Sharon M. Draper, Tylko
w mojej głowie, Warszawa „Linia”
2016
Jak to jest być pięknym ptakiem uwięzionym w klatce
uniemożliwiającej śpiew i poruszanie się? Bez tego śpiewu i lotu nie ma
komunikacji. Bez komunikacji nie ma zrozumienia. Bez zrozumienia nie ma
tolerancji, akceptacji. Bez akceptacji nie można być równoprawnym uczestnikiem
życia społecznego, słuchania. Osoby z porażeniem mózgowym często są takimi
rajskimi ptakami uwięzionymi w niesprawnym ciele.
Ułomność fizyczna często kojarzy się ludziom z
niesprawnością umysłową. Jeszcze pół wieku temu nie mieliśmy narzędzi mogących
podważyć takie postrzeganie osób niesprawnych ruchowo. Technologia pozwala nam
zrozumieć więcej, otworzyć się na osoby, które bez niej byłyby postrzegane
gorzej niż zwierzęta. Łatwiejsza komunikacja sprawia, że życie takich osób
staje się prostsze, mogą funkcjonować bardziej normalnie, dzielić się z otoczeniem
uczuciami, spostrzeżeniami, uczyć się, rozwijać swoje pasje, cieszyć chwilami.
„Tylko w mojej głowie” to pouczająca historia
opowiedziana przez jedenastoletnią Melody. Jej niezwykłość nie polega na tym,
że się ślini, nie może chodzić, poruszać się, a nawet samodzielnie jeść, że w
tłumie przyciąga uwagę, a do tego miewa ataki, przez które nie może panować nad
własnym ciałem, ale jej darze fotograficznej pamięci. Egzystencja dziewczynki zależy
od bliskich, ich prób zrozumienia jej oraz wiary w jej możliwości. Specjaliści
bywają okrutni i często przekonują rodziców, że najlepiej dla dziewczynki
byłoby oddać ją do specjalistycznego zakładu. Przyglądamy się szamotaninie jej
myśli, próbie przekazania swoich uczuć, przysłuchujemy się błaganiu
dziewczynki, by widzieć w niej coś więcej niż ciało.
Czym jest to „więcej”? To niesamowita pamięć,
niezwykłe umiejętności życia w świecie bez słów, szukania sposobów
komunikowania się ze światem. Staranie się o to, aby żyć normalnie mimo ciała
tworzącego liczne ograniczenia. Bohaterka opowiada nam o swojej heroicznej
mamie, która mimo opinii lekarzy postanawia zapisać córkę do szkoły, w której
jest klasa specjalna. Z boku może nam się wydawać, że to jedno z lepszych
miejsc dla „takich” dzieci. Melody pokazuje nam swoją klasę złożoną z dziwnych
(bo wyjątkowych na swój niepowtarzalny sposób) dzieci. Nauczanie w niej jest
bardzo trudne, dlatego większość nauczycieli nawet nie podejmuje tego trudu.
Szkoła staje się przechowalnią. Dopiero zmiany w ustawach dotyczących nauczania
powodują, że dzieci mogą uczestniczyć w zajęciach ze zdrowymi uczniami,
integrować się. Klasa dla dzieci niepełnosprawnych nadal istnieje, bo za wolą
rządu musi iść i chęć otwarcia klas dla tych kłopotliwych uczniów, z którymi
nauka już nie będzie taka jak wcześniej. Pierwszą nauczycielką wychodzącą
naprzeciw tym rozporządzeniom jest pani od muzyki: ciepła kobieta, która nie
pozwala, aby na jej lekcji ktokolwiek zachowywał się niewłaściwie wobec dzieci
z klasy uważanej za gorszą.
Melody bardzo przeżywa te zmiany. Chce tak jak
wszystkie dzieci uczyć się. Odrabianie lekcji jest dla niej dowodem na to, że
może choć troszkę być taka jak inni. Dążenie do pokonywania granic własnych
ograniczeń nadaje jej sens. Z każdym dniem coraz bardziej wierzy w siebie. W
jej dążeniu do wyzwolenia z ograniczeń własnego ciała pomagają bliscy, sąsiadka
oraz asystentka (Catherine). Nowe środowisko ciągle ja inspiruje. Podglądanie
zdrowych dzieci sprawia, że Melody szuka sposobu, aby się do nich upodobnić.
Pomaga jej w tym wózek elektryczny, dzięki któremu może poruszać się sama,
komputer pozwalający na komunikację. Medi-Talker daje jej niezwykłą szansę na
wystąpienie w bardzo ważnym konkursie dla uczniów: telewizyjny teleturniej dla
najzdolniejszych dzieci. To sprawia, że nauczyciele zauważają jak wielki
potencjał w niej drzemie, jak bardzo wiele wie i jak niesamowicie mądrym dzieckiem
jest mimo swoich ograniczeń. Jaj inteligencja wprawia ich w zakłopotanie,
ponieważ łatwiej byłoby przyjąć do wiadomości, że takie dzieci jak Melody są
jedynie wrakami człowieka, że nie mają nic do powiedzenia, nie mają marzeń ani
uczuć. Jest jednak inaczej. Zwycięstwo szkoły w konkursie staje się życiowym
celem jedenastolatki.
„Tylko w mojej głowie” to piękna opowieść o
marzeniach dzieci niepełnosprawnych, ich niesamowitej cierpliwości i otwartości
wobec normalnych ludzi, a ich życie to ciągłe wyciąganie wniosków z kolejnych
rozczarowań związanych z brakiem akceptacji. Mimo niszczenia jej marzeń przez
rówieśników Melody nie żywi do nich złości, nienawiści. Stara się tylko
zrozumieć motywy ich postępowania.
Książka Sharon M. Draper to niezwykła opowieść, którą
powinien poznać każdy z nas. Proste, ale jednocześnie piękne słownictwo,
niezwykła umiejętność opowiadania, dystansu, humoru sprawiają, że „Tylko w
mojej głowie” czyta się z wielkim zainteresowaniem. Uważam, że powinna być to
lektura obowiązkowa już w szkole podstawowej, czyli uczniów w wieku bohaterki. Niezwykła
opowieść pozwoli nie tylko lepiej zrozumieć niepełnosprawnych, ale i inaczej
spojrzeć na własne słabości oraz poszukać dróg ich pokonania. Myślę, że
obowiązkowo powinni po nią sięgnąć wszyscy rodzice dzieci niepełnosprawnych,
ich opiekunowie, nauczyciele. Lektura będzie doskonałym materiałem na lekcje
etyki na wszystkich poziomach kształcenia. Wielkim plusem książki jest język,
który pozwala nam pędzić przez tekst i to bez względu na to czy czytamy
wzrokowo czy na głos. Moja czteroletnia córka słuchała tej niezwykłej opowieści
z wielkim zainteresowaniem. Myślę, że dobrym pomysłem jest wspólne czytanie tej
książki z niepełnosprawnymi dziećmi, które czasami nam lub otoczeniu trudno
zrozumieć. Bohaterka pięknie pokazuje świat, w którym – mimo braku umiejętności
mówienia – próbuje komunikować się, mówić o swoich potrzebach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz