Max Weber, Szkice z socjologii religii, przeł. J. Prokopiuk, H. Wandowski, Warszawa: Książka i Wiedza, 1983
Weber potwierdził moje młodzieńcze odczucia dotyczące zależności gospodarki od wartości religijnych. Dla mnie ideałem
pracowitości i rygoru zawsze byli Żydzi, którzy uczyli dzieci od
najmłodszych lat, aby później wysłać je do szkół, po skończeniu których
będą mogły zapewnić potomstwu przyszłość. Zgadzam się również z
twierdzeniem, że wschodnie religie mają w sobie wiele swobody; ich czas
płynie inaczej (stąd też może powstają problemy i załamania mieszkańców
Chin, którzy po migracji do miast i wdrożeniu w kulturę kapitalizmu,
popadają w depresję oraz popełniają liczne samobójstwa). Ich tryb życia,
pracy jest zgodny z naturą. Według Ortegowskich koncepcji przez to
gorszych, ponieważ poddający się naturze, a człowiek, aby być
człowiekiem musi wyjść poza naturę, musi się jej przeciwstawić. Jednak, w
postrzeganiu hiszpańskiego filozofa, i Zachodnia kultura też nie jest
odpowiednim modelem, ponieważ z pokolenia na pokolenie nadbudowuje
ciągle kolejne "reguły", "przepisy", dzięki którym uspołeczniani są
ludzie.
Weber
udowadnia, że współczesny model życia (zarówno nauki, jak i gospodarki)
jest ściśle związany z wiarą, z chrześcijaństwem, które było od
początków czymś sprzecznym i naiwnym i przez to tak atrakcyjnym (z czym
też zgadza się w "Agonii chrystianizmu" Unamuno). Chrystianizm zakłada
bezczynność, dbanie o dusze, a nie o dobra materialne, jak to jest w
wizji Webera. Zgodnie z nauką Jezusa ludzie mają porzucać dobra i iść za
nim słuchając jego nauki. Takimi wartościami kierowało się wiele osób,
które w oczach Kościoła Katolickiego nazwano świętymi. Nie ma w tym
ideale nic, co mogłoby przyczynić się do rygoru pracy.
Mimo
takich wartości zakony, kapłani i uczeni wczesnych wieków
chrześcijaństwa stawiali na wewnętrzny rygor. Pracowali ku chwale.
Różnice w chrześcijaństwie, w ich wartościowaniu świata widzimy dopiero,
kiedy następuje jego rozłam. Dla części praca jest bezsensowna, dla
innych jest ona na pierwszym miejscu, a zaniedbania postrzegane są, jako
grzech, przez co stają się moralnym obowiązkiem. Być może Wschodni
model świata w wizji Webera wydaje się miej produktywny, ale istnieje
przecież kultura japońska z ich szkolnictwem, które zadziwia i zachwyca
ludzi Zachodu, zagubionych pośród upadających wartości i nie
potrafiących wyznaczać sobie celu.
Jak
ważna jest religia w kształtowaniu modelu pracy i codziennego życia
widzimy dopiero w czasach kryzysu, przesilenia wartości. Scola i Reale w
"Dialogu o wartości człowieka" zarzucają, że powstająca Zachodnia
kultura jest odległa od pierwotnych wartości, że degradowana jest tu
rola człowieka do poziomu maszyny z częściami wymiennymi. Przekoloryzują
również radosne podejście do życia, chęć łapania chwili. Człowiek
zawsze był zwierzęciem egoistycznym, który swój rozum wykorzystywał do
osiągania własnych celów. Praca pozwala mu dostarczać coraz większych
luksusów, przez co kapitalizm staje się tak atrakcyjny dla kultur
Wschodnich, których ideałem był spokój ducha, a nie zdobywanie dóbr.
Wiele
myślałam nad problemem ludzi z Chin, który ze swoich wiosek wędrują do
miast, aby pracować. Podoba sytuacja jest również na Zachodzie. Życie na
wsi płynie zupełnie inaczej niż w mieście. Być może współczesna
wieś ulega procesom urbanizacji, przyspieszenia tempa, ale i tak jest
ono zupełnie inne. Taka analiza skłoniła mnie do refleksji nad własnym
życiem: „Co ja bym zrobiła, gdybym była na miejscu Chińczyka z biednej
wsi?” Na pewno bym wyjechała w poszukiwaniu lepszego czymkolwiek, by to
nie było. Tylko przy takim podejściu ludzi możliwy jest postęp, wspólne
dbanie o ułatwianie życia, chociaż może się do tego dążyć kosztem
własnego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz