Etykiety

środa, 12 marca 2014

Wojciech Zieliński "O nietrzeźwym niekiedy kierowcy"

Wojciech Zieliński, O nietrzeźwym niekiedy kierowcy, Gdynia "novae res" 2014.
Świat mężczyzn i kobiet. Łączą się ona na małej, wiejskiej przestrzeni, do której docierają nowe technologie, których jest tak mało, że prawie się ich nie dostrzega. Poza wzmianką rolnika przyjeżdżającego do biblioteki miejskiej, by oddać książki dotyczące ruchu drogowego i napraw, aby móc zrezygnować z korzystania z jedynego miejsca kultury, ponieważ założył Internet oraz bibliotekarzem pełniącym wszelkie możliwe funkcje komputerów praktycznie nie ma.
Świat męski jest pełen problemów związany z rozwiązywaniem sztucznych przeszkód, a jak ich mało to sami je sobie stwarzają przez wyszukiwanie gier, które w pewnym momencie zaczynają być nielogiczne. Męska praca i odpoczynek to rywalizacja, kombinowanie i olewactwo. Władze starają się tchnąć życie w ludzi i wioskę, ale nawet największe starania są sprowadzane do stwierdzenia: „A co mnie to obchodzi”. Czyn społeczny dawno przestał mieć rację bytu, a mimo tego jeszcze wszystko funkcjonuje dzięki grupce osób, która próbuje w ramach pracy ożywić środowisko. Stanowiska przyznawane po znajomości przysługi za długi, picie przed pracą, brak wiary w młodzież i dorosłych.
Kobiety stworzono do kontrolowania, dopingowania. One nie mają problemów, a jeśli mają są nimi mężczyźni ze swoją nieudolnością. Dają im rady, których płeć brzydka i tak nie słucha, sprzątają, dbają o bliskich, a jak się buntują przeciw wykorzystaniu, bo one też do pracy chodzą to mieszkanie jest doprowadzane do stanu śmierdzącego, lepkiego, ciemnego i z gromada insektów.
Główny bohater i jego żona doskonale zarysowują relacje między tymi światami: matkująca żona i beztroski mąż popijający czasami za dużo i w nieodpowiednich sytuacjach.
To mogło się dziać i dzieje wszędzie w polskich realiach. Życie ludzi z małej miejscowości wciąga i czaruje swoją prostotą relacji ludzi, którzy nie są rysowani na kształt pomników, ale pozwala im się być ułomnymi i błądzącymi. Książka ma też kilka wad np. na str. 40 „szklana wata” (zwana też szklaną wełną jest materiałem izolacyjnym), a powinno być „cukrowa wata” (słodka, do jedzenie, powszechna wszelkiego rodzaju wiejskich festynach). Mimo tych drobnostek książkę czyta się dobrze. Warto sięgnąć po nią, by popatrzeć na siebie, swoich bliskich, rządzących, pracujących, uczących się, kombinujących, upijających, douczających się i bezrobotnych z boku. Każdy znajdzie tam sytuacje znane z życia i porażające prostotą, bez której powieść byłaby zakłamaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz