Czasami jest tak, że czytamy książkę, jesteśmy nią zachwyceni, a później siadamy do napisania o niej i mamy pustkę w głowie. I to nie dlatego, że nie wiemy, co napisać tylko dlatego, że nie wiadomo od czego zacząć. Odkładanie pomaga. Ponowne lektury sprawiają, że obraz nam się rozjaśnia i stwierdzamy, że najlepiej to napisać właśnie o naszych dylematach związanych z opisaniem, bo z jednej strony dobrze powiedzieć wiele, ale nie za wiele, pokazać jak uroczą książkę przeczytaliśmy, ale nie przesłodzić, wprowadzić w świat bohatera, ale to zawsze jest opowieść o własnym otoczeniu i sobie oraz tym jak bardzo jesteśmy świadomi istnienia określonych problemów. I ja tak mam właśnie po wielokrotnym czytaniu książki „Dobranoc Misiu” Moniki Filipiny.
Ilustratorka słynie z takich fantastycznych książek jak „Sowa Ninja” czy „Wielka
złość małego zająca”, a także „Opowiem ci, mamo, co robi moje ciało” oraz
ilustracji do „O maluchu w brzuchu” i „Traktor Stasia”. Po raz kolejny mamy
spotkanie z fantastycznymi, uroczymi ilustracjami. Z jednej strony bazują na prostych
kształtach, oszczędnej kresce, a z drugiej widzimy niesamowite bogactwo akcji
oraz kolorów. Emocje też są tu oddane za pomocą rysunków: to wdzierający się
przez okno chaos kolorów, kształtów i zawijasów kojarzących się z wybuchem
kontrastujący z próbującym zasnąć spokojnie niedźwiedziem. Strona po której
jest miś wydaje się płynąć, sąsiednia to odczucie burzy i zdecydowanie przyciąga
uwagę niczym wkurzający dźwięk, który nie pozwala nam odpłynąć do krainy snów. Znajdujący
się pod ilustracją tekst jest oszczędny i świetnie wkomponowany w ilustracje
przy jednoczesnym nietraceniu z wyrazistości. Kiedy otwieramy książkę naszą
uwagę przykuwają wszelkiego rodzaju dywany i dywaniki o fantastycznych wzorach.
Jeden z nich leży dalej na podłodze w domku misia. Z kolei na niebieskiej czy
ginącej w mroku zachodzącego słońca ścianie dostrzeżemy portrety innych miśków,
które są niczym obrazy utrwalające bliskich czy przyjaciół. Z ilustracji wiele
dowiemy się też o bohaterze opowieści: przykryty kolorowym kocykiem, który
znowu przywodzi na myśl pierwsze strony, ukochany króliczek, królicze kapcie,
książka na nocnej szafce. Wszystko to przyciąga i zachęca do opowiadania o
bohaterze, bo dobra publikacja dla dzieci to taka, w której możemy wyjść poza
tekst i jest o czym opowiadać.
Kolejne rozkładówki przyniosą nam różnorodne obrazki: spotkamy pracowite bobry
uwijające się w tartaku, a dookoła zobaczymy fantastyczny, bajeczny las, pojawią
się szopy pracze z zacięciem chlupoczące w czasie prania ubrań, wiewiórki
wrzucające żołędzie do wiader, śpiewające ptaki, myszy jedzące kolację w czasie
oglądania horroru z kotem w roli głównej i sprzątające po posiłku, łoś myjący
się w stawie, lisy grające w karty, zające na rolkach, jelenie ćwiczące jogę,
tupiące jeże, zwierzaki bawiące się przy ognisku. Wszyscy są beztroscy i
aktywni. Nie zwracają uwagi, że mogą komuś przeszkadzać. Dopiero, kiedy nastaje
cisza Misiu zasypia, a inny odkrywają jak to jest, kiedy ktoś przeszkadza.
Monika Filipina za pomocą ilustracji świetnie też pokazała dynamikę akcji. Początkowo
oglądamy powolną zmianę scenek, reakcje Misia na hałasy, a później przez
szybkie zmiany scen i umieszczanie w sąsiedztwie kilku przyspiesza. Młody
czytelnik na podstawie tego, co zobaczył na początku może się domyślić, że między
kolejnymi prośbami jest chwile, kiedy niedźwiedź wraca do łóżka i odgłosy zza okna
wprowadzają chaos. Młody czytelnik w ten sposób w dostosowany do wieku i poziomu
intelektualnego uczy się wypełniania miejsc pustych w opowieściach. Do tego
dostaje fantastyczną historię o tym, że czasami przeszkadzamy innym nie zwracając
uwagi na potrzeby innych, a później odkrywamy, że sami mamy problem z dźwiękami
wydawanymi przez innych. Działa to też w drugą stronę: wymagamy ciszy i spokoju,
a sami nie potrafimy tej ciszy zachować, kiedy już ona jest.
Całość wydrukowana na bardzo dobrym papierze, bardzo dobrze zszyta oraz
oprawiona w kartonową oprawę. Piękna i pouczająca historia z dużą dawką humoru.
Książka skierowana jest do przedszkolaków, ale uważam, że ze względu na ilustracje
i możliwość wykorzystania ich do opowiadania warto też sięgnąć ze starszymi
czytelnikami. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz