Andrzej Turczyński, Koncert muzyki dawnej, Szczecin, Bezrzecze "Forma" 2011
Czytając powieść Andrzeja
Turczyńskiego wracały do mnie obrazy książki „Gry szklanych paciorków” Hermana
Hessego, w której muzyka jest istotnym elementem studiów. Zajmowana pozycja
mieszkańca Kastali zależy od jego umiejętności gry szklanych paciorków, będącej
jedną z bardziej wymagających sztuk. Mniej utalentowani opuszczali to muzyczno –
klasztorne życie, by być jedynie zwykłymi muzykami i móc założyć rodzinę,
zatrudnić się, jako miejscowy muzyk.
W książce „Koncert muzyki dawnej”
mamy do czynienia z bohaterem, który już nie walczy o pozycję, zdobywanie
umiejętności. Jest poważnym Kapelmajstrem, wiodącym samotnicze życie w pokoju
na poddaszu, gdzie tworzy. Jego ułożone życie i zamkniętość troszkę skojarzyło
mi się z Harrym Hallerem z „Wilkiem wilkiem
stepowym” Hessego.
Książka Andrzeja Turczyńskiego
pisana jest dość osobliwy sposób, ponieważ każdy akapit to jedno zdanie, co
wymaga na początku przywyknięcia do stylu, by później nabrać rytm czytania. Te
długie zdania – akapity, rozbudowane na wzór barokowych rzeźb – tworzą swoistą
muzykę pozwalającą czytelnikowi wejść w XVIII wieczne realia miejskie (z
pchłami, pluskwami i innymi atrakcjami), w których normalnym zjawiskiem ciągle
są miasta zamknięte w murach i błocie, które jest przekleństwem dla
Kapelmajstra wsłuchanego w otoczenie. Jaśnie Pan pragnąc iść z postępem
pozostawia je otwarte, co tworzy w społeczeństwie obawę, że w trakcie wojny za
szybko zostaną zdobyci. Kapelmajester jednak dostrzega plusy tego rozwiązania:
miasto nie będzie burzone podczas wojny.
Rodzinna atmosfera dbałości o
starszego kompozytora, powolne tempo akcji i melodyjny, nieco zawiły styl
budują atmosferę, której czarowi trudno się oprzeć.
Nie jest to lektura dla każdego.
Wymaga skupienia i dobrej znajomości języka. Spodoba się na pewno miłośnikom
dawnej literatury, muzyki i malarstwa z epoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz