„Madame Blanche” otwiera dziwna scena umierającej kobiety. Świadkiem jej śmierci jest syn. Później autorka przenosi nas do świata nam bliższego, lepiej znanego. Ponad czterdziestoletnia bohaterka jest osobą samotną i w pewien sposób poszukującą relacji z drugim człowiekiem. Jest wykształcona, ma stabilną pracę, dach nad głową, a jednak czegoś jej brakuje. Z tego powodu od czasu do czasu rozmawia z zaczepiającymi ją w Internecie nieznajomymi. Zwykle znajomość kończy się bardzo szybko, bo sposób, w jaki komunikują się z nią mężczyźni świadczy o poszukiwaniu przez nich sponsorki. Ponad to Anna podkochuje się w koledze z pracy. Marzy o nim skrycie i cieszy się z każdej wspólnej wyprawy. Nie śmie marzyć o wspólnym życiu, bo on jest bardzo przystojny, a ona taka ot przeciętna. Być może właśnie to poczucie niedowartościowania sprawia, że z nieufnością, ale dość chętnie zaczyna rozmawiać z tajemniczym Filipem. Mężczyzna jest dość tendencyjny i pięknie wpisuje się w schemat oszustów internetowych: jest samotnym wdowcem z małą córką. Później okazuje się, że ta córka nie taka mała, a na koniec wychodzi na jaw, że to wcale nie jego zdjęcia. . Anna postanawia przyłapać go na oszustwie i próbie wyłudzenia pieniędzy i nawet bywają takie incydenty, ale ona jednak nie kończy relacji. Drąży dalej. Jest ciekawa osoby, z którą rozmawia. To sprawia, że poznaje czarnoskórego chłopaka z trudną przeszłością i kiepskimi perspektywami. Próba wypełnienia pustki, którą odczuwa w życiu prowadzi do zacieśniania relacji ze znajomym z Wybrzeża Kości Słoniowej. Młodzieniec wierzy w ich przeznaczenie, przyjaźń, jest ciepły, otwarty, ale przede wszystkim podziwia Annę, zachwyca się jej urodą i chce się z nią związać. Do tego zaraża radością życia. Mimo trudnej sytuacji materialnej ma w sobie dużo energii, wiary w odmianę swojego losu. Wie, że pewnych rzeczy nie przeskoczy i pozycję w społeczeństwie buduje się przez ilość posiadanych pieniędzy. Jest jeszcze coś, dzięki czemu może zyskać uznanie i właśnie to sprawia, że rozmowa z prawie dwa razy starszą od niego kobietą z Europy jest ważna.
Anna przez większość akcji jest postacią rozdartą między zaufaniem, a podejrzliwością.
Jej uczucia są skrajne: z jednej strony chętnie zablokowałaby chłopaka, a z
drugiej boi się posądzenia o rasizm, klasizm i inne dyskryminacje. Właśnie z
tego powodu ciągle kontynuuje rozmowę z Tompsym, który powoli wprowadza ją do
swojego świata, pokazuje otoczenie, pozwala zrozumieć kulturę, inny sposób
funkcjonowania. Jej początkowa nieufność przeradza się w poszukiwanie
możliwości pomocy chłopakowi. Okazuje się, że nie jest to takie łatwe. A z
drugiej strony prostsze niż mogłaby przypuszczać, bo czasami pomocą jest czas,
który poświęcamy drugiej osobie.
Małgorzata Matwij w swoje książce porusza temat wykluczenia, biedy, przemocy,
dyskryminacji, manipulacji mediów, programowania społecznego, oczekiwań
dotyczących sposobu bycia biednym, nieufności wobec innych, zabiegania, braku
angażowania się.
Akcja jest dość wolna. Toczy się od jednej rozmowy do drugiej przeplatana
niewielkimi scenkami z codzienności, a w tej u Anny dzieje się sporo, bo
okazuje się, że mężczyzna jej marzeń też o niej marzy. Czy w obliczu znajomości
z młodszym chłopakiem ta relacja będzie miała szansę się rozwinąć?
Nie jest to książka dla każdego. Mamy tu całe mnóstwo ważnych i trudnych tematów
skupiających się na zderzeniu dwóch światów: europejskiego i afrykańskiego,
białego i czarnego, kobiecego i męskiego. Każdy z bohaterów jest inny i pozwala
drugiemu otworzyć się na inną kulturę. Mamy tu relację opartą na ciekawości
drugiej osoby. Oboje przeglądają się w oczach tej drugiej osoby i widzą kogoś,
kto zasługuje na więcej. Ta nietypowa znajomość staje się pretekstem do wielu
przemyśleń dotyczących kultury i celów w życiu.
„Mimo różnic, które dzieliły ich dwa światy, jedno było niezmienne. Zawsze
można się z kogoś wyśmiewać, nazywać go głupim za to, że ma marzenia. Bez
względu na kolor skóry i miejsce zamieszkania znajdą się tacy, którzy będą
ciągnęli w dół i nie pozwolą zmienić życia. Każdy potrzebuje kogoś, kto będzie
wspierał i wierzył”.
„Zawsze oglądamy się na to, co powiedzą inni. Z zazdrością patrzymy, jak ktoś
pnie się po szczycie kariery, i widzimy tylko blask jego sławy. Widzimy
podróżników, pasjonatów różnych dziedzin i zazdrościmy im. Nie dostrzegamy
tylko, ile dla swoich pasji musieli zostawić, z ilu rzeczy zrezygnować, ile
znajomości przekreślić. Dokonali wyboru, za który wielu ludzi najchętniej
spaliłaby ich na stosie własnej niemocy”.
„Zastanawiam się nad tym, dlaczego tak bardzo boimy się spełniać marzenia.
Pozwalamy wtłoczyć się w normy, w ramy narzucone przez innych. Nie wolno nam
wyjść poza ramy lokalnej społeczności. Obawiamy się własnego szczęścia. Czy nie
jest tak, że jeżeli nie nauczymy się tego szczęścia w domu, to potem boimy się
po nie sięgnąć?”
„Jeżeli cię coś boli – płacz. Jeżeli przepełnia cię radość – tańcz i śmiej się.
To dewiza prawdziwości, o której zapominamy. Nie wypada płakać – bo to oznaka słabości.
Nie wypada cieszyć się jak dziecko – bo to oznaka braku kontroli nad
zachowaniem. Dwa różne światy wywodzące się z różnych kultur”.
„Kiedy nie masz nic, pozostaje ci tylko nadzieja. Co powoduje, że ona w tobie
nie umiera, że pomimo kłód pod nogami dajesz radę? Wiara w drugiego człowieka w
to, że mimo wszystko podniesiesz się i pójdziesz dalej. Nawet jeżeli będziesz
musiał pełznąć”.
„Jeżeli nie stać nas na emocjonalne zaangażowanie się w cokolwiek, nie
podcinajmy skrzydeł innym, którzy chcą od życia czegoś więcej, którzy chcą żyć
w zgodzie z własnymi przekonaniami i sercem. Nie można ich nazywać naiwnymi,
głupimi czy w żaden inny sposób. Warto za to podejść i uśmiechnąć się. Życzliwość
nic nie kosztuje”.
„Oczekujemy stanu depresyjnego, biadolenia, bezradności, podartych ubrań,
brudu. Bieda musi wyłazić każdym zakamarkiem. Kiedy tego nie widzimy, włącza
się podejrzliwość. Mamy własne wyobrażenia i stereotypy. Czujemy się źle, kiedy
jest inaczej. Tymczasem sami zachowujemy się zupełnie przeciwnie do tych osób –
biadolimy na swój los, bo mamy odstające uszy albo za duży nos, a naprzeciwko
stoi tryskająca energią, ciesząca się życiem osoba, nad którą wisi wyrok
śmierci i kalectwa”.
„Wygodnie jest wzruszać się nad cudzym nieszczęściem, a nawet uronić łezkę czy
dwie, przez chwilę roztrząsać o niesprawiedliwości tego świata, po czym wziąć
gorący prysznic, zjeść dobrą kolację, spotkać się z przyjaciółmi w knajpie i
zwyczajowo ponarzekać na swoje ciężkie życie, nie zapominając przy tym o
kąśliwych uwagach w stosunku do znajomych, którym lepiej się żyje. Można przy
tym obsmarować tyłek tym, którzy wychodzą z inicjatywami pomocy, bo przecież
nie robią tego za darmo i gdzieś musi się kryć jakiś zysk. Taki był schemat
myślenia większości ludzi, którzy nie potrafią się angażować i wyrzucają
jedzenie do śmieci tylko dlatego, że im nie smakuje”.
„Kiedy coś staje się dla ciebie priorytetowe, zrobisz wszystko, by to osiągnąć.
Zrobisz selekcję rzeczy, spraw, które stoją na przeszkodzie, i będziesz je
usuwać, z uporem dążąc do celu. Przestaną być ważne opinie innych osób.
Znaczenie będzie miało tylko twoje własne zdanie i pragnienie. To nie znaczy,
że od razu, w jednej chwili należy rzucić się na głęboką wodę. Nie. Trzeba
tylko zaplanować, przemyśleć, odpowiednio poukładać, jednak da się to zrobić.
To jak wchodzenie na szczyt góry. Może być trudno, może być ciężko, czasem może
trzeba będzie zawrócić, by zmienić drogę i obejść przeszkodę, ale warto uparcie
dążyć do góry. Jeżeli czegoś chcesz, chciej tego całym sercem, całą sobą.
Inaczej to nie ma sensu. Rób wszystko na sto procent, a nie na pół gwizdka”.
„Po raz kolejny zdała sobie sprawę, jak bardzo wszyscy jesteśmy manipulowani.
Ona wykształcona mieszkanka Europy, i on, chłopak bez wykształcenia z Afryki.
Wierzymy w to, co pokazuje telewizja, Internet, karmimy się doniesieniami
dziennikarzy, którzy dla popularności czy politycznych korzyści wykorzystują
daną sytuację, dane zdarzenie, by osiągnąć zamierzone cele. Potem obraz
powielany jest tysiące razy, aż zapadnie w świadomości ludzi na zawsze. Tak
rodzą się uprzedzenia i to było przerażające”.
„Myślę, że aby zmienić serca ludzi, musimy najpierw przemienić własne serca. Ja
swoje, a ty swoje i na własnym przykładzie musimy budować dobre relacje”.
„Tak często odmawiamy innym ludziom prawa decydowania o sobie i ponoszenia za
to konsekwencji. Próbujemy chronić te osoby za wszelką cenę, nawet jeżeli one
tego nie chcą. Nie pozwalamy im na realizację pragnień, ponieważ wtedy sami
tracimy część siebie. Spełnianie marzeń przez osobę nam bliską powoduje
dyskomfort i poczucie zagrożenia, a także wyrzuty sumienia, że sami nie
potrafimy zdobyć się na odwagę bycia szczęśliwymi. Oczywiście może pojawić się
kolejne pytanie: co to znaczy ‘być szczęśliwym’? Niektórzy twierdzą, że nie
istnieje coś takiego jak jedno wielkie i niepodważalne szczęście. Błogostan nie
może trwać wiecznie i nieustająco. Życie składa się z drobnych elementów,
nikłych uśmiechów, niepozornych gestów budzących ciepło w sercu. Im więcej tych
drobiazgów, tym nasze życie staje się pełniejsze. Iluż ludzi całe życie
oczekuje na szczęście, nie potrafiąc zobaczyć motyla latającego w słońcu,
uśmiechu dziecka, łez radości staruszki, ciepła drugiej dłoni…”.
„Po co mieć marzenia, jeżeli z góry zakładamy, że ich nie zrealizujemy? Możemy
mieć świadomość, że ich spełnienie potrwa, ale trzeba chcieć je spełnić.
Inaczej życie nie ma sensu”.
„W naszych czasach mijanie się jest czymś oczywistym. Relacje międzyludzkie,
kiedyś tak naturalne, dzisiaj często są wspomnieniem. Tęsknimy za drugim
człowiekiem, takim prawdziwym, namacalnym. Chcemy dotknąć, poznać, poczuć, a
jednocześnie boimy się tego stanu jak ognia, ponieważ, kiedy już to zrobimy,
może się okazać, że trzeba działać, zaangażować się”.
„Jedną z ludzkich przywar jest brak marzeń. Osoby pozbawione marzeń, które nie
wiedzą, do czego mają dążyć, żyją życiem innych ludzi i poddają je krytyce. Nic
im nie pasuje, ponieważ zazdroszczą tego, że drugi człowiek realizuje swoje
plany”.
„Nie można pozwolić, by cudza zazdrość była powodem braku chęci do realizacji
własnych marzeń”.
„Najważniejsza jest konsekwencja w działaniu. Nieważne, jak małe czy jak duże jest
marzenie. Trzeba wszystko zaplanować i pracować nad realizacją , którą może
nawet trzeba będzie odłożyć na jakiś czas, ale grunt to nie zrezygnować. Czasem
po prostu trzeba na chwilę zatrzymać się, aby potem ruszyć pełną parą”.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz