#opowiemWambajkę o indoktrynacji
Z indoktrynacją jest tak jak z oprogramowaniem: jeśli człowiek dobrze
wpoi sobie podsuwane mu normy to nie ma sił, żeby zadziałał inaczej, bo
doktryna staje się sposobem patrzenia na świat. Ostatnio bardzo wiele
osób boi się ideologii LGBT chociaż nie do końca wie, co to jest, z czym
to się je. Zapomina się o mówieniu o indoktrynacji
ortodoksyjno-konserwatywnej. A ta jest bardzo niebezpieczna, bo zawsze
powstaje argument "zawsze tak było i było
dobrze". Komu było to było. A walczyć z nią bardzo ciężko, bo często
wystawiane są armaty typu "Bóg tak ustanowił" (ale gdzie
ustanowiło???!!). Ponoć ponad ten argument nie ma innych. A ja jednak
wolę zmuszać ludzi do myślenia i wychodzenia poza patrzenie, które
przyswoili sobie w czasie indoktrynacji.
-Pani, ale te geje to nie
powinny chcieć związków. Niech już sobie będą, ale żadnych związków -
objaśnia mi miłośnik pisu, który o dziwo lekko postępowy się zrobił, bo
stwierdził "niech sobie będą".
-A dlaczego nie?
-Pani, oni o to walczą, żeby dzieci adoptować.
-No, co pan nie powie. Oni adoptować dzieci? Ale gdzie?
-Jak to gdzie? No u nas - mówi. -W Polsce - dodaje widząc moje niezrozumienie na twarzy.
-Ale jak w Polsce? Przecież w Polsce mamy taką biurokrację, że trudno
dziecko adoptować. Do tego większość znajdująca się w domach dziecka ma
niepewny status prawny i dla wszystkich chętnych nie starcza.
-Oni będą odbierać dzieci, żeby można było adoptować.
-Ale po co?
-No przecież mówię pani, żeby adoptować. Bo oni to później chcą te dzieci gwałcić.
-I myśli pan, że taki X chciałby - wymieniam imię wspólnie nam znanego
geja, który jak mantrę powtarza, że dzieci go drażnią i on to się
cieszy, że jest gejem, bo tak musiałby się rozmnażać, bo wypada.
-On może nie.
-No to może Y.
-Ale on nie chce małżeństwa.
-A skąd pan wie? Może nie chce, bo nie może, bo ludzie akceptują dopóki
im swoim związkiem po oczach nie świeci? I myślę, że jest właśnie wielu
takich, co to wcale nie chcą dzieci. Oni tak jak ja czy pan po prostu
chcą móc bez szykan być ze sobą, chcą zostawić partnerowi wspólnie
wypracowany majątek, a nie braciom, siostrom czy kuzynom, którzy ich
wyśmiewają. Komu pan wolałby zostawić swój majątek: żonie czy dalszej
rodzinie.
-No żonie.
-Oni mają podobnie. Chcą, aby bliska im osoba dostała to, co wspólnie wypracowali przez lata. I tylko tyle.
I zasiałam ziarno niepewności, co do strachu przed homoseksualnymi małżeństwami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz