Etykiety

niedziela, 27 marca 2022

Dialog

Dialog otwiera nas na wiele rzeczy. Nim zamieszkałam w akademiku pełnym obcokrajowców miałam pojęcie o historii tylko z jednej perspektywy. Polska była tą mityczną szlachecką potęgą z bogactwem, sztuką i nauką goniącą kraje z Zachodu. Szanowano nas na obcych dworach. A później przez złych Niemców, Austriaków i Ruskich straciliśmy niepodległość. Nigdy nie patrzyłam na problem utraty niepodległości jak na konsekwencje dbania wyłącznie o swoje prywatne interesy. Ukraina, Litwa, Białoruś w tej wizji były krajami, których ziemie utraciliśmy i których mieszkańcy byli dla Polaków bardzo źli. Ich czyny widziałam przez propagandę Henryka Sienkiewicza, który zrobił bardzo dużo złego w opisie stosunków między ludami. Dopiero rozmowy, czytanie książek pokazujących historie z innej perspektywy pozwoliły mi odkryć, że nic nie było takie czarno-białe jak uczono nas w szkołach. Byliśmy najeźdźcami, którzy wprowadzili niewolnictwo pod pretekstem podziału na panów i chłopów. Pan mógł zrobić ze swoją własnością wszystko. Chłop był do niego przywiązany i nie mógł uciec. Mógł być sprzedany. W literaturze znalazłam sceny biczowania niewolnika (chłopa) do utraty życia. Właśnie takie traktowanie ludności było przyczyną buntów chłopskich. O ile z podziwem patrzymy na amerykańskich niewolników wyzwalających się to na chłopów wyzwalających nadal nieprzychylnie, bo niewolnik nazwany chłopem już tak bardzo nie kuje w sumienie. O ile pamiętamy wielkie czyny naszych bohaterów to nie mówi się o wyzwalaniu przez nich niewolników, bo to było passe i zachęcało do buntu. Paradoks polega na tym, że Tadeusz Kościuszko jest u nas bohaterem, który walczył o wyzwolenie kraju. Przemilcza się to, że on chciał wyzwalać niewolników. I zrobił to daleko od naszego kraju, bo tam, w okrutnej, splamionej krwią Ameryce było to łatwiejsze niż w kochającej ludzi Polsce.
Przyjazd Ukraińców do Polski może pomóc w zobaczeniu, że historia nie jest czarno-biała i wiele złego powstało przez władzę rzekomo pochodzącą z rąk Boga. Takie szersze spojrzenie może rozwinąć w nas wrażliwość i dostrzec, co my robimy w kierunku wolności, poszanowania innego człowieka, jak bardzo zagrabiamy cudzą wolność lub jak bardzo dajemy się stłamsić lokalnym lewiatanom kontrolującym inicjatywę oddolną (fundacje, stowarzyszenia i inne ngosy, będące warunkiem demokracji), że mamy lokalne totalitaryzmy.
Otwieranie się na inność to wartościowa lekcja, którą trzeba wykorzystać. Zwłaszcza, że stworzony przez komunistów system emerytalny potrzebuje napływu dorosłych pracujących, żeby nam ten kolos na glinianych nogach nie runął i nie zniszczył czegoś, w czym jesteśmy lepsi od takiej Ameryki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz