Niektórzy
mężczyźni (zwłaszcza ci samotni po trzydziestce) są niemal jak plaga
przechodząca wśród swoich znajomych będących w parach. „Wolny
trzydziestolatek to zdesperowany trzydziestolatek” – powiedziała kiedyś
moja koleżanka, która stworzyła „drabinę emocjonalną mężczyzn”. Ja do
tej tezy dodałabym jeszcze, że wolny trzydziestolatek to niezdecydowany i
zagubiony chłopiec, co doskonale pasuje do pewnego znajomego moich
znajomych.
Moi
znajomi to ideał małżeństwa: wszelkie obowiązki dzielą między siebie i
nie sprzeczają się ze sobą publicznie. Jak każda para mają swoją „czarną
owcę” czyli „zdesperowanego trzydziestolatka”, który po rozstaniu z
wieloletnią partnerką (brak zdecydowania na ślub sprawił, że kobieta
„postawiła go pod murem” i kazała szybko podjąć decyzję o małżeństwie
bądź rozstaniu) na początku ufał, że „jego kobieta jeszcze do niego
wróci”. Tak się jednak nie stało. Mijały miesiące, a on spędzał kolejne
wieczory samotnie sącząc piwo i chodząc od kumpla do kumpla. Kumple
jednak się powoli wykruszali (rodziły im się dzieci itd.) i coraz
częściej spędzał wieczory przed telewizorem z puszką (przynajmniej
jedną, ale bywało więcej) piwa.
Jeden
jedyny kumpel, jaki mu się w końcu został to właśnie mąż mojej
koleżanki. Na szczęście nie odwiedzał go często, za to zawsze
regularnie, dlatego niejednokrotnie był przyczyną cichych dni. Koleżanka
nie chciałaby jej mąż litował się nad nieporadnym kolegą. On jednak
miał miękkie serce i zawsze pocieszał „biednego kumpla, którego rzuciła
dziewczyna”. To, że rzuciła go już dobre parenaście lat temu, a on w
międzyczasie „zaliczał wszystko, co się dało” nie znaczy, że nie
próbował ciągle wzbudzać czyjejś litości.
Na
początku kumple mu współczuli. W końcu wiele lat był z dziewczyną i
pewnie zostaliby małżeństwem, a ona niewdzięczna go opuściła. Później
zaczynali zauważać, że za bardzo przerysowuje całą sytuację, że jest ona
tylko powodem do usprawiedliwienia alkoholizmu. Nikt mu jednak nie
powiedział w twarz: „Słuchaj stary, ty po prostu jesteś pijakiem”. Każdy
próbował delikatnie: „Mi się wydaje, że ty ostatnio za dużo pijesz”,
przez co dostawali odpowiedzi: „Wydaje ci się” lub „Jakby ciebie kobieta
rzuciła to też byś pił”.
Trzydziestolatek
przechodził przez wszystkie znane mu pary jak plaga. Po jednej nocy
pustoszył długo budowane związki. Kumple pod jego wpływem często
nieufnie patrzyli na swoje partnerki. W końcu i ona należą do grona tych
„niewdzięcznych stworzeń rzucających mężczyzn dla innego” i tu w ogóle
nie było ważne, że była trzydziestolatka zaczęła się z kimkolwiek
spotykać dopiero po dwóch latach od rozstania (mimo, że zegar
biologiczny coraz bardziej i bardziej bił na alarm). Po pięciu latach od
rozstania znalazła kandydata na męża, a po sześciu została szczęśliwą
żoną i matką.
Sfrustrowany
i zapity trzydziestolatek zmienił się w stoczonego czterdziestolatka,
który stracił pracę, bo ciągle chodził pijany. Przyszedł czas, kiedy
przestał trzeźwieć, a wszystko w imię tego, że został porzucony…
Żadna
z żon kumpli (później już byłych kumpli) nie lubiła go. Był czynnikiem
niszczycielskim: mężowie wracali z „popijawek” ledwo się trzymając na
nogach, nie pomagając przy dzieciach. Był jak plaga niszcząca rodzinną
idyllę.
Niektórzy mężczyźni są niemal jak plaga przechodząca wśród swoich znajomych będących w parach.
Niektórzy mężczyźni są niemal jak plaga przechodząca wśród swoich znajomych będących w parach.
Aniu, szczerze? Ten znajomek to d..a, a nie facet....Gdyby trafił na mnie to by była ( sorry ) krótka piłka - idź się leczyć , jesteś alkoholikiem... Rozumię małą załamkę, bo kobieta mnie rzuciła ( czy aby na pewno tak było?, znamy tylko jego wersję, a wersje są zawsze co najmniej dwie ). Ale jak długo, no proszę ....
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa analiza faceta :-) ( hihihi- studium przypadku...:)