Tak mi pięknie i lekko idzie opisywanie dram, że stwierdziłam, że i dziś Was
bez dramy zostawić nie mogę. Dziś będzie o przemocy ekonomicznej lub szantażu
ekonomicznym, czyli o groźbie, że jak nie poprawię recenzji to jednego procenta
na terapię dla mojego dziecka nie będzie.
Zwykle pisarze nie mają problemu z moimi opiniami. Często są wdzięczni za nie,
ale zdarzają się też tacy, którzy nie mogą przeboleć tego, co o ich książkach
napisałam. Wskazanie słabych miejsc i rzeczy do poprawienia traktują jak atak
na własną osobę, a przecież połowa sukcesu twórcy to zdystansowanie się do
własnego dzieła, popatrzenie cudzymi oczami i unikanie takich błędów na
przyszłość. Bywają jednak autorzy jednych czy dwóch książek, dla których ta
jedna czy dwie publikacje to ciężko wypocone dzieła i oni nie są w stanie
unieść jakiegokolwiek mówienia, że nad językiem trzeba popracować, korektę i
redakcję tekstu zrobić, poświęcić czas na „risercz” historyczny (jeśli osadzona
w określonych czasach i nieprzystająca do tych czasów).
Zamiast analizy zaczynają się prośby o wykreślenie akapitów i zamienienie ich
pochwałami, ale ja nie mogę polecać czytelników, czegoś co jest złe, bo odbije
się to na innych autorach. Nie mogę też polecać książek promujących moim
zdaniem szkodliwe postawy społeczne (jak wiecie lewaczką jestem i bliska jest
mi praca na rzecz społeczeństwa, ufanie nauce), dlatego zawsze odradzam książki,
które podważają sens pracy społecznej i dążenia do poszerzenia wiedzy.
Później zaczyna się straszenie sądem, ale spora część, o ile nie potrafiła
zrobić rozeznania historycznego i naukowego to potrafiła sprawdzić, że mam niepełnosprawne
dziecko i zbieram 1%. I wtedy zaczynają się teksty: „Jak nie poprawisz to nie
dostaniesz 1% na córkę” – taki szantażyk emocjonalny, żebym poczuła się tą złą
matką, która dziecku odbiera szansę na terapię przez to, że szczerze napisze o
książce. A ja mam pewność, że gdybym nawet zmieniła i posłodziła to od tych
osób tego 1% bym i tak nie widziała. Poza tym jak chcą to jest opcja darowizny
i nie muszą czekać na możliwość przekazania 1%. Zwłaszcza, że każdego roku
przepisy się zmieniają tak, że coraz mniej osób może ów 1% przekazać, więc
naprawdę nie ma co wokół tego robić dramy, bo ja twarda jestem i sprawiedliwa.
W końcu nie po to przeczytałam w życiu tak wiele książek, długo się edukowałam,
żebym miała nie wiedzieć, co sądzić o książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz