Wojciech Zieliński, O nietrzeźwym niekiedy kierowcy, Gdynia "novae res" 2014.
Świat mężczyzn i kobiet. Łączą się
ona na małej, wiejskiej przestrzeni, do której docierają nowe technologie,
których jest tak mało, że prawie się ich nie dostrzega. Poza wzmianką rolnika
przyjeżdżającego do biblioteki miejskiej, by oddać książki dotyczące ruchu
drogowego i napraw, aby móc zrezygnować z korzystania z jedynego miejsca
kultury, ponieważ założył Internet oraz bibliotekarzem pełniącym wszelkie
możliwe funkcje komputerów praktycznie nie ma.
Świat męski jest pełen problemów
związany z rozwiązywaniem sztucznych przeszkód, a jak ich mało to sami je sobie
stwarzają przez wyszukiwanie gier, które w pewnym momencie zaczynają być
nielogiczne. Męska praca i odpoczynek to rywalizacja, kombinowanie i olewactwo.
Władze starają się tchnąć życie w ludzi i wioskę, ale nawet największe starania
są sprowadzane do stwierdzenia: „A co mnie to obchodzi”. Czyn społeczny dawno
przestał mieć rację bytu, a mimo tego jeszcze wszystko funkcjonuje dzięki
grupce osób, która próbuje w ramach pracy ożywić środowisko. Stanowiska
przyznawane po znajomości przysługi za długi, picie przed pracą, brak wiary w
młodzież i dorosłych.
Kobiety stworzono do kontrolowania,
dopingowania. One nie mają problemów, a jeśli mają są nimi mężczyźni ze swoją
nieudolnością. Dają im rady, których płeć brzydka i tak nie słucha, sprzątają,
dbają o bliskich, a jak się buntują przeciw wykorzystaniu, bo one też do pracy
chodzą to mieszkanie jest doprowadzane do stanu śmierdzącego, lepkiego,
ciemnego i z gromada insektów.
Główny bohater i jego żona doskonale
zarysowują relacje między tymi światami: matkująca żona i beztroski mąż
popijający czasami za dużo i w nieodpowiednich sytuacjach.
To mogło się dziać i dzieje wszędzie
w polskich realiach. Życie ludzi z małej miejscowości wciąga i czaruje swoją
prostotą relacji ludzi, którzy nie są rysowani na kształt pomników, ale pozwala
im się być ułomnymi i błądzącymi. Książka ma też kilka wad np. na str. 40 „szklana
wata” (zwana też szklaną wełną jest materiałem izolacyjnym), a powinno być „cukrowa
wata” (słodka, do jedzenie, powszechna wszelkiego rodzaju wiejskich festynach).
Mimo tych drobnostek książkę czyta się dobrze. Warto sięgnąć po nią, by
popatrzeć na siebie, swoich bliskich, rządzących, pracujących, uczących się,
kombinujących, upijających, douczających się i bezrobotnych z boku. Każdy
znajdzie tam sytuacje znane z życia i porażające prostotą, bez której powieść
byłaby zakłamaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz