Wyobraź
sobie, że jesteś politykiem. Bardzo wiele zależy od Ciebie. Widzisz
wielką dziurę, przez którą w naszym państwie wyciekają pieniądze. Możesz
to zmienić, a stawka wcale nie jest mała, ponieważ w grę wchodzi koło 5
miliardów złotych! Co można za to zrobić? Wiele! Z taką sumą można
stworzyć nowe miejsca pracy przez inwestowanie w budowę dróg, mieszkań
czy otwieranie świetlic wyrównawczych dla dzieci z rodzin
patologicznych. Zmniejszasz bezrobocie, więc suma do wykorzystania
zwiększa się. Możesz pozwolić sobie na kolejne inwestycje. Ludzie mają
pieniądze, więc wydają je na ulepszanie swojego jutra: kupno mieszkania,
domu, samochodu, nowego sprzętu itd. Przez to powstają kolejne miejsca
pracy, a Ty zostajesz bohaterem.
Każdego
roku z budżetu naszego państwa wypływa koło 5 miliardów złotych na
kościół katolicki. Wszystko przez podpisany konkordat, który zobowiązuje
nas do utrzymywania kościoła na terenie swojego kraju. Najśmieszniejsze
jest to, że nie jest to konkordat z Watykanem, któremu podlegają
księża, a ze „Stolicą Apostolską”, przez co zobowiązujemy się służyć
kościołowi nawet, kiedy nie będzie miał swego miejsca na ziemi… To był
prawdziwy, męski strzał w stopę naszego państwa przez ludzi, których
sami wybraliśmy i którym ufaliśmy.
Do
tej niemałej sumy należy jeszcze doliczyć
sprzedawanie kościołowi majątku za bezcen. A wszystko po to, by nie
mówili o nas już, że jesteśmy ateistycznymi komunistami. Oczywiście nie jestem przeciwniczką wspierania kapłanów i organizacji religijnych, ale powinno być to czynione w ramach wspólnoty, a nie ze wspólnego, państwowego majątku, którego i tak za mało.
Nie mam nic przeciwko sponsorowaniu KK, jeśli są to dobrowolne ofiary i nie zmusza się dzieci do nauki religii. Sumienie mi nie pozwala płacić podatków, które przeznaczane są na instytucje religijne. Moim zdaniem, jeśli takie rozwiązania mają funkcjonować to każdy obywatel powinien decydować czy chce by jego pieniądze szły na KK czy na inny cel.
Przez wiele lat współpracowałam z hospicjum i nawet wspierałam akcję zbierania pieniędzy na funkcjonowanie pomimo prowadzenia go przez zakonników, ponieważ widziałam, że potrafią pracować dla ludzi. Takim hospicjum, które popieram jest między innymi hospicjum Bonifratrów we Wrocławiu, któremu naprawdę warto pomagać. Jestem przeciwna dawanie pieniędzy ot tak bezcelowo i bezmyślnemu wydawaniu.
Wiele parafii powstało pod pretekstem budowy kościoła. Później się okazywało, że dom parafialny bardzo wytworny, dobrze wyposażony, a kościół to do dziś stojące puste mury, bo były tylko pretekstem do zbierania pieniędzy i ludzie okazali się nie tacy głupi za jakich mają ich czarne sukienki. Wiem, że pośród księży są też tacy z powołaniem, którzy pragną pomagać, ale niestety wielu to karierowicze, którym zależy na łatwej kasie, a przecież mieli kierować się powołaniem, dbaniem o "owieczki", a nie o siebie.
Nie mam nic przeciwko sponsorowaniu KK, jeśli są to dobrowolne ofiary i nie zmusza się dzieci do nauki religii. Sumienie mi nie pozwala płacić podatków, które przeznaczane są na instytucje religijne. Moim zdaniem, jeśli takie rozwiązania mają funkcjonować to każdy obywatel powinien decydować czy chce by jego pieniądze szły na KK czy na inny cel.
Przez wiele lat współpracowałam z hospicjum i nawet wspierałam akcję zbierania pieniędzy na funkcjonowanie pomimo prowadzenia go przez zakonników, ponieważ widziałam, że potrafią pracować dla ludzi. Takim hospicjum, które popieram jest między innymi hospicjum Bonifratrów we Wrocławiu, któremu naprawdę warto pomagać. Jestem przeciwna dawanie pieniędzy ot tak bezcelowo i bezmyślnemu wydawaniu.
Wiele parafii powstało pod pretekstem budowy kościoła. Później się okazywało, że dom parafialny bardzo wytworny, dobrze wyposażony, a kościół to do dziś stojące puste mury, bo były tylko pretekstem do zbierania pieniędzy i ludzie okazali się nie tacy głupi za jakich mają ich czarne sukienki. Wiem, że pośród księży są też tacy z powołaniem, którzy pragną pomagać, ale niestety wielu to karierowicze, którym zależy na łatwej kasie, a przecież mieli kierować się powołaniem, dbaniem o "owieczki", a nie o siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz