Życie potrafi nas nieźle zwieść. To, co nam wydaje się prawdą może być tylko iluzją. I tak właśnie jest w przypadku Kelly Adams, kobiety bardzo doświadczonej przez los, bo wcześnie straciła rodziców, musiała opiekować się nimi, kiedy byli chorzy, a do tego miała młodszą siostrę, o którą należało zadbać. Kiedy wyszła za mąż wydawałoby się, że teraz już będzie tylko lepiej. Nic z tego. Los, a raczej ludzie, ciągle będą ją doświadczać. Do tego jej własne ciało płata jej figle: nie może mieć dzieci. Na szczęście nie jest z tym sama. Ma w swoim otoczeniu grupkę wspierających przyjaciół. Regularne spotkania są dla niej prawdziwą odskocznią od trudnej codzienności.
„Czasami nie potrzebujemy niczego więcej, jak śmiechu z przyjaciółmi. To
najlepsza terapia. Każdy problem, z którym się borykaliśmy, nagle stawał się
mniej przytłaczający”.
Przychodzi taki czas, że po latach małżeństwa następuje kryzys. Pierwsze emocje
opadają, każdy zajmuje się własnymi sprawami, nie ma już motylków w brzuchu.
Więź może wyglądać inaczej: być bardziej stabilna. Niestety mąż odsuwa się od
Kelly, unika jej. Nie ma już między nimi bliskości i czułości. Każdy żyje
własną pracą, spotkaniami ze swoimi znajomymi, a wspólny dom staje się tylko
sypialnią. Ta dziwna relacja bardzo męczy bohaterkę, ale ciągle próbuje walczyć
o małżeństwo. Kiedy w mieście pojawia się Ryan, jej dawna, szkolna miłość, Kelly
postanawia zmienić coś w swoim życiu. Nie chce już tkwić w małżeństwie, które tylko
ją męczy. Padnięcie w ramiona mężczyzny, w którym kochała się w szkole nie jest
łatwe, ponieważ jest to przyjaciel jej męża, którego zniknięcie nie rozwiązuje
niczego. Wręcz przeciwnie: wywraca życie bohaterki do góry nogami i sprawia, że
czuje porażkę na polu emocjonalnym. Zwłaszcza, że Ryan traktuje ją tylko jak
przyjaciółkę. Co kryje się za tą grą? Dlaczego dwóch mężczyzn okłamuje Kelly?
„Nie buduj swojego życia w oparciu o życie innych, bo tylko swoje możesz kontrolować”.
„Przekonanie” to opowieść o grze pozorów, zawiści, zazdrości, chorobach,
problemach w związkach. Akcja jest bardzo wolna, ale dobrze oddaje rozdarcie i
zawieszenie bohaterki. Widzimy jej szamotaninę z codziennością, patrzymy na jej
potrzeby i rozpad relacji między małżonkami. Pojawienie się jej dawnej miłości
sprawia, że zaczyna widzieć szansę na odmianę losu. Spotkanie z jego byłą żoną
jednak sprawia, że zaczyna walczyć ze swoim uczuciem.
Maja Drożdż w swojej książce porusza problem przemocy, szantażu, poświęcenia,
strachu, śmierci. Z jednej strony jest to książka, która przypomina lekkie
komedie romantyczne, a z drugiej, co jakiś czas pojawia się tu brutalna
rzeczywistość. Życie bohaterów nie jest usłane różami i będę musieli powalczyć
o swoje szczęście. Czy im się to uda? Jaką cenę można zapłacić za związek z ukochaną
osobą?
Wątków jest tu naprawdę wiele, a bohaterka nie jest rozpieszczana przez los.
Mimo tego mamy tu troszeczkę taką a la amerykański romans i w sumie od początku
wiadomo jak ta historia się skończy. No, ale losy zakochanych to jedno, a
pozostałe wątki to drugie. To one wprowadzają tu mały element zaskoczenia, zmuszają
do refleksji i zachęcają do tworzenia dobrych relacji z ludźmi, otwartości,
walki o siebie i bliskich, uważności.
Całą historię widzimy oczami głównej bohaterki. Poznajemy jej emocje, jesteśmy
świadkami zmagania się myśli. To sprawia, że z jednej strony momentami powieść
jest rozwlekła, a z drugiej buduje klimat i pomaga wczuć się w odczucia Kelly.
Właśnie ten jej natłok myśli sprawia, że początkowo trudno wejść w całą
historię, bo mamy całą gamę emocji związanych z rozpadem małżeństwa. Później akcja
się rozkręca, a nawet są momenty grozy, napięcia. W chwilach zagrożenia widzimy
bohaterkę potrafiącą szybko działać bez ciągłego analizowania cudzych gestów.
„Przekonanie” to powieść, w której romans wybija się na pierwsze miejsce, ale
są też elementy sensacji, thrillera, przez co mamy szersze spojrzenie na życie
bohaterów.
Bardzo, bardzo, ale to bardzo nie lubię, kiedy polscy pisarze umieszczają akcję
gdzieś za oceanem w dzielnicy domków jednorodzinnych, jakby Polska nie była
wystarczająco dobrym miejscem do snucia akcji. Może ten zabieg stosowany jest
po to, aby nie być zmuszonym do trzymania się faktów, ale w moim odczuciu to
sprawia, że dostajemy kolejną powieść z Ameryką w tle, jakby mało było na
polskim rynku miałkich romansideł, a przecież większość tych polskich powieści
jest dużo lepszych. I tak jest też z „Przekonaniem” Mai Drożdż. U mnie ten
amerykański krajobraz wywołał uprzedzenie do książki, ale muszę przyznać, że
czytało się ją szybko, jest lekka i zmusiła mnie do paru refleksji, a to
znaczy, że jest do dobra historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz