David Gilmour, Klub filmowy, tł. Emilia Skowrońska,
Słupsk „Dobra Literatura” 2011
Nieobowiązkowa edukacja,
brak powszechnego kształcenia, brak wymogów wobec młodych ludzi, by koniecznie
uczyli się wielu „niepotrzebnych” rzeczy likwidowało wiele problemów rodziców.
Jednak człowiek kulturowo i edukacyjnie ewoluował. Pinokio po porzuceniu szkoły
nie mógł stać się chłopcem i dorosnąć. W przypadku bohatera książki „Klub
filmowy” mamy pozornie z całkowicie przeciwnym spojrzeniem na wychowanie i nauczanie.
Walczący o edukację syna David stwierdza, że zmuszanie go do uczęszczania do
szkoły, za którą trzeba płacić, a młody człowiek tylko się w niej męczy i unika
chodzenia na zajęcia nie ma sensu. Stwierdza, że jeszcze można obudzić w młodym
człowieku zapał do nauki. Potrzebne jest tylko inne podejście. Ale jakie? Co
może zainteresować nastoletniego Jessego? Nie czyta, nie ogląda telewizji, nie
interesuje się niczym, co można by nazwać nauką. Jedyne zajęcie to szwędanie
się, picie piwa i palenie papierosów. Załamany ojciec pociesza się, że
nastolatek jeszcze nie sięgnął po narkotyki.
Po kolejnej nieudanej próbie
odrabiania lekcji David proponuje synowi zrezygnowanie ze szkoły na rzecz innej
edukacji: trzy filmy w tygodniu. To staje się pretekstem do krótkiej i
powierzchownej edukacji filmowej, która przeradza się w coraz intensywniejszy
kurs. Setki obejrzanych filmów są podstawą do poznania historii, geografii,
socjologii, muzyki itd. Jest to wiedza zdobywana troszkę nieświadomie.
David Glimour miał doskonały
pomysł na książkę i próbę wywołania dyskusji nad sposobami wychowanie,
rozwiązaniami problemów z edukacją, pokazywaniem młodym życia, nawiązania więzi
z nastolatkami. Jesse dzięki filmom jest w stanie rozmawiać z ojcem o wszystkim.
Czasami te rozmowy dla Davida są krępujące, ponieważ ocierają się o
seksualność.
Jednym wielkim minusem
książki jest minimalna fabuła, niewielkie zmiany, zawieszenie przegadane
konkretnym i nieco schematycznym spojrzeniem na filmy. Dziennikarz próbujący
uporać się ze stratą pracy i brakiem edukacji syna powtarza utarte frazesy,
powtarza schematy postrzegania filmów, przez co książka swoją fabułą wnosi niewiele
(poza ciekawymi przykładami próby wymuszenia sprzedaży domu po zmarłej sąsiadce
i związanej z tym teorii konieczności zmiany moralności na potrzeby życia.
Troszkę miałam wrażenie, że
autorowi brakowało pomysłu na ponad sto stron, więc wypełnił ją gadaniną, a
niewielką część książki poświęcił życiu bohaterów. Mimo tego nie zabrakło
młodzieńczych problemów miłosnych, ścierania się z pracą i jej brakiem u osób
po pięćdziesiątce, rozwodów, próby walki o rodzinę. W książce tej każdy
znajdzie coś dla siebie. Doskonała lektura dla nastolatków, studentów,
rodziców, singli, miłośników filmów, osób, które w życiu się zagubiły, straciły
pracę, robią karierę. Wielkim plusem jest to, że książka podpowiada, jakie
filmy warto obejrzeć, aby poznać różne sposoby ich realizacji, podejścia
reżyserów i całej ekipy filmowej do kamery i scenariusza.
Książka na pewno jest dobrą
nauką dla rodziców, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoimi leniwymi i
buntującymi się dziećmi. Podkreśla, że poświęcenie, czas i rozmowy są dla
dzieci bardzo ważne i że tylko rodzice mogą zmienić podejście młodych ludzi do
wielu spraw. Jakimi dorosłymi będą nasze pociechy zależy tylko od nas i kilku
czynników, które w obliczu wpływów rodziców jest znikome.
Więcej informacji o książce
Więcej informacji o książce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz