Kapitalizm
jest wspaniałym systemem gospodarczym zapewniającym nam znakomite
perspektywy. Dawniej (czyt. w czasach komuny)nie było ofert pracy jako
takich. Państwo doskonale wiedziało, gdzie dana osoba sprawdzi się
najlepiej (zwłaszcza jeśli chodziło o absolwentów uczelni), dlatego
niejednokrotnie wysyłało swoich „towarzyszy obywateli” w miejsce odległe
od ich zamieszkania, jeśli tylko tam było zapotrzebowanie na osobę
wykształconą w danym kierunku. Taka zsyłka jednak nie była aż tak
straszna jakby nam-współczesnych się wydawało. Wspaniała Matka-Ojczyzna
zapewniała zakwaterowanie (czasami za darmo a często za banalnie niskie
stawki) i odpowiednie - do wykonywanego zawodu – wynagrodzenie. Osoba
zatrudniania w ten sposób nie miała, co prawda niesamowitych możliwości,
szerokich perspektyw itd., ale mogła spokojnie żyć do emerytury nie
martwiąc się o to, czy w ogóle takową otrzyma.
Dziś
to wygląda zupełnie inaczej. Mamy więcej możliwości. Młodzi ludzie
często już na studiach szukają jakiegoś zajęcia, które pozwoli im
przetrwać (jeśli jest się uczciwym to stypendium socjalnego się nie
dostanie i trzeba pracować) te początki samodzielnej młodości (zdarzają
się i utrzymankowie rodziców, ale jest ich niewielu).
Młody
człowiek pełen energii, sił twórczych i zaangażowania rusza na
poszukiwania pracy. Jest jeszcze niedoświadczony, więc nie bardzo wie,
czego może się spodziewać po firmach i ogłoszeniach. Każda proponowana
praca wydaje mu się posiadać znakomite perspektywy i większość sprawia
wrażenie wymarzonych prac, które czekają właśnie na niego. Z czasem
nabywa doświadczenia, dowiaduje się, gdzie warto a gdzie nie warto
pracować, za ile i w jakich godzinach – dobrze zorganizowane towarzystwo
znajomych studentów i absolwentów mogą mu ułatwić ominięcie wielu
nieszczęsnych pomyłek, na których uczyły się pokolenia szukające pracy w
znakomitym systemie kapitalistycznym.
Na
początku kapitalizmu nie istniał jeszcze specyficzny język ogłoszeń.
Firmy otwarcie pisały, czego oczekują i co oferują. Z czasem takie
informacje niemal obrosły tajemnym szyfrem, swoistą „branżową”
metaforyką - i wcale nie chodzi tu o specjalistyczne słownictwo
prezentujące zakres obowiązków pracownika – którą przeanalizuję na
przykładzie ogłoszeń, które ostatnio szczególnie „rzuciły mi się w oko”.
Bardzo
interesujące są same nazwy stanowisk, ale to pewnie już ktoś wcześniej
zauważył, więc ja nie będę wiele o tym pisać. Zauważyłam tendencję do
szukania wszelkiego rodzaju specjalistów: specjalista ds. kontaktów z
klientami (czyt. sprzedawczyni), specjalista ds. utrzymania czystości
(czyt. sprzątaczka) czy regionalny nadzorca ds zarządzania odpadami
(czyt. śmieciarz). Nazwy cudnie brzmią, stanowiska jednak nie są tak
atrakcyjne, jakby można oczekiwać.
Moja
uwagę szczególnie przykuły ogłoszenia dla studentów (w końcu od tylu
lat obracam się w tym środowisku i ich problemy są problemami moich
znajomych). Młode osoby studiujące mają szeroki wybór w ofertach.
Pojawiają się ogłoszenia z wielu branży, w których pracodawcy szukają
studentów (oczywiście ze względów na niski koszt eksploatacji) i to
najlepiej zaocznych (dzienny jednak bardziej wczuwa się w studia niż w
pracę).
Oczekiwania
od takich młodych ludzi są różnorodne, ale zazwyczaj sprowadzają się do
podstawowych wymogów. Od kandydata oczekuje, że będzie(i tu chyba
najwygodniej będzie jak wymienię od myślników):
-młody,
czyli taki, którym można jeszcze manipulować i nie podskoczy, ponieważ
nie posiada zbyt dużego doświadczenia i przez to nie będzie robił
problemów z urzędami w razie nieprawidłowości w firmie;
-pełen energii,
ponieważ znakomita firma wyssie z niego wszelkie pokłady jakiejkolwiek
energii do ostatnich sił (czyli po pracy w takiej firmie nie będziesz
miał sił wstawać z łóżka);
-kreatywny – im ma więcej dobrych pomysłów tym lepiej (w końcu tacy są w stanie sprzedać coś, co firmie nie schodzi);
-pracowity –
pod tym skromnym terminem kryje się aluzja do tego, że będą oczekiwali
darmowej pracy po godzinach; w innej sytuacji jesteś zwyczajnym leniem
niegodnym tejże wspaniałej pracy;
-z nienaganną prezentacją
– wszelkie defekty odbiegające od normy nie są mile widziane (nie
możesz mieć krzywych zębów, odstających uszy itd. ponieważ modele i
modelki tak nie wyglądają);
-z umiejętnościami interpersonalnymi – czyli taki, który wciśnie najgorszy kit klientowi i nie ma z tym problemów;
-dyspozycyjny
– to gorsze niż pracowity, ponieważ nie znasz dnia, w którym szef o
2:00 czy 3:00 w nocy zadzwoni do ciebie i powie ci, co masz na już
zrobić; życie prywatne? No co ty! Przecież pracujesz 24h na dobę;
-uczciwy – ale tylko wobec firmy, czyli innych oszukujesz by przynieś firmie zyski;
-skuteczny – jak nie sprzedajesz, nie produkujesz, nie przekonujesz to nie jesteś potrzebny;
-znający co najmniej dwa języki obce,
czyli angielski perfekcyjnie i dwa na poziomie komunikatywnym, ponieważ
pracodawca zakłada, że angielski już dawno przestał być językiem obcym
-elastyczny – cokolwiek to znaczy.
Taka firma może młodej osobie oferować w zamian:
-pracę w młodym gronie – czyli co miesiąc następuje wymiana składu, który rozczarował się pracą na nowy – ciągle energiczny;
-wynagrodzenie
zależne od zaangażowania i poświęconego czasu, czyli tak naprawdę od
zdobytych klientów (udaje ci się namówić do podpisania umowy to masz
maciupeńką prowizję, a jak nie to brak wypłaty).
Do
tego często mile widziane jest poczucie humoru, abyś - jak nie dostaniesz
kasy na koniec miesiąca - potrafił się jeszcze uśmiechać.
Ja uwielbiam takie górnolotne określenia w ofertach. Odnoszę wrażenie, że to wyższy poziom kreatywności. Szkoda tylko, że praca zazwyczaj jest mało zajmująca, nisko platna i nie ma w sobie nic z tej górnolotności:-(
OdpowiedzUsuńZ tymi językami obcymi to tak właśnie teraz jest, że należy je umieć i to najlepiej biegle. Dlatego ja w tym wieku zdecydowałem się na naukę języka angielskiego. bardzo w samej nauce pomaga mi audio kurs do języka angielskiego https://www.jezykiobce.pl/s/41/angielski-audiokurs gdyż bardzo dobrze uczy mi się ze słuchu.
OdpowiedzUsuńZnajomość języków obcych jest dziś bardzo pożądana więc dlatego ja również podjęłam decyzję o tym, aby zacząć uczyć się języka angielskiego. Bardzo fajnie mi to idzie poprzez https://lincoln.edu.pl/online/ i mam nadzieję, że już niedługo opanuję go w stopniu bardzo dobrym.
OdpowiedzUsuńDlatego ja jestem zdania, że jeśli uczymy się języka angielskiego to również wiążemy z tym jakieś nadzieje. Zawsze jest jeszcze możliwość założenia własnej szkoły językowej. Ja już o tym czytałam w artykule http://www.wlasnybiznes.eu/ile-kosztuje-zalozenie-szkoly-jezykowej i nawet wiem ile to może kosztować.
OdpowiedzUsuń