Etykiety

piątek, 14 stycznia 2022

Oliver Jeffers "Serce w butelce"


Odchodzenie, strata, nieprzepracowane uczucia, poczucie straty, żałoba to tematy trudne do pokazania. Wszechstronnie reklamowany pęd ku radości sprawia, że często brakuje nam możliwości przeżycia tych złych emocji, uporania się z nimi. Stłamszone gromadzą się w nas i nie pozwalają na cieszenie się z innych rzeczy. Naprzeciw młodym (ale myślę też, że i dorosłym) czytelnikom wychodzi publikacja, którą śmiało można nazwać terapeutyczną „Serce w butelce”.
Oliver Jeffers nakreślił symboliczną historię zabierającą czytelników w świat bohaterki, która straciła kogoś bliskiego. Nim jednak do tego doszło była taka jak cała masa innych dziewczynek z mnóstwem myśli, zainteresowań i zachwytów. Wszystko to trwało do czasu, kiedy chciała pochwalić się rysunkiem i zauważyła, że fotel, w którym siadał ojciec jest pusty. Aby nie przeżywać złych emocji schowała serce w butelce. Tam miało być bezpieczne. Okazało się, że bez niego świat już nie jest taki sam: nie dostrzega uroków otoczenia. Pod postacią pustego fotela kryje się opowieść o śmierci lub jakiejkolwiek innej stracie, braku kontaktu z kimś bliskim, z kimś, kto zawsze towarzyszył naszym aktywnościom. Jest to piękna opowieść o ulotności, ale też o powtarzającej się historii, bo bohaterka kiedyś będzie dorosła, będzie miała dzieci i też może po niej zostać pusty fotel, dlatego musi nauczyć przeżywania emocji, tworzenia więzi, aby ból nie był przeżywany w podobny sposób. Jest to też opowieść o sile rodzicielstwa, które wyzwala z nieprzepracowanej żałoby.
„Serce w butelce” to bardzo prosta, wręcz minimalistyczna opowieść bazująca na ilustracjach, umiejętności łączenia kontekstu z tekstu i ilustracji. Nakreślona opowieść ma poruszać emocje i autorowi świetnie się to udało. Uświadamia nam, że czasami warto dać upust złym uczuciom, aby później wrócić do wcześniejszego życia, móc na nowo dostrzegać piękno otoczenia. Metaforyczne chowanie serca w butelce nie ułatwia niczego. Odracza przeżycia, blokuje poczucie szczęścia. Staje się ciężarem, z którym nie poradzimy sobie sami. Pozytywne zakończenie sprawia, że czytelnik zabierany jest w świat nadziei. Widzi, że jeszcze wszystko może się kiedyś dobrze ułożyć, że życie kiedyś znowu nabierze barw, a otoczenie zacznie nas na nowo pasjonować. Krąg życia zostanie zamknięty.
Oliver Jeffers w swojej książce bardzo wymownie pokazał, czym jest depresja i jak bardzo potrzebne jest wówczas wsparcie bliskich, umiejętność przyjęcia bezinteresownej pomocy. Czytania mamy tu niewiele. Ale nie o ilość tekstu chodzi tylko o oczyszczenie. Myślę, że jest to jedna z tych lektur, które powinny towarzyszyć terapii, być wstępem do rozmów o uczuciu straty, pustce, poszukiwaniu przyczyny ciągnącej się żałoby, depresji, nieprzepracowanych uczuć.
Wizualnie lektura chwyta za serce. Po otwarciu lektury mamy całe mnóstwo scenek córki z tatą lub dziadkiem (wiek mężczyzny taki troszkę nieokreślony). Później przechodzimy do minimalistycznej opowieści, w której obraz i tekst tworzą całość. Nie ma tu zbędnych elementów, nachalnego przekazu, przez co zachęca do dzielenia się spostrzeżeniami, wspólnego poszukiwania z dzieckiem sensu, a później przenoszenia go na teren osobistych doświadczeń. Bardzo dobrze zszyte strony i solidna oprawa dopełniają całość. Zdecydowanie polecam















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz