Kostia
Berezin, Buty Mesjasza. Traktat o
podniesieniu rzeczy zdegradowanej, tł. Paweł Laufer, Szczecin, Bezrzecze „Forma”
2010
Otoczenie nabiera uroku i pełni tuż
przed nieuchwytnym momentem rozpadu. Podobnie jest ze starą kamienicą, która
staje się schronieniem dla wielu rzeczy, które – gdyby nie troskliwa ręka Niusi
– uległyby degradacji na wysypisku śmieci. To za ich sprawą i małą nieuwagę dozorczyni
kamienica zostaje narażona na zagładę, ale też zostaje uwolniona z ciężaru
przedmiotów, które – mimo swego rozpadu – zostały zgromadzone, ponieważ „jeszcze
mogą się przydać”.
Książka pisana jest specyficznym
stylem: począwszy od zdań a skończywszy na opisach. Opisy są rozbudowane jak
odpadający fryz, zawiłe korytarze wśród ocalałych „śmieci”, spustoszenia, jakie
wywołują pożary. Wszystko ma urok ulotnego trwania. To zawieszenie sprawia, że
akcji niemal nie ma, ale to nie znaczy, że zupełnie nic się nie dzieje. Świat
zostaje zawieszony jak powietrze tuż przed burzą: wiemy, że za chwilę może
wszystko lec w gruzach. Degradacja jest tu zatrzymana przez powtórną
eksploatację: „wskrzeszała zużyte przedmioty, których pierwotne sensy
wyczerpały się, wypalały jak paliwo w naftowej lampie, na skutek czego degradowano
je do roli nieużytecznego złomu”. Przemijanie tu nie musi być jednolitym,
jednostajnym procesem. Może wybuchać gwałtownie, zatrzymywać się na chwilę lub
lata, by zaskoczyć nagłym rozpadem ich nową właścicielkę.
Niusia – wokół której toczy się akcja
– w latach młodości otarła się o ubóstwo, co zrodziło w niej potrzebę
gromadzenia różnych przedmiotów. Dzięki jej zabiegom przedmioty mogą egzystować
w zawieszeniu między użytecznością a bezużytecznością. Nadawanie nowych sensów
pozwala im nabrać nowe znaczenia. Rozstania z nimi są emocjonalnym przeżyciem
bohaterki.
Wśród jej znalezisk można znaleźć
bardzo dużo gazet. Narrator urywki dostrzeżonych artykułów z piętrzących się
przed pożarem gazet opisuje ze zgrabnym dystansem i uśmiechem wpół
zachwyconego, wpół śmiejącego się z zawartości czasopism, które starają się
nadążyć za sensacją i kreują rzeczywistość. W tych opisach świat Niusi piętrzy
się jak zawiłe ulice i przejścia u Schultza w „Sklepach cynamonowych”, a
przedmioty nabierają nowych kształtów i znaczeń. Każda sterta niesie nowe
doświadczenia, odkrycia, kreacje rzeczywistości, a wszystko to stanowi
labirynt, któremu udało się umknąć przed przemijalnością: „Oto
schronisko fantazji! Matecznik halucynacji i baśniowych fabuł, które
w niespożytych aktach dzieworództwa plenią się bujnie i zapamiętale.
Oto siedlisko form wysublimowanych, nieuchwytnych tworów, fantasmagorycznych
widziadeł, które kłują z żyznej ciszy i z toni półmroków,
a potem rosną w wielkie, rozwichrzone bujdy, w sugestywne
mistyfikacje i z użyciem forteli, trików oraz kantów za wszelką cenę pragną
legitymizować swoją realność.”
Razem z nimi przed swoją degradacją uciekają
ludzie, o której Berezin pisze: „Ta jawna i nieobyczajna destrukcja, w której
patrzymy na własne ręce, ramiona i twarz, jak na obce, obumarłe, bezwładne
mięso. Emancypacja niosąca rozkład, w której materia wypowiada posłuszeństwo
woli, w której umysł na próżno szuka ciała, w której rozpada się ta zawiązana
na mrugnięcie oka synergia i pewnego dnia duch porzuca ciało, tak samo jak dłoń
wysuwa się z rękawiczki, kończąc tę podejrzaną, elegancką spółkę”.
Książka powinna spodobać się
miłośnikom Hermana Hessego, Lwa Tołstoja i Andrzeja Turczyńskiego. Jeśli kogoś
drażniły opisy przyrody u Elizy Orzeszkowej to muszę ostrzec, że tu opisów
przedmiotów jest zdecydowanie więcej i są zdecydowanie bardziej rozbudowane. Posiada ona urok dawnych książek w
których słowem malowało się obrazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz