami przeciwdziałać
zwykłym destrukcyjnym zapędom człowieka. Tworzyły one skomplikowane
systemy wartości, na czele, której stało życie – życie pośmiertne – z
którego wszystko wychodziło. Owa rajska kraina tworzona w wyobraźni
kapłanów, szamanów, magów i innych uprawnionych przedstawicieli
religijnej hierarchii, była otoczona murem zakazów i nakazów. Wstęp
tylko do wybrańców! Powinniśmy dziękować im za ów geniusz (i tu nie
jestem wcale cyniczna; mówię to jak najbardziej serio). Gdyby nie różne
reguły owych religii, które dbały o przetrwanie gatunku, ludzkość
prawdopodobnie dawno już by nie istniała. Zabiłaby się jak słynne
plemiona amerykańskie, które całymi wioskami wędrowały, by na cześć
bogów rzucić się ze skał.
Owe
żywotne religie (judaizm, chrześcijaństwo, islam) miały na celu chronić
życie, promować codzienny trud – trud, który miał się stać podstawą do
wybawienia, do lepszego życia pośmiertnego. Nakazy pielgrzymek nie
pozwoliły ludom pozostawać w miejscu. Czy nie jest to genialne?!
Pozostawanie w miejscu to życiowy marazm, to już początek umierania.
Bezruch ciała za życia jest niemal jak bezruch pośmiertny. Brak temu
możliwości „dążenia wzwyż”.
Podróże,
pielgrzymki otwierały, dlatego były również podstawą wierzeń
pogańskich. Wędrówka to poznawanie, zgłębianie istoty świata. Ruch
zmuszał do myślenia, do rozwiązywania problemów, doceniania chwili.
Wielkie
religie promujące życie na początku jednoznacznie potępiały
samobójstwo. Działały dla społecznego dobra: tylko w ruchu ludzie mogą
tworzyć w miarę jednolitą masą zdolną do współpracy właśnie w imię tego
ruchu. Jakże obezwładniająco-przerażające musiało być spostrzeżenie
destrukcyjnych dążeń samobójców na społeczeństwo. Ich jednoznaczna ocena
bezsensu życia musiała spotkać się z licznymi nakazami i zakazami oraz
wizją zamkniętych bram raju, dla tych, którzy wbrew Bogu przerwali nitkę
swego życia.
Ruch
to ciągłe staranie się o kolejna chwilę. Próba przetrwania, wysiłki
związane z przeżyciem, aby nikt przed nami nie zatrzaskiwał wieczystych
bram, jest podstawą naszego własnego rozwoju. Być może nie doceniamy
tego, ale to właśnie owe surowe prawa stały się podstawa postępu. To
dzięki nim człowiek wymyślał kolejne narzędzia, płodził dzieci, ulepszał
sztukę, nauki; wszystko w imię „spełniania boskiej woli”.
Samobójcy
przez wieki byli potępiani, jako ci, którzy hamowali postęp, jako ci,
którym się po prostu nie chciało ruszać, płodzić dzieci, walczyć z
żywiołami w imię lepszego jutra.
Współczesność
odchodzi od wielkich religii nakazujących wysiłek. Współczesność
promuje bez wysiłkowe łatwe chwile, w których jutro często bywa
nieistotne: „niech inni się martwią; ja muszę sobie życia użyć”.
Używanie życia bez wysiłku jest niemożliwe. Powoduje otępienie, stanie w
miejscu, czego dawniej tak bardzo się bano. Używanie życia niesie z
sobą ryzyko znudzenia beztroskim trwaniem (człowiek jest tą tragiczną
istotą, która będąc szczęśliwa potrafi się unieszczęśliwiać). Brak
wysiłku prowadzi do monotonii, zaniżania własnej wartości, podkopywania
siebie. Jeszcze nie zauważamy wtedy, że zaczynamy myśleć o skończeniu
tego trwania w świecie, ale już stajemy się obojętni.
Społeczeństwa,
które przetrwały nigdy nie były społeczeństwami obojętnymi. Jak wiele
było zaangażowania Polaków w sprawę kraju podczas zaborów. Wiele buntu,
niezgód i wypływający z tego wysiłek, poświęcenie stały się fundamentem
do zbudowania, czegoś co „w chwili” nie istniało, a co na nowo miało
zaistnieć.
Codzienny
wysiłek każdego człowieka jest dla nas wszystkich ważny. Ruch, starania
do polepszenia bytu to tworzone fundamenty do nowego jutra, które
jeszcze jest tylko marzeniem! A może aż marzeniem? Dlatego społeczeństwo
nie może promować bezruchu, bezczynności. Każdy powinien pracować dla
wspólnego dobra, jakim jest nasze jutro.
Bezruch
ludzi żebrzących, pijących pod mostami alkohol, śpiącymi na parkowych
ławkach, na których powinni siedzieć kochankowie, mający w przyszłości
spłodzić dzieci – powinien być likwidowany. Darmowa zupka w różnych
organizacjach dobroczynnych to zupka śmierci społeczeństwa tak samo jak pasożytnicze życie 1% najbogatszych ludzi na świecie żerujących na pracy i wysiłku innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz