Temat niepełnosprawności jest jednym z trudniejszych i większość pisarzy nie jest w stanie go udźwignąć, bo żeby zrozumieć taką rodzinę trzeba z nią być, widzieć codzienność, a nie tylko obserwować z boku. Spora ilość powieści grzeszy też propagandą, że wystarczy troszkę terapii i będzie normalnie, a to zwyczajne kłamstwo. Anna Sakowicz rewelacyjnie poradziła sobie z tym tematem. Pokazuje brutalną codzienność specjalistycznej rodziny zastępczej. Dowiadujemy się jak wyglądała walka o ich przybranego syna, możemy zobaczyć świat, w którym w pewnym momencie zabrakło wsparcia systemu i owocem tego jest chłopiec z licznymi chorobami, niepełnosprawnościami, z którymi będzie musiał mierzyć się do końca życia. Odkrywamy jak bardzo niepełnosprawni intelektualnie są wyrzucani poza margines, łatwo stają się ofiarami przemocy i bezdomnymi niemogącymi liczyć na niczyją pomoc.
Jestem niesamowicie poruszona tą książką, bo temat jest mi bardzo bliski. Wiem
jak wygląda kopanie się z urzędnikami, wiem, że czasami wystarczy trafić na
dobrą osobę wspierającą rodzinę i życie staje się łatwiejsze, wiem, czym jest
brak urlopu i możliwości wyjścia na randkę z mężem, wiem, czym jest życie, w
którym trzeba ciągle być czujnym, bo dziecko niechcący może sobie zrobić
krzywdę. Anna Sakowicz bardzo umiejętnie opisała wszystko i jestem niesamowicie
zachwycona tą książką. Nie ma tu lukrowania rodzicielstwa. Za to widzimy całe
mnóstwo przeszkód, których nikt z zewnątrz nie zrozumie, jeśli sam nie
doświadczy.
No, ale ja tu ogólnie opowiadam o własnych odczuciach zamiast o fabule. „Siła
miłości” to opowieść dwutorowa: z jednej strony poznajemy Malwinę i Adama
Ostrowskich, a z drugiej Liliannę i Pawła Błaszczyków. Pierwsza para od wielu
lat jednemu chłopcu zastępuje rodzinę. Są z dzieckiem tak długo, że stał się
dla ich jak syn. W drugiej parze dochodzi do starć z powodu doświadczeń Lilianny.
Będąca dziennikarką kobieta ciągle wraca do tematu rodzin zastępczych, bo z
jakiegoś powodu jest on jej bliski. Potrafi angażować się w tematy, nad którymi
pracuje, ale nie wychodzi jej budowanie stałych relacji. Czuje się jak kukułcze
jajo i to determinuje jej życie. Informacja o tym, że Ostrowscy chcą
zrezygnować z dalszego zajmowania się upośledzonym chłopcem sprawia, że chce
wiedzieć, dlaczego rozważają taką decyzję. Krok po kroku poznaje ich życie,
dowiaduje się, w jaki sposób chłopiec funkcjonuje, poznaje przeszłość jego
rodziców oraz wyzwania, z jakimi musieli zmierzyć się przybrani rodzice. Rozmowa
z różnymi osobami odsłania różne aspekty życia rodziny zastępczej. Widzimy niełatwą
codzienność, w której każdy narażony jest na przemoc, życie, w której
opiekunowie są ofiarami nieświadomej agresji przybranego syna. Do tego
towarzyszą im ciągłe przepychanki ich dorosłych dzieci konkurujących z malcem o
uwagę.
Czasami słyszę jakieś wyświechtane hasełka, że przebywanie z dziećmi to sama
radość. Nie zawsze. I Anna Sakowicz bardzo umiejętnie to pokazuje. Nie słodzi,
nie lukruje, wprowadza nas w świat procedur, z jakimi mają do czynienia rodziny
zastępcze, dokumentów i zasad działania oraz tego, że jest to praca całodobowa
i bardzo angażująca emocjonalnie.
Wszystko zaczęło się od wspólnej decyzji Malwiny i Adama. Doszli do wniosku, że
własne dzieci odchowali i mają dość energii, aby pomóc innym dzieciom. Pierwsze
doświadczenia były lekkie i szybko się skończyły. I tak miało wyglądać zawsze
jednak kolejne dziecko, które do nich trafiło było wymagającym dużej opieki
noworodkiem. Kacper urodził się z licznymi wadami, chorobami i niedowagą.
Malwina wiele dni spędza w szpitalach i poznaje uroki przebywania tam z
dzieckiem. Przejściowy dom szybko stał się jedynym miejscem dla chłopca, który
nie miał szans na adopcję. Wraz ze wzrostem chłopca ujawniały się kolejne
problemy. Okazało się, że dziecko nie mówi i jest agresywne, nadpobudliwe,
wszystko niszczy, nie komunikuje się, nie potrafi przejść treningu czystości.
Każdy postęp okupiony jest ciężką pracą i czasami łzami. Od rodzin z
niepełnosprawnymi dziećmi funkcjonującymi tak jak Kacper różni ich to, że kiedy
skończy on osiemnaście lat ich praca też się skończy, a chłopak trafi do OPS,
ale czy będą mieli na to siły, żeby odciąć więź, którą stworzyli przez tyle
czasu? Czy w ogóle będą kontynuować rodzicielstwo zastępcze? Kto ważniejszy:
wnuki czy przybrany syn? Z tymi dylematami bohaterzy mierzą się przez całą
opowieść.
Drugi problem, jaki Anna Sakowicz porusza to zdrada i nieumiejętność wchodzenia
w relacje z innymi ludźmi, pozorne związki, brak zaangażowania emocjonalnego.
Lilianna straciła mamę, kiedy była jeszcze dzieckiem. Trafiła do babci, a
później ciotki. Nikt jej nie wyjaśnił, dlaczego rodzicielka ją porzuciła.
Obrazy, które zostały w pamięci zwodziły. Brak rozmów z nią, terapii sprawiły,
że stała się emocjonalnie niepełnosprawna. Czy ma szansę na uporanie się z
przeszłością?
Obok książek Anny Sakowicz nie można przejść obojętnie. Każda porusza ważne problemy.
Jedne wprowadzają w świat depresji, inne ukazują codzienność z Alzheimerem. Tym
razem jest to życie rodziny zastępczej i opiekunów niepełnosprawnych dzieci. Temat
trudny, ale lektura naprawdę godna uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz