Brzydsza
część moich znajomych (czyt. mężczyźni) żyje w przekonaniu, że to
właśnie samce każdego gatunku przyczyniają się do rozwoju czy postępu
technicznego, kulturowego i cywilizacyjnego. Często muszę ścierać się z
argumentami dotyczącymi ich niezwykłych osiągnięć w imię postępu i dobra
ludzkości. Kilka lat temu musiałam w tych kwestiach uświadamiać kolegę z
pracy, który pracował nad (jego zdaniem) czymś niezwykle skomplikowanym i
niesamowicie potrzebnym ludzkości, a był to kawałek kodu, dzięki
któremu miał działać flash na stronie jednej z maciupeńkich firm. Ów
fragment oprogramowania - nad którym spędził sporo czasu - w międzyczasie
napisała koleżanka z pracy i zajęło jej to zdecydowanie mniej czasu, a do
tego nie miała poczucia misji do spełnienia. Przypadek sprawił, że
kolega o tym fakcie (istnienia odpowiedniego kodu) nie został
poinformowany i kilka dni później ogłosił, że dokonał zbawienia świata.
Dumny był przy tym jak paw. Brakowało tylko, żeby rozłożył swój barwny
ogon i zaczął powoli przechadzać się po biurze. Poczucie spełnienia
misji przepełniało jego męskie ego do tego stopnia, że stwierdził, że
gdyby nie mężczyźni to ludzkość siedziałaby w jaskiniach.
-Gdyby nie kobiety ludzkość siedziałaby na drzewach i zachowywała się jak małpy – wypaliłam.
Kolega oczywiście się oburzył i ostro sprzeciwił, a swoje pustosłowie podsumował:
-Bzdury gadasz jak każda baba.
Pewnie
chciał powiedzieć wolna, sfeminizowana baba, ale zabrakło mu odwagi,
ponieważ wiedział, że jego pozycja zależy od mojego zadowolenia z jego
pracy. Uśmiechnęłam się na tę myśl, ponieważ należę do tego okrutnego
rodzaju kobiet, które lubią mieć władzę w swoich rękach.
-Widzisz, sam swoim zachowaniem potwierdzasz moją tezę – odparłam.
-Dlaczego? – mimowolnie zaciekawił się albo uznał, że pewnie nie mam na to twierdzenie żadnych argumentów (raczej to drugie).
-Płeć
brzydka jest zbyt emocjonalna, zbyt leniwa i za bardzo przekonana o
swojej niezwykłości. To kobiety ciągle musiały udowadniać mężczyznom, że jeszcze
daleko im do ideału. Kiedy zmusiłyśmy was do zejścia z drzewa i
poszukania jaskiń byliście dumni. Nam jednak było mało. Pragnęłyśmy
domostw, więc przekonałyśmy was, że znalezienie jaskini jest dobre, ale
większym wyzwaniem jest zbudowanie schronienia. Ciągle chciałyśmy
lepszych chat. W końcu i tego było mało. Zapragnęłyśmy solidnych
kamiennych domów, pałaców i tak dalej. Kazałyśmy wam walczyć,
socjalizować się, wychodzić w układy z innymi, by mieć dzięki temu
większą władzę.
-Nieprawda – sprzeciwił się kolega.
-Tak?
To dlaczego nagle po ślubie zapragnąłeś wziąć kredyt i mieszkać na
swoim, kiedy mogliście u jej lub twojej mamusi? – zapytałam.
-To co innego – stwierdził kolega.
-Czyżby? Może pierwotne kobiety zmuszały do budowania domów właśnie z takich "innych" powodów –powiedziałam.
Koledze już niestety zabrakło argumentów…
Jak to idzie? Facet to głowa rodziny, ale to kobieta tą głową kręci. Czy jakoś tak...:-)
OdpowiedzUsuń