Rozumem i sprytem można zdziałać więcej niż mięśniami – o tym przekonuje nas mała bohaterka książki Juli Donaldson „Gruffalo”. Mysz jest jednym z tych zwierząt, na które z każdej strony czyhają różne niebezpieczeństwa. Zwłaszcza, kiedy musi samotnie przemierzać przez las. Na szczęście ma w sobie dużo sprytu i potrafi wyprowadzić w pole nawet najsprytniejsze i najmądrzejsze zwierzęta. Mała bohaterka spotyka lisa, sowę i węża. Wszystkie akurat szukają czegoś do jedzenia i najchętniej zjadłyby gryzonia. Mysz natomiast tłumaczy, że niestety nie może udać się z nimi na posiłek, bo właśnie czeka na Gruffalo, który je takie zwierzęta jak oni. Każdy nagle zaczyna się spieszyć, uciekać. Najzabawniejsze jest to, że nasza mała bohaterka wymyśliła sobie tego stwora, ale ku jej zaskoczeniu spotyka także i jego. Pechowo okazuje się, że i Gruffalo jest głodny. W jaki sposób jego uda się jej przekonać do tego, że nie warto jej jeść? Przekonajcie się sami sięgając po książkę. Zapewniam Was, że uśmiejecie się razem ze swoimi dziećmi.
„Gruffalo” to opowieść o tym, że czasami warto skłamać, aby uchronić siebie.
Autorka przekonuje, że nie każdemu napotkanemu można ufać, bo zaproszenia
niektórych mogą źle się dla nas skończyć. I wcale wówczas nie trzeba mieć
wyrzutów jeśli za mocno pofantazjujemy. Liczy się osiągnięty cel, czyli ocalona
skóra.
Opowieść wzbogacono ilustracjami Axela Schefflera. W jego wizji straszny stwór jest
naprawdę straszny i warto przed czytaniem pokazać dziecku ilustrację, aby
przekonać się, czy się nie boi, czy już jest na tyle dorosłe emocjonalnie, że
chętnie wsłucha się w tekst. U nas o dziwo lektura od razu chwyciła, chociaż
obawiałam się paszczy stwora i reakcji córki na nią. Jak widać czytane ostatnio
lektury i oglądane filmy o dobrych potworach zrobiły swoje i zamiast strachu
było zainteresowanie i dużo śmiechu. Świetne tłumaczenie autorstwa Michała
Rusinka sprawia, że lektura jest bardzo przyjemna.
Jest to ciekawa opowieść o strachu, sile wyobraźni, sprycie, o tym, że kłamstwo
czasami jest potrzebne i udowadnia, że nie zawsze siła mięśni ma znaczenie, bo
silniejszego można przechytrzyć. Młody czytelnik uświadamia sobie, że czasami
dobry fortel może sprawić, że będzie inaczej postrzegany w otoczeniu. Lektura
może być też punktem wyjścia do rozmów o manipulacji, tworzeniu wizerunku,
niedopowiedzeniach. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz