Przemysław Paruszewski, Trzy
litery, Gdynia „novae res” 2014.
Alkoholik to mężczyzna. On łatwo ulega wszelkim swoim
słabościom, chce ciągłego oderwania od rzeczywistości. Takie przekonanie o
ludziach uzależnionych towarzyszy i bohaterowi. Czasami na oddziale dla uzależnionych
pojawiają się kobiety, czego nie potrafi zrozumieć pielęgniarz tam pracujący, a
jednocześnie usprawiedliwia, że one nie mają obowiązku być święte. Kobieta
uzależniona od alkoholu w jego świadomości koniecznie musi być stara,
zaniedbana i przygnieciona ciężarem życia. Co jej powiedzieć?
„Kobiety – pomyślałem – i co ja wam powiem? Wracajcie do
mężów, do dzieci – dla nich warto żyć. A jeżeli mężowie też piją? Jeżeli dzieci
są w poprawczakach? Jeżeli jesteście bite, gwałcone, upokarzane? Pijcie,
kobiety. Pijcie, ile tylko możecie! Umierajcie – byle szybko. To wszystko nie
ma sensu”.
Pijaczką w jego spojrzeniu na pewno nie może być młoda
kobieta. Rzeczywistość jednak jest inna. Tragizm rzeczywistości łączy się z
wykreowaną „cudownością” uzależnienia u Masłowskiej. Młodzieńcze butne
spojrzenie dresiary obracającej się w środowisku uzależnionych i ich kalekiej
polszczyzny, przez co bohater widzi drugą stronę uzależnienia, która jego
zdaniem jest szczeniacka. Do tego dochodzi aspekt niezrozumienia jak można
dawać nagrody za owo kaleczenie języka. Składnia i wulgaryzmy jak po zapisaniu „dyskusji”
dresiarzy. Świat prosty i zarzygany nagradzano, chwalono i przez to stał się
upragnionym materiałem do analizy. Czy bohater go zrozumie?
Chciałabym polecić tę książkę wszystkim, ale zdaję sobie
sprawę, że nie dla wszystkich będzie niosła ten sam ładunek emocji i mieszanki
intelektualnej. Przemysław Paruszewski należy do autorów oczytanych. Podobnie
jak u Renaty Diaków w „Artyście zmartwychwstałym” znajdziemy tu swobodne
nawiązania do dorobku kulturowego i naukowego. Jednak bohater Paruszewskiego znajduje
się po drugiej stronie barykady pijackiego tworzenia, które od modernizmu gnębi
naszą sztukę. Akcja jest tu zdecydowanie wolniejsza i zamknięta na
mniejszej przestrzeni niż u Diaków. Jeśli ktoś sięgnął po nią to polecam i „Trzy
litery”.
Bardzo dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuń