Bycie pięknym może być pomocne, ale zdecydowanie częściej przeszkadza w życiu. Zwłaszcza w przypadku kobiet, które chcą, aby ceniono je za ich kompetencje, a nie za wygląd. Z drugiej strony zgrabne ciało i ładna buzia potrafią otworzyć niejedne drzwi i to sprawia, że uroda bywa wykorzystywana wtedy, kiedy nie da się czegoś załatwić inaczej. I tak właśnie jest w przypadku bohaterek książki „Babska misja”. Jedne starają się zrobić wszystko, aby dostrzeżono ich inteligencję, a inne nadrabiają jej brak wyglądem. I każda w pewien sposób osiąga swój cel. Do tego widzimy, że to, co podziwiamy lub na co nie zwracamy uwagi to nie zawsze efekt urody tylko odpowiedniego dbania lub kamuflowania. Brzmi skomplikowanie? No to zabieram Was do świata „Babskiej misji” Małgorzaty J. Kursy.
Książkę otwiera rozpacz Luki, która podkochuje się w koledze z pracy, ale ten nie zwraca na nią uwagi. Dziewczyna jest bardzo piękna i przez większą część życia była oceniana przez pryzmat urody. Niewiele osób chciało dostrzec, że jest też inteligentna, posiada cenne umiejętności i ma świetny charakter. W ocenie kolegów, nauczycieli i wykładowców oraz napotykanych na ulicy mężczyzn liczyło się jej zgrabne ciało, kształtny tyłek i duże piersi, a także piękna twarz i śliczne włosy. Namolna płeć przeciwna skutecznie utrudniała jej życie i to sprawiło, że dziewczyna po skończonych studiach postanowiła ukryć swoje fizyczne atuty. Na rozmowę kwalifikacyjną do regionalnej gazety przyszła wystylizowana na szarą myszkę. Pech chciał, że już pierwszego dnia spotkała Filipa, redakcyjnego fotografa, w którym się zakochała. Oczywiście bez wzajemności, bo który mężczyzna zwróci uwagę na nijaką kobietę? Na pewno nie taki jak jej ukochany. Z tego powodu Luka regularnie rozpacza i ból serca zajada chipsami.
Na pierwszych stronach dowiadujemy się też, że mieszka ona z Moniką będącą
pielęgniarką. I to właśnie ona regularnie pociesza zakochaną przyjaciółkę.
Matka Luki pracuje poza Polską i to ona zapewniła dziewczynie łatwy start.
Ojciec porzucił ją jeszcze przed urodzeniem. Mimo takiego startu młoda kobieta
nie jest uprzedzona do płci przeciwnej. Naiwnie daje jej szansę. Szybko
odkrywa, że nie każdemu powinna ufać.
Książka przenosi nas do małej miejscowości, w której wszyscy wszystkich znają (no,
prawie), a czas płynie tu leniwie, bo nic szczególnego się nie dzieje. Rubrykę
kryminalną urozmaicają jedynie pobicia, a ekscytującymi nowinkami są stłuczki,
o których pisze koleżanka z redakcji pracująca w duecie z Filipem i go
kokietująca. Luka na razie poprawia kolejne teksty, wychwytuje nieścisłości i
snuje plany pozbycia się konkurencji (zawodowej partnerki ukochanego), aby w
końcu ją dostrzegł i zachwycił się jej intelektem. Jak na złość wszystko idzie
nie tak, bo środek przeczyszczający przeznaczony trafia do przewodu pokarmowego
Filipa, a nie Luizy. Do tego w redakcji dzieje się zaskakująca rzecz: ktoś
włamuje się do biura. I w sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby zginął
jakikolwiek sprzęt. Jednak nic takiego się nie stało. Jedyną rzeczą, której
brakuje jest zdjęcie zrobione przez Filipa w czasie dokumentowania wypadku. Co
takiego było na nim? W jaki sposób mogło pomóc w wykryciu sprawcy kolejnych
wydarzeń?
Kilka dni później Lukę i Monikę budzi przeraźliwy krzyk z domu obok. Szybko
odkrywają, że doszło tam do morderstwa. Zabita była piękną utrzymanką
przedsiębiorczego biznesmena. I to właśnie sprawia, że kobiety będą miały
okazję dowiedzieć się czegoś więcej o denatce. Luka odkryje jak wiele wspólnego
miała z nieżyjącą Mariolką (mężczyźni dostawali małpiego rozumu na jej widok).
Do tego dzięki przypadkowemu spotkaniu kolegi z liceum będzie mogła pomóc w
śledztwie. Czy uda im się rozwikłać tę trudną zagadkę? Co wyniknie z tej
znajomości? Jaką rolę odegra w życiu Luki Filip?
„Babska misja” Małgorzaty J. Kursy to świetnie napisana komedia kryminalna.
Widzimy tu przerysowany świat z istotnymi i realnymi problemami oraz podążamy
tropem śladów pozostawionych przez sprawcę i ciekawym podsumowaniem zjawisk
społecznych przez bohaterki. Pisarka w śledztwo wplata romanse, zazdrość,
intrygi, stereotypy. Mamy tu szybką akcję pełną zabawnych sytuacji oraz ciętych
ripost. Do tego mamy obraz bohaterek, które są dobrymi przyjaciółkami, potrafią
się uzupełniać oraz bezinteresownie się wspierać. Uprzywilejowana rola jednej (dzięki
przedsiębiorczej matce jest właścicielką domu) nie sprawia, że traktuje swoją
współlokatorkę z góry. Pisarka pokazuje jak pięknie kobiety potrafią ze sobą
współpracować. Do tego nie ma tu snobistycznego samotnego mieszkania w
pojedynkę w dużym domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz