Jorge Mario Bergoglio, Abracham Skórka, Marcelo Figureerola, Rozum
i wiara, modlitwa, godność, solidarność, Kraków „Wydawnictwo M” 2014
To, co zwykło się w
naukach nazywać „pójściem na łatwiznę” w tłumaczeniu zjawisk autorzy uznają za
zrobienie kroku naprzód, czyli wejściem w świat duchowości, bóstw, których
działaniem wyjaśniano wszystko, co okazywało się niezrozumiałe dla człowieka.
Empirycznie niedostępne zaczarowano. Religie miały nie tylko wyjaśnić zjawiska,
ale też i wyznaczyć miejsce człowieka. To drugie udało im się lepiej, ponieważ
człowiek postawiony ponad otoczeniem musiał robić wszystko, by być godnym
władcom przyrody. Ujarzmianie było powolne i nadal nie zostało (i pewnie nie
zostanie) zrealizowane. Miało ono swoje etapy: od bestialskiego zachwytu swoją
mocą po wrażliwe spojrzenie na zwierzęta (to można śmiało połączyć z rewolucją
spojrzenia na bliźnich).
Autorzy książki „Rozum i
wiara” (Fides et ratio) poszli drogą, jaką wyznaczył ich prekursor: uznali
równą wartość obu czynników dla człowieka. Oddzielanie ich staje się barbarzyństwem,
ponieważ jednostkom i społeczeństwom zabrano, by coś, co jest ich cząstką, ale
pozostaje poza granicami naszego poznania. Być może kiedyś nadejdzie dzień wyjaśniania
naukowego. Na razie znani przedstawiciele
różnych religii przekazują nam wiele prawd dotyczących człowieka, jego
poszukiwań. Przy okazji zaznaczają, że ich dialog jest możliwy, ponieważ ludzie
różnych kultur zadawali te same pytania, szukali rozwiązań i swojego miejsca w
świecie oraz podobne miejsce wyznaczali sobie wśród przyrody.
Książka jest dyskusją
między trzema ważnymi osobistościami w różnych religiach: kardynał Jorge Mario
Bergoglio (od 13 marca 2013 roku papieżem Franciszkiem), rabin Abracham Skórka
(przyjaciel papieża, rektor Latynoamerykańskiego Seminarium Rabinicznego w
Buenos Aires) i Doktor Marcelo Figureerola (członek Kościoła prezbiteriańskiego
San Andres).
Książka porusza trzy
elementy życia człowieka wierzącego: rozum i wiarę, modlitwę, godność i
solidarność. Autorzy zaskoczą nas tym, jak wiele wspólnego maję różne religie
ze sobą. Wiele rzeczy w książce mnie drażniło ze względu na odczytywanie
wszystkiego przez pryzmat wiary i religii. Nawet Ortega, który stwierdził, że
religia jest tylko i wyłącznie władzą taką, jak każda inna zostaje tu
wykorzystany jako głosiciel duchowości, a przecież nie o to chodziło wielkiemu
hiszpańskiemu myślicielowi w uznaniu ważności istnienia instytucji religijnych.
Bliżej był Marksa, który religię postrzegał, jako opium. Bardziej odpowiednie
byłoby powoływanie się na Unamuno, który pragnął cały świat wprowadzić do
klasztoru, przez ustalenie ścisłych sposobów postępowania i służenia innym, a
do tego zachwycającego się nieodkrytą duchowością. W wielu miejscach jednak nie sposób się z nimi nie zgodzić: "Jeśli wiara nie wiąże się z odpowiednim zachowaniem, nie jest wiarą, lecz wytworem wyobraźni, zwykłym rozważaniem filozoficznym, intelektualną zabawą. Prawdziwa wiara jest zgodna z tym, czego uczy nas Biblia, Tora, przejawia się zaangażowaniem w życie", a także "Gdy naukowiec twierdzi, że zna prawdę absolutną, popełnia grzech arogancji i - moim skromnym zdaniem - gdy duchowni uważają, że posiedli całą wiedzę na temat sensu życia, również grzeszą głupotą".
Swoją postawą i
wypowiedziami dotyczącymi różnych kwestii przypominali prawdy przekazane w „Dialogu o wartości człowieka” Scoli i Reala. Na szczęście tu to spojrzenie jest
bardziej tolerancyjne.
Książkę polecam osobom
wierzącym, które pragną wiele spraw swego życia i otoczenia przemyśleć.
Informacje o książce
Informacje o książce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz