Rozmawiałam dziś z Marcinem Doleckim (MD), autorem
książki „Jeden z możliwych światów”, którą polecałam w „rachunek sumienia-luty”
AS: Jak
wpadłeś na pomysł napisania takiej książki? Filozofia nie jest dziedziną, którą
interesują się wszyscy.
MD: Od dawna intrygował mnie
pomysł, aby przedstawić fikcyjne rozmowy ze znanymi filozofami. Na początku
myślałem, aby ograniczyć wątek fabularny do minimum I przeprowadzić rozmowy z
większą liczbą myślicieli.
AS: Dlaczego filozofia?
Przecież istnieją chemicy, fizycy, wielcy inżynierowie, których prace możemy
oglądać, dotykać.
MD: Filozofia od lat jest moją
pasją. Oni zadają pytania, które zwykle nie tracą na aktualności w przeciwieństwie
do wielu pytań w naukach szczegółowych.
AS: Masz jakiegoś ulubionego
filozofa?
MD: Kilku: św. Augustyn, Śankara,
a z nowszych: Husserl i Wittgenstein.
AS: Dlaczego akurat ci? Co w
ich myśli najbardziej ci się "podoba"?
MD: Wyjątkowa nieprzeciętność
ich osobowości i sposobu myślenia, poważne traktowanie uprawianej przez nich
działalności w przeciwieństwie do wielu myślicieli , którzy próbują udowadniać,
że filozofia nie istnieje.
AS: Co
dokładnie podoba ci w ich myśli?
MD: Świętego
Augustyna cenię przede wszystkim za opisanie duszy, jako obrazu Trójcy Świętej. Jest
to prawdopodobnie najciekawszy model Trójcy, jaki istnieje w literaturze
przedmiotu. Jest to wielki rezultat myśli spekulatywnej, który może być
interesujący niezależnie od tego, czy się jest chrześcijaninem czy nie. Augustyn
starał się pokazać, w jaki sposób jedna ze zmiennych istot odbija w sobie to,
co Wieczne.
Śankarę cenię za teoretyczną próbę opisu bardzo starego
pomysłu, że świat w istocie nie różni się od snu, jest pewnego rodzaju
złudzeniem. Śankara podjął niezwykle trudną próbę opisania tego, jaka jest
rzeczywistość prawdziwa, ukryta za zasłoną złudzeń. Warto zwrócić uwagę, że
udało mu się dokonać bardzo wiele w filozofii w młodym wieku. Wedle przekazów
tradycji, zmarł mając zaledwie trzydzieści kilka lat. Husserla cenię za próbę
zbadania tego, co może być wiadome z pewnością. Starania o rozdzielenie tego,
co pewne od tego, co jedynie prawdopodobne. Husserl poszedł drogą wskazaną
przez Kartezjusza, ale bardziej konsekwentnie.
Wittgenstein jest twórcą ciekawej i oryginalnej ontologii. Wedle niego, świat jest raczej zbiorem faktów niż rzeczy. Ten myśliciel próbował wytyczyć granice tego, co logiczne, a zatem tego, co może być pomyślane. A jednocześnie próbował zaglądać za tę granicę, chociaż zdawał sobie sprawę z paradoksalności własnego postępowania. Wszystkich wspomnianych myślicieli łączy przekonanie o tym, iż istnieje coś więcej niż tylko świat opisywany prawami fizyki, i że język nie jest zdolny do jego przedstawienia, gdyż dotyczy tego, co zmienne
Wittgenstein jest twórcą ciekawej i oryginalnej ontologii. Wedle niego, świat jest raczej zbiorem faktów niż rzeczy. Ten myśliciel próbował wytyczyć granice tego, co logiczne, a zatem tego, co może być pomyślane. A jednocześnie próbował zaglądać za tę granicę, chociaż zdawał sobie sprawę z paradoksalności własnego postępowania. Wszystkich wspomnianych myślicieli łączy przekonanie o tym, iż istnieje coś więcej niż tylko świat opisywany prawami fizyki, i że język nie jest zdolny do jego przedstawienia, gdyż dotyczy tego, co zmienne
AS: W
książce jednak podważasz, a nawet wyśmiewasz dokonania kilku filozofów.
MD: Zwróciłem
uwagę na słabe punkty w ich koncepcjach. Starałem się zachować maksimum
obiektywności i jak najmniej zdradzać się z własnymi sympatiami. Nie chciałem
uprawiać propagandy. Chciałem też pokazać, że i w ich nauce jest sporo elementów
trudnych do zaakceptowania. Gdy prowadziłem wykłady z filozofii po omówieniu
nauk głoszonych przez Arystotelesa czytałem fragment jego tekstu dotyczący
niewolnictwa, w którym pisał on, że niewolnik niewiele różni się od sprzętu
domowego, a jego związek z rozumem polega przede wszystkim na tym, że dostrzega
go u innych, sam go nie posiadając. W ten sposób chciałem pokazać studentom,
aby nie ulegać pokusie przedstawiania wybitnych ludzi, jako postaci wyłącznie
pomnikowych
AS: Jednak
kwestia cnót, posiadania pewnych zdolności przez długi czas była bardzo ważnym
czynnikiem kreującym stosunki międzyludzkie. Czasami nawet obecnie słyszę w środowiskach
naukowych, że owo usprawiedliwianie podległości ma sens. Obecnie jednak jest to
w stosunkach damsko – męskich.
MD: Owszem. Powstaje pytanie, czy obie strony są zadowolone z takiego stosunku? Podałem
przykład Arystotelesa, gdyż jego znaczenie dla rozwoju cywilizacji jest
gigantyczne
AS: Czy u ciebie na uczelni też
byli tacy ideolodzy?
MD: Raczej nie przypominam
sobie.
AS: Wszyscy filozofowie poruszają
kwestie religii? Czy przy okazji ich omawiania prowadzący prowadzili propagandę
pro lub anty religijną?
MD: Wielu filozofów pozostawia
sprawy religii raczej teologom. Na studiach właściwie nie zetknąłem się z
przypadkami propagandy religijnej. Ale - przynajmniej w moim odczuciu - z
propagandą antyreligijną
AS: Gdzie
studiowałeś?
MD: W
Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.
AS: Jak
wspominasz ten czas?
MD:
Bardzo sympatycznie. Nawiązałem wiele ciekawych znajomości
AS: Czy gdybyś miał wszystko
powtórzyć jeszcze raz to Twoja droga byłaby taka sama?
MD: Myślę, że tak
AS: Dlaczego w książce
poruszono akurat kwestie wiary?
MD: Od dawna mnie interesują. Przez
wiele lat byłem chrześcijaninem. Kilka lat temu uległo to zmianie na skutek
intensywnych przemyśleń. Jednak sympatia do wielu chrześcijańskich filozofów
pozostała podobnie, jak podziw dla ich zasług na polu metafizyki. Zwróciłem również
uwagę na elementy nauki chrześcijańskiej, które mogą być trudne do przyjęcia,
czy to ze względów logicznych, czy moralnych. Miałem spore kłopoty z wydaniem
książki, bo nie były nią zainteresowane ani środowiska katolickie, ani
ateistyczne, co utwierdziło mnie, że podążam właściwą drogą. Poprosiłem
kilkanaście osób o przeczytanie tekstu powieści; w tym kilkoro znajomych
profesorów. Opinie były skrajne. Teraz staram się o wydanie tekstu w wersji
angielskiej
AS:
W
sumie się im nie dziwię. „Czytadło” to nie jest w sensie, że nie rzucą się na
nią nastolatki rozkochane w fantastyce, chociaż mam nadzieję, że się mylę, bo
elementy fantastyki jednak są tam obecne. A religijne? Zakończenie podważa
wszelkie stwierdzenie wielkich myślicieli, którzy mimo różnych poglądów
sprzyjają wierze, religii, praktykom religijnym, poddaństwu.
MD Owszem.
AS: Dlaczego chcesz wedrzeć
się na rynek światowy?
MD To chyba zbyt ambitne
określenie. Od początku pracy nad tekstem miałem zamiar, aby ukazał się również
w języku angielskim
AS:
Tłumaczenie
na angielski zawsze się wiąże z próbą znalezienia uznania na świecie.
MD:
Na
obcym rynku trudno się przebić Ale myślę, że mój tekst może wzbudzić zainteresowanie
również w krajach anglojęzycznych
AS:Na polskim też. Co sądzisz
o czytelnictwie w Polsce?
MD: Rynek
w Polsce jest zdominowany przez autorów zagranicznych. Co jest smutne. Ciągle
obecne jest u nas przekonanie, że co zagraniczne, to lepsze. Do tego stopnia, że
kilka wydawnictw w Polsce odmówiło przyjęcia mojego tekstu wyjaśniając, że są
zainteresowany wydawaniem jedynie autorów zagranicznych. Uważam to za patologię.
Statystyczny Polak czyta niewiele. Jeśli oczywiście ktoś taki istnieje - taki
osobliwy twór powinien mieć np. jeden jajnik i jedno jądro.
AS: A
może wypadało wydać książkę pod pseudonimem i to łatwym do zapamiętania np.
Johnnie Walker i w ten sposób nie tylko przyczynić się do resocjalizacji, walki
z alkoholizmem, zwiększenia czytelnictwa, ale i zainteresowania filozofią?
MD: Niezbyt
podoba mi się pomysł publikowania pod pseudonimem
AS: Czyli pragniesz upamiętnić
się w taki sposób? Budujesz pomnik trwalszy od spiżu?
MD: Wolę być już trochę
próżny niż trochę nieszczery.
AS: Czy
twoi znajomi czytają poza pracą?
MD:
Tak. Jedna z moich koleżanek namiętnie czyta literaturę fantasy Inna koleżanka,
z instytutu, chętnie sięga po literaturę faktu. Ja bardzo lubię np. książki
historyczne, geograficzne, uwielbiam prace Tolkiena staram się czytać je w
oryginale.
AS: Ja kocham Tolkiena. Długo
się uczyłeś angielskiego?
MD: Od 7 roku życia. Martwi
mnie jednak, że robię błędy mam niewiele okazji mówić i pisać w tym języku.
AS: To
ci zazdroszczę. Ja miałam pod tym względem troszkę zacofanych rodziców (ojca).
MD: A czytasz angielskie
książki?
AS: Czytam
tylko polskich, a zagraniczne po polsku, przez co na angielskie w oryginale nie ma czasu, ale
czasami oglądam bajki po angielsku z córką.
MD: Świetnie. Dzieci chłoną w
zawrotnym tempie języki obce z bajek.
AS: W książce pojawia się wątek miłości od pierwszego spojrzenia. Wierzysz w miłość od
pierwszego spojrzenia? Słowa?
MD: Raczej
myślę, że każdy z nas mógłby znaleźć osobę, z którą byłby bardzo szczęśliwy, ale
niestety jest małe prawdopodobieństwo spotkania z nią Jeśli ja mieszkam w
Polsce, a ona np. w Indonezji? Albo w Boliwii? Ale nie wykluczam takiego
fenomenu jak miłość od pierwszego wejrzenia
AS: Jesteś w kimś zakochany?
MD: Byłem
AS: Dlaczego obecnie nie?
MD: To uczucie wygasło
AS: Co zainspirowało cię by
napisać książkę?
MD: Między innymi „Świat Zofii”.
Tak narodził się pomysł, aby rozmowy o filozofii wpleść w wątek fabularny, a dalej
poszedłem własną drogą. Z filozofią jest trochę podobnie, jak z ludzkim ciałem:
może być niezwykle interesujące bądź budzić niechęć w zależności od sposobu prezentacji.
AS: Kiedy odkryłeś „Świat Zofii”?
MD: „Świat Zofii” zainteresował
mnie kilka lat temu
AS: Mnie brakowało w liceum
filozofii. Gdybyś miał napisać program nauczania z filozofii do szkół średnich
to, jakie książki byś wybrał dla uczniów?
MD: Lubię dwie prace: "Historię
Filozofii" Tatarkiewicza i "Zagadnienia i kierunki filozofii"
Kazimierza Ajdukiewicza. Obie jednak są już dosyć stare. Jednak ciągle bardzo wartościowe.
AS No i nudne jak dla licealistów.
Znasz coś takiego, co by ich porwało?
MD: Praca Ajdukiewicza jest
bardzo krótka. Polecałbym także „Świat Zofii”.
AS: Mój brat w podstawówce nie
mógł przeczytać nowelki trzydziestu stronicowej, a przeczytał osiemset stronicową encyklopedię chemii w szóstej klasie podstawówki, kiedy jeszcze
oficjalnie nie ma chemii w programie, więc mniejsza ilość stron raczej nie
zachęca, a raczej sposób pisania i zainteresowania uczniów.
MD: Nieźle. Interesował się później chemią?
AS: Skończył chemię na Politechnice Wrocławskiej
MD: Nieźle. Interesował się później chemią?
AS: Skończył chemię na Politechnice Wrocławskiej
MD: A jaką ma specjalizację? Ja
mam z chemii fizycznej
AS: Interesował
się organiczną.
MD: Zacząłem studiować chemię,
gdy kończyłem filozofię. W podstawówce eksperymentowałem w piwnicy. Obecnie
m.in. prowadzę lekcje w muzeum farmacji z pokazami doświadczeń
AS: Są tam specjalne doświadczenia
z efektami?
MD: Uczniowie najbardziej chyba
lubią "iskry w probówce: i "ogród chemiczny" Niedługo filmik z
eksperymentami będzie na YT
AS: Ja studiowałam filologię
polską, fizykę, informatykę i skończyłam filologię i filozofię.
MD: Jak
długo studiowałaś fizykę? Ale masz wszechstronne zainteresowania.
AS: O
fizykę w sumie tylko się otarłam. Studiowałam tylko semestr, ale dużo czytałam
poza studiami, dużo się interesowałam. Nie byłam na zaliczeniach przez mdłości
ciążowe. Myślałam, że to grypa żołądkowa siedziałam z kocykiem w toalecie i
przez miesiąc leczyłam się z grypy. Dziekana to nie interesowało, nie przedłużył
terminu zaliczeń, a ja miałam kończyć filologię i filozofię, więc dałam sobie
spokój z użeraniem się z władzami politechniki.
Pamiętam z liceum doświadczenie z nadmanganianem potasu.
Lekcja pokazowa. Chemik się tak przejął, że podpalił biurko, bo wyłożył je
gazetami, żeby dyrektorka nie oskarżyła go o niszczenie biurka. Jeszcze podlał
całość kwasem siarkowym, ponieważ reakcja przebiegała za wolno Przez te gazety o mało
nie spalił się dziennik. Miałeś podobne wypadki czy jesteś odpowiedzialnym
facetem?
MD: Wystrzałowy gość. Ja
słyszałem o przypadku, jak studentka dostała polecenie wysuszenia eteru. Wstawiła
butelkę z eterem do suszarki. Jak rąbnęło to drzwiczki suszarki kilka metrów
przeleciały przez całą salę. Nadmanganian potasu to chemiczna bestia podobnie
jak fluor.
AS: Gdzie spędziłeś
dzieciństwo?
MD:
Urodziłem się w Warszawie, ale do siódmego roku życia mieszkałem we Wrocławiu. Potem
przez lata jeździłem tam do babci.
AS: Czyli wybór Warszawy na miejsce zamieszkania nie był przypadkowy?
MD: Nie. Bardzo lubię to miasto. Wiele osób twierdzi, że jest Warszawa jest brzydka.
AS: Czyli wybór Warszawy na miejsce zamieszkania nie był przypadkowy?
MD: Nie. Bardzo lubię to miasto. Wiele osób twierdzi, że jest Warszawa jest brzydka.
AS: Masz
ulubione miejsce?
MD: Tak, np. Krakowskie
Przedmieście i Zakazany Las, czyli park Morysin, rezerwat przyrody z
XIX-wiecznymi ruinami, prawie zupełnie nieznany wśród warszawiaków leży na
półwyspie niedaleko Wilanowa.
MD: Ty bywasz we Warszawie?
AS: Obecnie nie, ale kilka lat
temu tam studiowałam przez dwa lata. Jak wspominasz czasy komuny?
MD: Byłem w 6 klasie, gdy upadła. Kojarzy mi się z kolejkami i kolorowymi neonami, np. tym z napisem: „dobry wieczór we Wrocławiu” obok Dworca Głównego, z jegomościem zdejmującym melonik. Kojarzysz? Ciekawe, czy jeszcze działa.
MD: Byłem w 6 klasie, gdy upadła. Kojarzy mi się z kolejkami i kolorowymi neonami, np. tym z napisem: „dobry wieczór we Wrocławiu” obok Dworca Głównego, z jegomościem zdejmującym melonik. Kojarzysz? Ciekawe, czy jeszcze działa.
AS: Faktycznie jest tam do
dziś neon, ale obecnie chyba w formie „witamy we Wrocławiu”. Nie pamiętam, a
chodziłam tam codziennie do pracy. Nie pamiętam dokładnie co jest, ale jest neon.
MD: Ale to już nie to. We Warszawie
jest kilka z dawnej epoki. W PRL-u było wiele bardzo udanych książek dla dzieci
pięknie ilustrowanych, np. z serii "Poczytaj mi mamo".
AS: Chcesz zakładać rodzinę czy
praca naukowa i pisarska wystarczą?
MD: Nie wystarczą
AS: Dlaczego?
MD: Książka nie jest
skutecznym lekiem na samotność.
AS: Jak
sobie wyobrażasz swoją przyszłą rodzinę?
MD: Wiesz to bardzo trudne. Czas
pokaże.
Książki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz